Piszę

Z notatek pisarzyny: październik ’20

To był trochę dziwny miesiąc. Na początku nie byłam nawet pewna, czy w ogóle planuję pisać NaNoWriMo, nie wiedziałam więc, czy powinnam się do niego szykować. Zabrałam się jednak za planowanie opowiadań i jakoś w połowie miesiąca stwierdziłam, że co mi tam, piszę. Najwyżej nie zrobię 50k, tylko napiszę mniej, ale skończę chociaż dwa opowiadania i dwa kolejne rozdłubię.

PS. Jeśli nie wiecie, co to NaNoWriMo, zapraszam do tej notki. W największym możliwym skrócie: 30 dni. 50 tysięcy słów. 1 powieść.

W drugiej połowie miesiąca dokonałam zaś rzeczy bardzo ważnej – udowodniłam, że oglądanie Netfliksa nie jest stratą czasu, tylko niezwykle ważnym elementem procesu twórczego! Oglądałam sobie bowiem jeden z dokumentów kryminalnych, które to połykam pasjami, i zostałam przez niego natchnięta do napisania kolejnego opowiadania! Ostatnio odczuwałam wyraźnie brak pomysłów, chciałam się trochę oderwać od cyberpunku albo łowcy Zbyszka… i oto mam, idealne opowiadanie, krótkie i proste. Nie zdradzę wam na jego temat absolutnie nic, poza tym, że jestem ekstremalnie podjarana moim pomysłem i nie mogę się doczekać, aż zacznę go w ramach NaNoWriMo pisać. Dziękuję, Netfliksie.

Także październik upłynął mi na umiarkowanych przygotowaniach, robieniu notatek, rozpisywaniu fabuły i wstępnego riserczu. Bez szaleństw, takie minimum potrzebne, by zacząć pisać, a szczegóły i zakończenia będę wymyślać po drodze. W każdym razie mam co najmniej trzy opowiadania do napisania. Jedno ma być w założeniach krótkie (jak na moje możliwości), jedno średnie i jedno długaśne, którym będę sobie nabijać słowa. Kto wie, może nawet dobiję do tych 50 tysięcy słów… chociaż na drodze może mi stanąć rzeczywistość.

Wszyscy doskonale wiecie, co się w tej chwili dzieje w Polsce. Bardzo tę sytuację przeżywam, stresuję się, śledzę informacje, nawet poszłam na jeden ze spacerów. Pierwszy raz w życiu poszłam na protest! Nawet nie wiem, jak wam opisać, ile to dla mnie znaczy. Nie potrafię na tę chwilę powiedzieć, czy pisanie będzie dla mnie odskocznią od okropnej rzeczywistości, czy też może złe wiadomości przygnębią mnie na tyle, że nie będę się mogła skupić na pisaniu. Mam nadzieję, że jednak to pierwsze. Co w końcu więcej pozostało, trzeba szukać jakiegoś pocieszenia…

A jak wasze plany na listopad?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *