Czerń nie zapomina, Agnieszka Hałas
Czytam

Sprawozdanie czytelnicze: „Czerń nie zapomina”, Agnieszka Hałas

„Czerń nie zapomina” to już ostatnia część cyklu „Teatr Węży” Agnieszki Hałas, ale – jak rozumiem – wcale nie ostatnia historia rozgrywająca się w uniwersum Zmroczy. To kolejna bardzo dobra powieść dark fantasy. Gatunku, po który rzadko sięgam, ale świat wykreowany przez autorkę wciągał mnie z każdym kolejnym tomem coraz bardziej. I cieszę się, że wciąż przede mną osadzone w tym świecie opowiadania. Najnowsze, czyli „Śnieg i lód”, dostępne jest za darmo w postaci ebooka na Nexto.

Jeśli nie znacie jeszcze „Teatru Węży”, to na blogu opisywałam wszystkie części. Linki znajdziecie poniżej:

Tom 1. Dwie karty

Tom 2. Pośród cieni

Tom 3. W mocy wichru

Tom 4. Śpiew potępionych

Świat Zmroczy

Bogowie postanowili odejść, nie chcieli jednak zostawić ludzi na pastwę demonów, dlatego utkali wokół świata materialnego Zmroczę, magiczną warstwę ochronną. Z czasem jednak siła Zmroczy zaczęła słabnąć, a demony zaczęły się przez nią przedzierać i knuć plany przejęcia ludzkich dusz. Przez lata dbanie o równowagę Zmroczy i niweczenie intryg Otchłani leżało w rękach czarnych i srebrnych magów… Do czasu. W wyniku wrogiego spisku czarna magia ulega Skażeniu, a jej przedstawiciele zostali wyjęci spod prawa…

Uwielbiam wykreowany przez Agnieszkę Hałas świat. Jest kompletnie pokręcony, dziwaczny, ze swoimi własnymi zasadami, logicznymi, ale surowymi. Uwielbiam podział na srebrną i czarną magię oraz rządzące nimi zasady, uwielbiam bogów i całą mitologię utrzymywania równowagi, uwielbiam walczące między sobą o dusze Doliny Otchłani, no wszystko, absolutnie wszystko, aż po opisy demonów, które zawsze wyglądają jak krzyżówka trzech kompletnie różnych zwierząt i jakiegoś bliżej nieokreślonego paskudztwa. Kocham, jak brutalny i okrutny jest ten świat, a jednocześnie ile serca potrafią mieć żyjący w nim ludzie. Kocham surowość tych powieści, brak prostych rozwiązań, cierpienie i poświęcenie bohaterów, wieczną walkę o lepsze jutro, która nie obywa się bez ofiar. A jednocześnie fakt, że nie są to wcale książki ponure czy pesymistyczne, lecz wciągające przygody.

Zdaję sobie sprawę, że opisałam ten świat bardzo szczątkowo, ale po prostu nie starczyłoby mi miejsca na wyjaśnienie wszystkich zawiłości. To jest naprawdę świetnie skonstruowane, mocno rozbudowane i fascynujące uniwersum. Jak dla mnie – jedyne w swoim rodzaju. Tyle ma smaczków, tyle szczegółów… nic, tylko się w nie zagłębiać.

Czerń nie zapomina

Napięcie rośnie

Gdy czytałam pierwszy tom, narzekałam, że intryga demonów została rozwiązana zbyt szybko i łatwo. Z perspektywy czasu widzę jednak, by bardzo dobrze się stało, bo dzięki temu w każdym kolejnym tomie napięcie mogło rosnąć, a plany demonów stawały się coraz bardziej skomplikowane i groźniejsze. W piątym tomie władca Doliny Rdzy przebił wszystko, co widzieliśmy do tej pory. Zagrożenie jest naprawdę poważne, próby jego powstrzymania coraz trudniejsze, a jeszcze szpiedzy i zdrajcy czają się wszędzie…

Pod względem fabularnym i klimatu tom piąty jest zdecydowanie moim ulubionym. Chyba nawet, co mnie samą dosyć zaskoczyło, w ogóle moim ulubionym w całej serii. Do tej pory przodował „W mocy wichru”, ze względu na świetnie napisany, gorzko-słodki wątek romantyczny. „Czerń nie zapomina” wciągnęło mnie od pierwszej strony i do lektury siadałam nie tylko chętnie, ale też z poczuciem ulgi, że oto w końcu muszę się oderwać od trudów rzeczywistości i zrelaksować przy dobrej książce.

Bohaterowie

Tym razem większości lektury nie spędzamy w towarzystwie Krzyczącego w Ciemności, co nie oznacza, że nie jest on ważny. Wręcz przeciwnie, poszukuje go kilka różnych grup, a każda ma swoje własne plany względem Brune. Z jednej strony – rozpala to wyobraźnię czytelnika: gdzie on jest? Co się z nim stało? W jakie tym razem wpadł kłopoty? I kto dopadnie go pierwszy – srebrni magowie, bracia i siostry w czarnym darze, przyjaciele czy też demony? Z drugiej – gdy już się tego dowiadujemy, odpowiedź nie jest zbyt fascynująca. Nic to jednak nie szkodzi, bo pozostałe postaci są świetnymi towarzyszami naszej literackiej podróży. Szczególnie spodobał mi się duet ka-ira Feren i Śnieg. On jest starszy, bardziej doświadczony i przebojowy, a przez to też bardziej pewny siebie i bezczelny, skłonny ryzykować. Ona z kolei, młodsza i z ograniczoną wiedzą, jest bardziej ostrożna, woli obserwować sytuację niż działać, często milczy, by nie zdradzić swojej niewiedzy, ale jednocześnie – gdy na czymś się zna – nie waha się pokazać swoich zdolności. Lubię tę dwójkę, w szczególności Śnieg.

Powracają też dobrze znani nam już bohaterowie poprzednich części – odmieńcy Rożek i Pyszczek oraz wiecznie głodny chowaniec Zazel. A także Lorreine, która w pełni wykorzystuje swój dar przewidywania przyszłości i twardo prze naprzód, wbrew wszelkim przeciwnościom, gotowa na wielkie poświęcenia, byleby upewnić się, że wszystkie nici przyszłości prawidłowo się połączą. Jej determinacja zrobiła na mnie wielkie wrażenie.

Polecam!

Gdy zaczynałam przygodę z „Teatrem Węży”, nie spodziewałam się, że stanie się on jedną z moich ulubionych serii. Przecież dark fantasy to nie dla mnie, prawda…? Cóż, po prostu nie umiem się oprzeć wspaniale wykreowanemu uniwersum i cudownym postaciom, niezależnie od gatunku. Zresztą miałam okazję przeczytać opowiadanie Hałas w zupełnie innych klimatach i też mi się podobało, widać więc po prostu twórczość Agnieszki Hałas jest dobra i warta uwagi. Ja wam ją polecam.

PS. Co do zakończenia, to czuję, że wielu osób może ono nie zaspokoić, ale ja osobiście lubię właśnie takie zakończenia – może gdzieś, może kiedyś… Budzą we mnie zawsze sentymentalne uczucia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *