Czytam

Sprawozdanie czytelnicze: antologia „Tarnowskie Góry Fantastycznie 2”

Niniejsza antologia to już drugi tom fantastycznych opowiadań poświęconych Tarnowskim Górom. Nie czytałam tomu pierwszego, nie byłam nigdy w Tarnowskich Górach i niczego na temat tego miasta nie wiedziałam. Tym bardziej jednak byłam ciekawa, w jaki sposób pokażą mi je autorzy. Nawiążą do lokalnych legend? Zaprezentują wizję przyszłości tej śląskiej miejscowości?

Tradycyjnie nie będę pisać o każdym z opowiadań, a jedynie o paru, które uznałam za najciekawsze.

Subiektywny wybór najlepszych opowiadań

Moim zdecydowanym faworytem jest „LOS Tarnowskie Góry” Anny Hrycyszyn. Bo to dobrze napisane, dowcipne opowiadanie, w którym znajdziecie smoki, przyjaźń, zdradę, tajemnicę i świetnie oddaną atmosferę dorastania w Tarnowskich Górach. A cóż oznacza ten tajemniczy akronim z tytułu? Otóż oznacza „Ligę Ochrony Smoków”. I to w zasadzie tyle, ile mogę wam powiedzieć. Bo co, mam wam zdradzić, co jedzą smoki? Nie ma mowy, sami musicie to odkryć, przecież to genialne! Albo mam wam opisać akcję z pożarem? No gdzie, to trzeba przeczytać samemu! Ten tekst jest po prostu pełen uroczych i pomysłowych scen – smok jest świetny, chemia między bohaterami bardzo wyraźna, a akcja pokręcona akurat tyle, ile trzeba, by było ciekawie, ale czytelnik się nie zgubił. Przy tym opowiadaniu można się po prostu dobrze bawić.

Chciałabym też pochwalić dwie rzeczy. Po pierwsze, „LOS” najlepiej ze wszystkich oddaje Tarnowskie Góry jako miasto. Główna bohaterka wspomina czasy młodości, mówiąc o ulubionej górce do zjeżdżania na sankach, ulubionej knajpie czy szkolnej wycieczce do kopalni. Ale też o wszechobecnych hałdach, tunelach czy sztolniach. Śląskość po prostu w tym tekście czuć, tak samo jak osobiste znaczenie rodzinnego miasta dla bohaterki. Po drugie – dobrze wychodzi też samo przedstawienie nastoletniego etapu życia. Pierwsze motyle w brzuchu wywołane bliskością chłopca, pierwszy alkohol, a potem dorastanie i pozostawienie pewnych rzeczy za sobą… które powrócą w niespodziewany sposób. Naprawdę bardzo doceniam klimat opowiadania Hrycyszyn.

Srebro” Marty Kładź-Kocot to historia luźno oparta na wydarzeniach z XVI wieku, kiedy to doszło w mieście do buntu górników. Jędrzej Meininger, żupnik tarnogórski, musi sobie poradzić nie tylko z wściekłym tłumem i wodą zalewającą kopalnie, ale też tajemniczą kobietą, być może wiedźmą… Jednocześnie wplątany jest w tragiczny czworokąt miłosny, w którym żadne uczucia zdają się nieodwzajemnione. Wątki historyczne są dobrze wymieszane z wątkami uczuciowymi – nieszczęśliwym zakochaniem, zazdrością pomiędzy braćmi, rozczarowaniem tym, jak ułożyło się życie.

Na końcu znalazła się krótka nota od autorki, w której przybliża ona czytelnikowi prawdziwe wydarzenia historyczne oraz odsyła chętnych do lektur na temat Tarnowskich Gór w okresie renesansu.

Warto też zwrócić uwagę na „Podciepanego” Marcina Melona. Opowiadanie to zostało w całości napisane w gwarze śląskiej. Nie wiem, ile opowiadań fantastycznych po śląsku zdarza się publikować i gdzie, ale dla mnie to na pewno interesująca i trochę inna reprezentacja regionu. Tekst jest też na tyle krótki, by nie zmęczyć zbytnio czytelnika średnio radzącego sobie z lekturą w obcym w sumie języku.

O czym jest „Podciepany”? Główny bohater powraca do rodzinnego miasta, wspominając swoje dzieciństwo – matkę oraz dziewczynę, w której się podkochiwał. Akcja dzieje się jakoś na początku lat ’90, bohater obserwuje więc także zmiany, jakie zaszły na przełomie politycznych epok w dziejach kraju. Zakończenie zaś wzięło mnie z zaskoczenia, bo choć tekst wyraźnie je zapowiada, to jednak nie spodziewałam się go.

Uwagi ogólne

Moje ulubione opowiadanie w antologii było jednocześnie „najlżejszym” z nich. W większości jednak jest to zbiór dosyć mroczny i ponury. Normalnie mi to nie przeszkadza, a nawet lubię takie klimaty, tym jednak razem trafiałam często na wątki, których zwyczajnie nie lubię. „Sprzedawcy aniołów” to w zasadzie same rozważania o androidach, a ja nie potrafię sobie wyobrazić tematu nudniejszego niż androidy. Są głupie. Po prostu o nich zapomnijmy. „Lot” składa się z jednej sceny, w której główny bohater torturuje kobietę, by wydobyć z niej informacje. „Drzewa” mają sadystycznego seryjnego mordercę, który to typ postaci również mnie nudzi i irytuje. Natomiast w „Tunelu” wszyscy – łącznie z policją – są albo pijani, albo najarani, albo skacowani i zupełnie nie rozumiem, po co; a jedyna postać kobieca istnieje tylko po to, by można się było do niej poślinić. Na dodatek te elementy bardzo osłabiają zakończenie, bo nie mają z nim nic wspólnego. Rozumiałabym, gdyby ktoś był zjarany i wydawało mu się, że widzi potwora, albo potknął się po pijaku i wpadł do tytułowego tunelu… ale nic takiego się nie dzieje. Mam wrażenie, że zakończenie pochodzi z innego tekstu.

Podsumowanie

W związku z tym „Tarnowskie Góry Fantastycznie” były dla mnie bardzo mieszaną lekturą. Niektóre teksty czytałam z autentycznym zainteresowaniem, przez inne brnęłam z bólem, byle do końca. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że dla wielu czytelników bardziej horrorowe klimaty i ogólne paskudztwo świata przedstawionego będą zdecydowanym plusem. Powiedziałabym wręcz, że antologia spodoba się głównie fanom właśnie ponurych klimatów, bo dużo tu opowiadań cięższego kalibru.

2 komentarze

  • Fraa

    Aż trudno uwierzyć, jak różny mamy odbiór tych tekstów xD No, poza „LOS…” i „Tunelem”.
    No ale EJ. Ja lubię androidy. 😛 Androidy są fajne. Androidy były najlepszym, co się przytrafiło „Sprzedawcom…” 😀 Ech, ech.
    Enyłej, muszę w końcu się wziąć za tego „Podciepanego”… tylko skończę NaNo…

    • Ag

      Androidy są szczytem intelektualnego lenistwa twórcy, który ma kompleks boga, więc wsadza sztuczną inteligencję do ludzkiego ciała i na siłę nadaje mu ludzkie cechy oraz chęć bycia człowiekiem zamiast wymyśleć coś minimalnie kreatywnego XD (I tak pierdoli od rzeczy przez następne trzy godziny. Proszę na mnie nie zwracać uwagi.). Choć muszę powiedzieć, że ostatnio obejrzałam „Raised by Wolves” i myślałam, że androidy będą mnie wkurwiać, a one się wydają być tam jedyną sensowną rzeczą na tle festiwalu żenady. XDDD

      Nie wiem, ja to mam taką baaardzo cienką linię dla „mrocznych” tekstów – bo niby lubię, jak jest ponuro i trochę popierdolenie, w końcu wychowałam się na Evangelionie, ale z drugiej strony nie jestem fanką torture porn, obrzydliwości i epatowania… Sama kurna nie wiem, jaki musi być tekst, żeby do mnie trafić, te w większości jakoś nie trafiły.

      „LOS” zawsze na propsie, „Tunel” zawsze nie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *