Czytam

Sprawozdanie czytelnicze: „Zodiaki” Magdalena Kucenty

„Zodiaki” rozgrywają się w postapokaliptycznym, biopunkowym świecie, w którym Ziemia została zniszczona przez katastrofę klimatyczną, konflikty i biologiczne skażenie. Ludzkość wycofała się do ukrytych pod kopułami miast i podzieliła na kasty odpowiadające „poziomowi człowieczeństwa” – zależne od genetycznych mutacji oraz cielesnych modyfikacji.

Fabuła toczy się wokół tytułowych Zodiaków: postludzi, którzy są tworami inżynierii genetycznej, eksperymentami testującymi nietypowe zdolności. Niektórzy – jak Pisces – nie są stabilni i powodują kłopoty; inni – jak Capri – stopniowo rozwijają swoje możliwości. Relacje pomiędzy poszczególnymi członkami tej dziwacznej „rodziny” są pokręcone, pełne miłości, nienawiści czy poczucia winy. Wszyscy muszą jednak słuchać swojego ojca, który zleca im coraz to dziwniejsze zadania, ale jednocześnie nie zdradza żadnych swoich planów.

Bardzo ciężko pisze mi się o takich książkach – z kategorii „Nie dla mnie”. Widziałam, że wiele osób tę powieść chwaliło i im się podobała, co mnie zupełnie nie dziwi. Bo do lubienia jest tu i świat przedstawiony, i postaci, i (tocząca się dosyć powolnie) fabuła, i lekka nutka filozoficznych rozważań o tym, co to znaczy być człowiekiem, jak to ujął na tylnej okładce Paweł Majka. Tyle że do mnie żadna z tych rzeczy jakoś szczególnie nie przemówiła – nie poruszyła mnie na tyle, bym mogła się zachwycić.

Dokładnie takie marudzenie, jakiego mogliście się po mnie spodziewać

Jeśli czytacie regularnie tego bloga, to zapewne znacie mój stosunek do kwaśnych wątków erotycznych. Tym razem dostajemy kazirodztwo, ale nie takie prawdziwe, bo choć wszyscy bohaterowie uparcie nazywają się braćmi i siostrami, to technicznie rzecz biorąc nimi nie są, bo są eksperymentami genetycznymi i pokrewieństwo ich nie łączy… a z drugiej strony pochodzą od tej samej matki… a z trzeciej wychowują się razem od dziecka… Okej, wszystko mi jedno, jakie są szczegóły i uzasadnienia, po prostu jak czytam, że brat uprawia seks z siostrą to mi smutno i źle, i nie chcę tego czytać, skoro można ich było nazwać inaczej. Rzekłam.

Podsumowując

Początek powieści z pewnością czytało mi się lepiej niż końcówkę, gdzie już zaczynałam się trochę gubić, co się wydarzyło, a co było tylko symulacją, albo czyją perspektywę teraz oglądam. Tak jak powiedziałam, nie jest to książka dla mnie – dla mnie wpadła w sam w środek skali, czyli ani mnie nie zachwyciła, ani mnie nie odrzuciła, była po prostu okej. Ma sporo fajnych elementów, takich jak miasta pod kopułami, eksperymenty na ludziach, społeczność podzieloną na genetycznie czystych i deformantów, sztuczną inteligencję, która potajemnie pociąga za sznurki. Jeśli lubicie takie motywy, to pewnie wam się spodoba. Dla pewności sprawdźcie sobie jakieś porządne recenzje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *