NaNoWriMo 2021 – tydzień 4. Światełko w tunelu?

W tym tygodniu napisałam 2120 słów. Dalej niedużo, ale było to chyba mimo wszystko najlepszy tydzień ze wszystkich. Przede wszystkim na parę różnych zdań tu i tam, a nawet całych akapitów, które moim zdaniem brzmią naprawdę dobrze. Oczywiście będą wymagały jeszcze dokładnego wypolerowania, ale czuję, że mają dokładnie taki klimat, jaki chciałam i nadać i jaki w moich tekstach lubię.

Poza tym jednak mam wrażenie, że formuła NaNoWriMo już mi się przestaje sprawdzać, ze względu na długość opowiadania. NaNoWriMo jest dobre do wyrzucania z siebie dużych ilości literek na raz, bez specjalnego zastanawiania się nad nimi. Opowiadanie zaś jest krótkie i nie tyle potrzebuje nowych scen, co spokojnej i przemyślanej redakcji. Chętnie cofnęłabym się już do pierwszej sceny i zaczęła wprowadzać poprawki, nadawać całości finalny kształt (nie oszukujmy się, to będzie dopiero przed-przed-finalny kształt, kończenie opowiadań nigdy nie jest takie łatwe 😉 ). Nie będę tego jednak teraz jeszcze robić – w końcu zostały już tylko dwa dni, wolę już dokończyć to NaNoWriMo w klasyczny sposób.

Ponieważ w sumie mam 8934 słów, to pomyślałam sobie, że miło byłoby dobić chociaż do 10 tysięcy. Taka 1/5 NaNoWriMo akurat, całkiem fajny wynik. Aczkolwiek zaczynam wątpić, czy się uda, w tej chwili pisanie po 300 słów dziennie sprawdza się dla mnie najlepiej. Powolutku, ostrożnie do przodu, bez wielkich skoków. Ale zobaczę. Ostatnie podsumowanie pojawi się 2 grudnia.

Ach! W tym tygodniu udało mi się też spotkać z moją pisarską grupką! Czwarta fala pandemii się nasila, więc następna okazja do spotkania się z przyjaciółmi może się pojawić dopiero późną wiosną/wczesnym latem, dlatego też postanowiłam skorzystać. Co prawda na samym spotkaniu napisałam tylko 200 słów, ale nie odstaje to od dziennej średniej przez cały listopad. A troszkę pogadać o pisaniu, życiu i filmach zawsze przyjemnie.

W sumie nawet cieszę się na grudzień i poprawianie mojego tekstu.