Czytam

Sprawozdanie czytelnicze: „Wanna z kolumnadą”, Filip Springer

W końcu, po kilku pikietach, stawiają pod Urzędem Miasta prowizoryczną budę z kartonów. Chcą z niej rozdawać „olewkę prezydencką” i „leniwe urzędowe”.

Patrycja: – Skleciliśmy ten kram ze śmieci, a ludzie zaczęli do nas podchodzić i pytać o ceny. Myśleli, że mamy jakieś jedzenie albo chińskie skarpety. I wtedy pomyślałam – kuźwa, gdzie ja mieszkam? Przecież w normalnym, cywilizowanym mieście jak ktoś stawia budę z kartonów na środku reprezentacyjnego deptaka i próbuje coś sprzedawać, to ludzie protestują. A nas pytali, co tu będzie do kupienia i czy w fajnej cenie.

„Wanna z kolumnadą”, strona 234

„Wanna z kolumnadą. Reportaże o polskiej przestrzeni” po raz pierwszy ukazała się w 2013 roku. Wznowienie nie tylko wyszło w innym wydawnictwie i w zmienionej szacie graficznej, ale też zostało uzupełnione o teksty pisane przez Filipa Springera w latach 2018-2020. To reportaże bardzo szerokie tematycznie, zahaczające o architekturę, urbanistykę, projektowanie, prawo, reklamę, ekologię, sztukę i socjologię. Wszystko, co składa się na wygląd otaczającej nas przestrzeni miejskiej, od ogłoszeń naklejanych na przystankach po ocieplone pastelowo bloki z wielkiej płyty. Pięć lat temu rozpisałam się na temat pierwszego wydania dosyć szczegółowo w tym artykule, dlatego też tam was odsyłam. Tym razem skupię się wyłącznie na nowych rozdziałach.

Co nowego?

A tych jest w sumie pięć: „Wielka przemiana”, „Największa bitwa”, „Wycinanka”, „Najciszej” oraz „Uberlandszaft (albo epilog)”. Kolejne pięć zostało po latach uzupełnione, o ile dana sprawa miała swój ciąg dalszy, aczkolwiek mam wrażenie, że są to stosunkowo krótkie dopiski, autor nie rozbudowywał mocno zamkniętych rozdziałów. (W sumie wszystkich jest dwadzieścia plus wstęp.)

Warto zwrócić szczególną uwagę na te trzy ostatnie, które wymieniłam z tytułu. Wszystkie dotykają nie kwestii estetycznych czy kulturowych, lecz związanych z ekologią i wpływem człowieka na środowisko, zanieczyszczeniami. Wcześniej Springer napisał świetny reportaż o znikających rzekach („Nad rzekę”), tym razem znikają zaś drzewa, wioski, a nawet… cisza. W „Wycinance” autor podróżuje po Warszawie z termometrem, mierząc kolejne wyspy ciepła. Jego rowerowa wyprawa jest poprzecinana wywiadami z ludźmi, którzy zajmują się ratowaniem miejskich drzew przed wycinką – drzew, które zacieniają i poprawiają cyrkulację wody, dzięki czemu chłodzą przestrzeń wokół siebie i ratują miasta przed zagotowaniem się śmierć. Niektórzy to rozumieją, większość nie.

Doskonały jest reportaż „Najciszej”. Tym razem Springer jeździ po całej Polsce w poszukiwaniu najcichszego miejsca w kraju… a może tylko takiego, w którym nie ma hałasu? Po drodze przeprowadza wywiady ze specjalistami, odwiedza komorę wygłuszającą i przytacza przeróżne definicje ciszy, zastanawiając się, czym ona tak naprawdę jest i jakiej dokładnie ciszy potrzebuje człowiek. Zdecydowanie jest to jeden z moich ulubionych tekstów w tym zbiorze. Z kolei „Uberlandszaft” to wizyta w opuszczonych wioskach, w miejscu których powstały kopalnie odkrywkowe. To przygnębiający obraz krajobrazu odmienionego przez wydobycie węgla.

Z kolei „Największa bitwa” kontynuuje poruszony w innych rozdziałach temat reklamy wielkopowierzchniowej, nielegalnie wywieszanych ogłoszeń oraz uchwał krajobrazowych, które miały w końcu oczyścić miasta z chaosu paskudnych billboardów. Rozdziały poświęcone tej tematyce są chyba najbardziej słodko-gorzkie. Bo z jednej strony prawo jest dalej nieefektywne, świadomość problemu niska, a organizacje i urzędy nieskuteczne. Z drugiej – komuś udało się wywalczyć usunięcie płachty rozwieszonej na ścianie budynku, a zasłaniającej mieszkańcom okna i zaciemniającej mieszkania. Ktoś inny zerwał ogłoszenia rozklejone na przystanku. Gdzie indziej udało się wlepić parę mandatów. Wygląda więc na to, że wojna na tym froncie trwa i czasem nawet udaje się odzyskać miejską przestrzeń – czystą.

Przy okazji polecam wam ten interesujący zestaw zdjęć z wnętrza mieszkań, których okna zostały zasłonięte wielką płachtą reklamową.

Czy coś się zmieniło?

Pięć lat temu pisałam, że jest to książka dosyć pesymistyczna. Przyznam, że miałam nadzieję, iż tym razem wnioski będą trochę lepsze. Niestety, ciężko nie odnieść wrażenia, że autor stracił resztki nadziei… Zwiększone zainteresowanie tematyką ekologiczną związane jest tu bezpośrednio ze świadomością nadchodzącej katastrofy klimatycznej. Springer już nie tylko krytykuje brak dbałości o wspólną przestrzeń, kombinatorstwo i ogólne ignorowanie problemów współczesnych miast, ale też wprost rysuje obrazy nadchodzącego końca – gdy już rzeki wyschną, miasta pozbawione drzew spalą się w słońcu i zostanie tylko martwa pustynia.

Wygląda więc na to, że w przeciągu ostatnich siedmiu lat nie tylko nie udało nam się rozwiązać starych problemów, ale też dorobiliśmy się zupełnie nowych, jeszcze groźniejszych.

Czy warto?

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać tej książki, to zdecydowanie warto. Jeśli podobnie jak ja kupiliście ebooka z 2013, to również warto. Wydanie od Karakteru jest jak zawsze piękne i godne postawienia na półce, treść zaś – nawet ta niezaktualizowana – w ogóle się nie zestarzała. Niestety. Nie widziałam natomiast starej edycji papierowej, więc tu ciężko mi coś wam polecić, zwłaszcza że nowe rozdziały w większości ukazywały się wcześniej w Internecie… jeśli jednak jesteście fanami tematyki, podobnie jak ja, to posiadanie tak dużego zbioru reportaży od Springera w jednej książce jest w zasadzie obowiązkowe. Autor ma wspaniały styl, potrafi opowiadać z wyraźną pasją i wzorcowo miesza opisową narrację z cytatami z wywiadów oraz osobistymi przeżyciami i przemyśleniami. Aż miło czytać – gdyby tylko tematyka nie była tak ponura.

Wanna z kolumnadą” to nie tylko opowieść o polskiej przestrzeni i dręczących ją bolączkach. To przede wszystkim obraz Polaków, którym często jest wszystko jedno, gdy przychodzi do otaczającej ich przestrzeni, a nad piękno przekładają zysk i kombinowanie. To opowieść o braku edukacji estetycznej, niedziałających przepisach i trudnej do zmieniania mentalności, która niszczy już nie tylko miasta, ale też przyrodę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *