Nowa Fantastyka Dalian
Opinie,  Wydarzenia

Pastisz, wolność słowa, homofobia – dyskusja wokół „Dalian, będziesz ćwiatrowany”

Na początek chciałam powiedzieć, że zdaję sobie sprawę, iż jestem spóźniona na imprezę. Od afery wokół „Daliana” minął już ponad tydzień. To był dla mnie po prostu męczący czas i miałam problem, żeby zebrać myśli (co zresztą wyraźnie widać po tym tekście). W międzyczasie wiele innych osób wypowiedziało się za lub przeciw w różnej formie. Były takie momenty, gdy zastanawiałam się, czy może sobie nie odpuścić, bo nie ma nic więcej do dodania.

Mimo wszystko są jednak rzeczy, które chcę powiedzieć. Poniżej znajdziecie więc moje omówienie samego opowiadania, akcji podjętych przez redakcję „Nowej Fantastyki” po fali sprzeciwu względem tego opowiadania, a także moje odpowiedzi na najczęściej przewijające się argumenty broniące „Daliana”.

Ponieważ będzie to długi post omawiający smutne sprawy, już na wstępnie chciałabym powiedzieć, że bardzo szanuję ekipę „Nowej Fantastyki” za to, jak postanowili przeprosić i naprawić błąd. W żadnym wypadku nie zachęcam do bojkotu czasopisma, a wręcz powiedziałabym, że przyszedł czas na wykupienie prenumeraty lub okazanie wsparcia w inny sposób. Zniknięcie „NF” byłoby dla fandomu wielką stratą.

Chciałabym też od razu zastrzec, iż jestem osobą het/cis, co niewątpliwie ogranicza moją perspektywę. I prawdopodobnie nie potrafię wyobrazić sobie nawet połowy bullshitu, z jakim na codzień muszą się męczyć osoby ze społeczności LGBT+. Pamiętajcie, jesteście wspaniali i nie zasłużyliście sobie na te wszystkie paskudne rzeczy. I jak najbardziej możecie rzucać we mnie linkami, jeśli uważacie, że na jakiś temat mogłabym się dokształcić. Będę bardzo wdzięczna.

Część 1. Opowiadanie

Otóż wszystko zaczęło się od opowiadania „Dalian, będziesz ćwiartowany” autorstwa Jacka Komudy, opublikowanego w lipcowym numerze „Nowej Fantastyki”. Najpierw streszczenie: grupa wojów poluje na Daliana, który jest homoseksualistą, a według prawa i religii Lendii jest to karane śmiercią. Dalian zaś próbuje dostać się do Taurydyki, państwa tolerancyjnego względem jego orientacji. Uciekinierowi pomoc oferuje pewien garbus, szybko jednak okazuje się, że był to podstęp. Dalian zostaje złapany, po czym dowiadujemy się, że pościgowi chodziło nie tylko o Daliana, lecz też o jego kochanka Getko, który popełnił jakieś przestępstwo (poza byciem gejem).

Woje zdobywają informację, gdzie znajduje się Getko. Gdy docierają na miejsce, ten jest już jednak nieżywy – zamordowany przez grupę mężczyzn za to, że się do nich przystawiał. Dalian łapie glejt uprawniający do mieszkania w Taurydyce i ucieka. Pogoń goni za nim na statek. Na statku znajdują porwane przez Getko dzieci – jak się okazuje, były one zapłatą za glejt dla Daliana i Getko, a miały trafić do taurydyjskich kapłanów ziemskich rozkoszy. Z jakiegoś powodu tymi rozkoszami jest wyłącznie pedofilia. Dzielni woje wybijają wszystkich na statku, bohatersko ratując dzieci. Część wraca do rodziców, część zostaje wystawiona na rynku, co by chętni wzięli sobie, które chcą, co się mają dobre sieroty marnować.

Dalian w niewyjaśniony sposób dostaje się do wymarzonej Taurydyki. Gdzie zostaje zamknięty w ciemnej celi i przydzielony do niewolniczej pracy, bo przecież nie dostarczył dzieci do gwałcenia, więc żadne przywileje mu się nie należą.

Koniec.

Ludzie, którzy przeczytali to opowiadanie jeszcze przez wybuchem całej afery, poczuli gniew i oburzenie. Ja jednak czytałam je już z innej perspektywy. Po pierwsze – znałam mniej więcej treść, więc mnie nie zaskoczyła. Po drugie – widziałam komentarz autora oraz redakcji „Nowej Fantastyki”:

Stwierdziłam więc, że dam opowiadaniu szansę. Że spróbuję się w nim dopatrzyć tego pastiszu i zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi… w związku z tym w trakcie lektury wyglądałam cały czas tak:

Ponieważ im bardziej patrzyłam na ten tekst, tym mniej pastiszu w nim widziałam. Przez większość lektury czułam się głęboko skonfundowana, próbując zrozumieć, co tu się do jasnej cholery dzieje. Czemu to opowiadanie tak wygląda? Czemu jest tak napisane? Jak? Po co? A potem przypomniałam sobie jeszcze komentarz autora przywołany przez Piotra Tarczyńskiego:

I nagle wiele stało się jasne. I żeby to „wiele” wytłumaczyć, wystarczy użyć magicznego słówka „ALE”. Nie uprzedajmy jednak faktów, zajmijmy się najpierw pastiszem.

Pastisz

Otóż wg Słownika Języka Polskiego pastisz to: „«dzieło plastyczne lub utwór literacki albo muzyczny będące świadomym naśladownictwem innego dzieła lub jakiegoś stylu» „. Słownik języka polskiego pod redakcją W. Doroszewskiego dodaje jeszcze „w celach stylizacji lub ze względów satyrycznych”. Z kolei Wikipedia cytuje za „Słownikiem terminów literackich”: „odmiana stylizacji; utwór naśladujący istotne cechy jakiegoś dzieła lub stylu, zagęszczający je i uwydatniający. Może pełnić rolę żartobliwą jako zabawa literacka lub też stanowić świadectwo sprawności warsztatowej jego twórcy. W przeciwieństwie do parodii nie pełni funkcji satyrycznej i uprawiany może być w celu pochwały stylu, maniery danego pisarza lub gatunku, nie w celu jego krytyki”.

Patrząc na te definicje już kompletnie nie ogarniam, o co chodzi. Rozumiem, że autorowi chodziło o naśladowanie rzeczywistości, zagęszczenie i uwydatnienie sytuacji w Polsce. Czy zrobił to w celach satyrycznych? A może żartobliwie? Sądząc po komentarzu, chodziło o uwypuklenie zachowań zarówno homofobów, jak i gejów, ale w efekcie zrobione jest to kompletnie niesymetrycznie i niesprawiedliwie.

Problem polega na tym, że ten tekst albo przedstawia naszą smutną rzeczywistość dokładnie taką, jaką ona jest (homofobi bojący się gay panic, narzekania na obnoszenie się, przemoc wobec mniejszości), albo wykrzywia pewne zjawiska w takim stopniu, że stają się one karykaturalne i zwyczajnie nie da się ich traktować poważnie (homoseksualność, eutanazja, państwa szeroko rozumianego „Zachodu”). Ten dziwaczny miks realizmu i karykatury po prostu nie ma sensu.

Przy tym „Dalian” jest jak nieśmieszny dowcip – jeżeli musisz wytłumaczyć, dlaczego żart jest śmieszny, to znaczy, że prawdopodobnie po prostu w ogóle nie jest śmieszny. Jeśli trzeba tłumaczyć, że to opowiadanie to pastisz, to znaczy, że prawdopodobnie jest to po prostu beznadziejny pastisz. Nie dziwię się, że czytelnicy odbierają go w 100% dosłownie. Ja również nie potrafię go inaczej odczytać.

A wiecie czemu? Bo prześladowanie i mordowanie ludzi za ich orientację NIE JEST dobrym tematem na pastisz.

Homofobia

W Algierii związki homoseksualne są karane karą do 3 trzech lat więzienia, grzywną i chłostą. W Egipcie maksymalna kara to 17 lat więzienia, może być z ciężkimi robotami na dokładkę. W Sudanie czy Afganistanie karą może być nawet śmierć. W Nigerii – do 14 lat lub kara śmierci. W Iranie – batożenie lub kara śmierci. Mam wymieniać dalej? Mam wspomnieć Anti-Homosexuality Act w Ugandzie? O obozach dla gejów w Czeczenii? O rosyjskim zakazie „propagandy homoseksualnej”? Czy muszę wspominać, że w wielu krajach dochodzi do samosądów, prześladowań i morderstw osób homoseksualnych? Czy naprawdę muszę wyjaśniać, że nawet w krajach, w których nie karze się więzieniem za orientację bez przerwy dochodzi do słownych lub fizycznych ataków na mniejszości seksualne? (Albo o tym, że w wielu z tych krajów karani są tylko geje, a lesbijki już nie? Mały rzyg.) I nawet nie wchodzę w kwestie historyczne, mówię tylko o aktualnej sytuacji na świecie.

Czy waszym zdaniem to jest dobry temat na „pastisz”? Zwłaszcza tak słaby? Bo moim zdaniem nazywanie prawdziwych tragedii, prawdziwego cierpienia, prawdziwych śmierci „pastiszem” jest po prostu niesmaczne.

Oczywiście możecie powiedzieć, że kogo obchodzą jakieś dzikie kraje, przecież to miał być tekst o Polsce. Czy mam wam przypomnieć Białystok? Albo homofobiczną „Kartę Rodziny” od Dudy? W zeszłym tygodniu w Polsce pobito grupę ludzi za to, że mieli kolorowe ubrania i stali pod klubem przyjaznym osobom LGBT. Z tekstu nawet nie wynika, by pobity mężczyzna był gejem, napastnikom mogło się tak tylko wydawać. I wiecie co, nawet nie musiałam szukać ten informacji. Po prostu weszłam jak co rano na Twittera i link już tam na mnie czekał.

Można by teraz stwierdzić, że to jest właśnie ten pastisz – bierzemy pobicia i wyolbrzymiamy je do pogromu. Taaa… Tyle że czytając „Daliana” nie dowiemy się, że zgoda na mniejszą przemoc prowadzi do większej przemocy. Że zgoda na pobicie doprowadzi do morderstwa. Nie dostaniemy jednoznacznego potępienia tego typu zachowań. Homofobia nie zostaje potępiona, szczerze mówiąc, postawy bohaterów w ogóle nie są przejaskrawione czy wyolbrzymione. Zamiast tego z godnie z logiką opowiadania dojdziemy do wniosku, że ten pobity mężczyzna pewnie sobie zasłużył – wiecie, mógł się nie obnosić, nie ubierać kolorowo. Mógł pójść do porządnego klubu, nie dla LGBT. Bo w świecie „Daliana” geje nie są niewinnymi ofiarami, tylko zawsze znajdzie się jakiś powód usprawiedliwiający przemoc: obnosił się. Przystawiał się. Przyjaźnił z pedofilami. Prowokował.

Nie jestem homofobem, ALE

Wbrew pozorom najbardziej niepokojące nie były dla mnie te fragmenty, w których Dalian nazywany jest „psi syn, plugawy odmieniec. Mężołóżca, gwałciciel Praw Praojca i ludzkich”. Najbardziej zmartwiły mnie fragmenty, w których postaci stwierdzają, że im to w sumie wszystko jedno – Dalian może się ruchać nawet z kijem od szczotki, nie ich sprawa. Jakiś losowy wieśniak mówi: „A mi tam nic do tego. Przecie ludzi nie mordował, a że był… niewiastą dla innego, to jego sprawa.” Na co drugi stwierdza: „Nam też nic by nie było, gdyby sobie płodził niecnotę gdzieś po cichu, po pohańsku […] Oni kłuli tym w oczy, więc ludzie nie zdzierżyli. Zwłaszcza że to Nowa Gnieździca, a nie jakieś zadupie.”.

A główny bohater, prowadzący polowanie Jaksa stwierdza: „Co do mnie, możesz chędożyć się z kim chcesz, nawet z kijem od miotły, byle nie z capem i zwierzęciem, bo powstają z tego biesy. Ścigamy cię, bo chcemy wydusić z ciebie, gdzie jest Getko. To on, a nie ty, uczynił coś tak strasznego, że będzie ćwiartowany żywcem w Gnieździcy.” (Wielce ciekawe, bo wcześniej w tekście jest powiedziane, że kat już czeka na Daliana, nie kłam więc, Jaksa.)

Także jednak opowiadanie postępowe? No właśnie nie.

Niektórzy mieszkańcy Landii są skłonni przymknąć oko na istnienie homoseksualistów, ale nie mogą, ponieważ Dalian i Getko „obnoszą się”, a poza tym Getko molestuje ludzi po pijaku, nie wspominając już, że porywał dzieci, by oddać je kapłanom-pedofilom i robił to dla własnego zysku. Także sami widzicie. Chcielibyśmy nie mordować gejów, ale musimy, bo ci są paskudni i źli. A poza tym to niech nam się nie plątają po ulicach, w oczy nie kłują. Gdyby rzeczywiście chodziło o sparodiowanie agresywnych kiboli, nie dostaliby oni tak wyraźnej motywacji i usprawiedliwienia dla swojego działania, bo prawdziwa przemoc wobec osób nieheteronormatywnych opiera się prawie zawsze tylko na uprzedzeniach.

Dziwi mnie też strasznie, czemu Dalian, postać przecież tytułowa, jest tak strasznie bierna. Dalian ucieka i w sumie tyle. Nie bierze udziału w żadnych podejrzanych aktywnościach. Czy on ma symbolizować tego słynnego kolegę geja, co to jest przeciwny paradom równości czy tam małżeństwom dla par jednopłciowych? Czy on ma symbolizować tego jednego geja, do którego homofobi w sumie osobiście nic nie mają, ale tak ogólnie homoseksualność dalej jest obrzydliwa, także sorry Dalian, byłbyś spoko, ale patrz, z kim się zadajesz. Nasze prawa i religia jednak są słuszne, jak się puści gejów luzem to patrz, co robią.

Rozumiem, że pastisz polega na tym, że postać Getko jest tu przerysowana do bólu – no paskudny, obnoszący się, obmacujący, porywający dzieci zły gej. Jeszcze brakuje, żeby sam był pedofilem, wtedy obraz byłby dopełniony. I nie bardzo wiem, czemu takie przedstawienie go ma służyć. Oczywiście poza wzmocnieniem przekonania, że „my to w sumie do gejów nic byśmy nie mieli, ALE”.

Zresztą pochylmy się chwilę nad tym obmacywaniem, to bo jest tak głupie, nierealistyczne i wydumane, że aż zęby bolą: „A kiedy popiliśmy, wyszło, że flok, za jajca nas złapał, za mocno się przystawiał.”

Tak. Ponieważ gej żyjący w państwie, w którym za orientację grozi mu śmierć, i który planuje wkrótce ucieczkę, na pewno będzie się przystawiał do jakichś losowych gości w karczmie. Wcale by się nie ukrywał. Wcale nie byłby ekstra ostrożny i czujny. Po pierwsze – to głupie. Po drugie – czy to miał być pastisz na smutnych brązowych chłopców, którzy jak wiadomo boją się absolutnie wszystkiego, a najbardziej, że ich jakiś gej zmaca? Bo wiecie, geje nie mają absolutnie nic innego do roboty, przez kluby przetaczają się całe watahy gejów macających heteroseksualnych mężczyzn. Znowu – nie wiem, co ten fragment miał rzekomo parodiować. Raczej umacnia w przekonaniu, że lęk przez gejami jest słuszny. Po trzecie – to głupie. Po czwarte – Getko jest w związku z Dalianem, więc to chyba takie dalsze obrzydzanie postaci, że nie dość, że krzywdzi dzieci, to jeszcze zdradza. Po piąte – to głupie.

I na tym właśnie polega największy grzech tego tekstu. Bierze on najgłupsze możliwe stereotypy, lęki i chore fantazje prawicy, po czym tworzy dla nich usprawiedliwienia.

Oczywiście zaraz pojawiły się argumenty, że łoooo, bo o gejach to trzeba pisać tylko pozytywnie, tylko ładnie, zła poprawność polityczna nas krępuje! A przecież był jakiś słynny nazistowski gej, który łapał dzieci dla pedofilów-szalonych naukowców do eksperymentów. Nawet była cała jakaś organizacja, która wmawiała ludziom, że molestowanie dzieci jest dla nich zdrowe i byli w niej geje. I że literatura ma prawo odnosić się do rzeczywistości. I że można kreować negatywne postaci o różnych orientacjach. Ależ proszę bardzo. Napiszcie sobie opowiadanie o gościu porywającym dzieci dla pedofilów-nazistowskich naukowców, który był gejem. Tylko zróbcie to, z łaski swej, dobrze. I przestańcie mi wmawiać, że Getko jest kompletnie przypadkowym villainem-gejem i jego orientacja nie jest tu całkowicie kluczowa. Pan Komuda stworzył całe uniwersum po to, żeby przekazać swoje przemyślenia o homoseksualności.

Spytacie, ale zaraz, jakie całe uniwersum, mamy tu ledwo dwa kraje w jednym opowiadaniu. Otóż nie. Istnieje cały zbiór opowiadań o Jaksie i co najmniej jedno z nich jest również poświęcone homoseksualności. Zatytułowane jest „Mowa nienawiści pokutnika Duki” i jeśli myśleliście, że „Dalian” jest zły, to niczego jeszcze nie widzieliście.

Mowa nienawiści pokutnika Duki

Otóż w „Mowie nienawiści” Jaksa pomaga złapać młodego geja Godko, który następnie trafia do pokutników, którzy poddają go torturom i gwałcą go w celu wypędzenia z niego demona homoseksualizmu. Tak, dosłownie. Próbują z niego wyciągnąć tego demona obcęgami, rozrywając jego ciało, ale demon trzyma się mocno. W końcu Jaksa wyciąga od Godko, iż ten został gejem, ponieważ w dzieciństwie był molestowany. Ach, i ojciec go bił. I że Godko przeżyje, jeśli sam pokona swojego demona i sam się od niego uwolni. Co Godko czyni i niedługo potem obmacuje dziewki w najbliższej karczmie.

Opowiadanie jest po prostu obrzydliwym torture porn. Autor nie krępuje się w opisywaniu okropności, których doznaje biedny chłopak. Nie wiem, po co pisać coś takiego w czasach, gdy terapie konwersyjne niszczą ludziom życie. W czasach, gdy w – wydawałoby się cywilizowanym kraju – Stanach Zjednoczonych nieheteronormatywnych nastolatków przetrzymuje się wbrew ich woli w obozach „sprowadzających na właściwą ścieżkę”. Jedyne, co w tym tekście widać, to kompletny brak wrażliwości dla ludzkich tragedii.

Jeszcze wam mało? Jeszcze się nie porzygaliście? Chcecie cytacik?

Po ich drugiej stronie brat Duka wziął w rękę długi, żelazny pręt zakończony miedzianym zwieńczeniem uformowanym na kształt męskiego przyrodzenia. Obejrzał go bez żalu, bez lęku.

– Obróćcie go na plecy i trzymajcie! – rozkazał.

A potem przystąpił do pleców dygocącego Godka i rozpoczął przykrą, acz konieczną czynność.

– Poczuj, psi synu, żałosny dupniku pogan, jak pogrąża się w tobie ohydny, zimny jak lód i śmierdzący kuś Wołosta. Jak plugawi twe ciało od wewnątrz, rozrywa ci patrochy. Niczym innym nie jesteś, jak złachmanioną, męską, kokotą biesa, pełną żałości i występku przeciwnego naturze. Pozbądź się go, wyrzuć z ciała, przeklnij! Wyrzuć nasienia zła i występku! Nuże, znajdź w sobie siłę! Godko! Ojciec cię słucha!

I drugi. Sądząc po opisie, mamy tu do czynienia z promocją, demon homoseksualizmu i dżendera w jednym!

Bies miotał się i szarpał skuty łańcuchem do ziemi; gładki, nagi, rogaty, ni to męski, ni to kobiecy – ze stromymi piersiami, ze sromem, ale i wyprężonym męskim narządem.

A może chcecie cytacik samej „mowy nienawiści”?

– Milcz, kupo krowiego łajna! Capi, śmierdzący kuś Wołosta naznaczył cię dawno temu! Byłeś niczym innym, tylko zwykłym dupodajcą biesów, rozdętym naczyniem na ich plugawe członki. Mów, jak głęboko wchodził w ciebie godmisz Czarnoboga? Azaliż bolało, leciała twa plugawa krew?!

Teraz podać wam wiadro?

Także nie dajcie sobie wmówić, że to tak jednorazowo, że chodziło o coś innego, że to nie jest o homoseksualności, tylko jednym konkretnym geju-zbrodniarzu. To jest tak specjalnie. Celowo. To jest dokładnie to, na co wygląda.

PS. Czy ktoś, kto zna lepiej cały cykl, mógłby potwierdzić, że sam Jaksa również jest gejem, z którego torturami wyegzorcyzmowano demona homoseksualizmu? Bo tak mi z kontekstu wynika, ale może on gada o czymś innym, bo widzę, że Jaksa to w ogóle strasznie lubi powtarzać, jakie to straszne rzeczy go spotkały, tylko bez szczegółów. Taki trochę festiwal samoumartwiania.

Pedofilia

A nie, nie, widzicie, tu akurat nikt tego prawidłowo nie zrozumiał! To jest akurat doskonały pastisz na Kościół Katolicki! Widzicie, pedofilami w opowiadaniu są kapłani, a jak kapłani to oczywiście religia, a jedyną religią jest oczywiście katolicyzm, więc kapłani to katoliccy księża. A my już wszyscy dobrze wiemy, co robią katoliccy księża z dziećmi

Wybaczcie ten wyjątkowo kwaśny żarcik, jak się domyślacie, jestem już bardzo zmęczona. Technicznie rzecz biorąc sam „Dalian” przedstawia oddzielnie postaci homoseksualne (Dalian i Getko) i oddzielnie postaci pedofilów (kapłani). Połączenie tych dwóch rzeczy następuje na troszkę bardziej subtelnym, ale równie obrzydliwym poziomie.

Otóż Taurydyka jest krajem tolerancyjnym wobec orientacji homoseksualnej, ale jednocześnie jest nie tylko tolerancyjna wobec pedofilii, a wręcz włączyła ją do swojej religii. Jest to więc argument z kategorii „jeśli pozwolimy na ślub jednopłciowe to co będzie następne? Faceci żeniący się z kozami”? Taurydyka jest państwem moralnie zepsutym na wielu poziomach i homoseksualność zostaje tu postawiona na równi z pedofilią jako kolejny element tworzący mające nas brzydzić państwo. Tak jakby zgoda na jedno automatycznie prowadziła do drugiego – nie możemy pozwolić sobie na tolerancję wobec jednej grupy, bo automatycznie doprowadzi to do tolerancji innych, niepożądanych zachowań: za prawami dla gejów automatycznie pójdą prawa pedofilów. Są to oczywiście wnioski wyciągnięte z dupy, ale do kreacji Taurydyki za chwilę powrócimy, zostańmy jeszcze przy pedofilii.

Nawet nie wiem, co mam powiedzieć na temat „Mowy nienawiści”. To, w jaki sposób molestowanie wpływa na zdrowie fizyczne i psychiczne dziecka, to jak kształtuje potem jego seksualność w dorosłości – to są ekstremalnie trudne i delikatne kwestie, do których należy podejść z empatią i zrozumieniem. Tymczasem w opowiadaniu zostają one wykorzystane w najbardziej toporny, obraźliwy i nieczuły sposób, jaki można sobie wyobrazić. Przeraża mnie myśl, że jakaś biedna nieheteronormatywna osoba, którą w dzieciństwie spotkało molestowanie, mogłaby to przeczytać i dowiedzieć się, że można ją wyleczyć gwałtem za pomocą metalowego dildo oraz całkowitym wyparciem tego, kim jest.

Podać wam nowe wiadro?

Nie jestem specjalistką w temacie, ale guglając w sobotni ranek badania naukowe na temat pedofilii znalazłam ten artykuł podsumowujący szereg innych badań dotyczących wpływu molestowania w dzieciństwie na dorosłe życie ofiar – jest dostępny w całości w PDF, jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat.

Jeśli interesują was badania na temat związku między pedofilią a homoseksualnością (spojler: nie istnieje!), to polecam artykuł „Facts About Homosexuality and Child Molestation„, który dosyć dobrze tłumaczy kluczowe różnice i definicje, a także przywołuje trochę różnych gadań. Ogólnie blog Dr. Hereka wygląda interesująco, aczkolwiek nie miałam czasu się w niego wczytać. Jeśli znacie jakieś inne wartościowe badania w temacie, to się nie krępujcie i rzućcie we mnie linkiem.

PS. Poza tym tak, na pewno Gotko po tym, jak był gwałcony żelaznym prętem na pewno nie ma żadnych urazów psychicznych ani problemów zdrowotnych i leci macać pierwszą napotkaną dziewczynę. Tak, dokładnie tak działa ludzka psychika. Tak działa terapia. Zabijcie mnie.

Eutanazja, starość, niepełnosprawność

Wracamy do „Daliana”. Postać garbusa wypowiada następujące słowa: „Wieczny archikrator każe pozbywać się starców, co jeszcze czepiają się życia, i wszystkich tych, którzy nie mogą chodzić albo leżą w bólu. Po cóż mają cierpieć? Taurydyka… Imprerium śmierci. [..] Wmawiają ci wolność, a jesteś tylko zabawką w ręku autokratów i wspaniałego archikratora.”

To opowiadanie ukazuje się w środku epidemii Covid, która wywołała liczne dyskusje wokół tego, jak społeczeństwo traktuje osoby starsze. Niektórzy wręcz twierdzili, że nie warto niszczyć gospodarki tylko po to, by uratować staruszków, którzy za parę lat i tak umrą albo już są bardzo chorzy na coś innego. Pojawiły się głosy, że młodsze pokolenia mają dość ciągłego dyktatu starych i ich życie oraz praca są ważniejsze od życia osób starszych. Że nie powinno się przerzucać odpowiedzialności za bezpieczeństwo niewielkiej części społeczeństwa na resztę. Narastający konflikt pokoleń jest czymś, z czym aktualnie społeczeństwa mierzą się na całym świecie.

Nie mówiąc już o tym, że starość od lat jest wymazywana z życia publicznego, co samo w sobie jest gigantycznym tematem. Zajrzyjcie sobie choćby do „Czarownic” Mony Chollet, albo esejów Le Guin, jeśli chcecie minimalnie go zrozumieć. Jeśli chodzi o niepełnosprawności, to nawet nie wiem, co wam zaproponować do czytania, bo to, jak gigantyczne na przestrzeni wieków zaszły zmiany w traktowaniu osób z niepełnosprawnościami (i ile jeszcze jest do zrobienia), jest kolejnym gigantycznym, bardzo poważnym tematem.

Kolejna sprawa to eutanazja. Garbus mówi, że poddawani jej są m.in. ludzie, którzy leżą w bólu. Z kontekstu wynika, że decyzję o eutanazji podejmują nie oni sami, lecz ktoś za nich. Nie zmienia to faktu, że istnieją w prawdziwym świecie ludzie, którzy z własnej woli chcą poddać się eutanazji. Dla nich może być ona wyrazem prawdziwej wolności, gdy w Taurydyce jest elementem zniewolenia. Dyskusji jakość vs długość życia toczy się od lat i podsumowywanie jej w sposób, w jaki zrobiono to w tym opowiadaniu jest po prostu płytkie. Ale wiecie co – można na potrzeby tekstu literackiego stworzyć państwo, które ma takie prawo. To nie jest problemem i tego bym się samego w sobie nie czepiała, gdyby motywy eutanazji, złego traktowania starszych oraz niepełnosprawnych nie zostały użyte wyłącznie w celu wykreowania…

Taurydyka, czyli Zgniły Zachód i Cywilizacja Śmierci

Wiem, co chcecie powiedzieć. Nie da się w opowiadaniu odnieść do wszystkiego, nie da się wziąć pod uwagę wszystkiego. Tak. Macie rację. Nie wymagam od nikogo, by szczegółowo rozpisywał się o każdym drobiazgu w swoim opowiadaniu, bo w ten sposób nikt nigdy by niczego nie był w stanie skończyć. „Dalian” nie powstał po to, by szczegółowo przedstawić debatę o eutanazji czy prawach niepełnosprawnych… Wait, a może jednak powstał? Bo to, czego wymagam od tekstu, to żeby jego główny temat był dobrze przedstawiony. A głównym tematem „Daliana” jest starcie dwóch cywilizacji. Dwóch odmiennie funkcjonujących państw.

Konflikt też nie zostaje przestawiony w interesujący sposób. A te wszystkie złożone sprawy, które opisałam wyżej, zostają opisane w negatywny, toporny, jednowymiarowy, bardzo skrótowy sposób, wyłącznie po to, by obrzydzić nad Taurydykę. To państwo, które jest tolerancyjne względem rożnych orientacji seksualnych, ale nie czyni go to dobrym, bo w zasadzie wszystko inne co robi, jest złe. Jest pedofilia, jest przymusowa eutanazja, jest dyskryminowanie niepełnosprawnych i starszych, jest znęcanie się nad dziećmi. Taurydyka jest zła i wszystko co robi jest złe, łatwo więc wyciągnąć wniosek, że tolerancja dla mniejszości seksualnych to kolejna zła rzecz.

Czy to miał być ten pastisz? Czy to miała być ta satyra? Czy dlatego Taurydyka nazywana jest „Imperium śmierci”, co jednoznacznie kojarzy się z „cywilizacją śmierci”, hasłem chętnie używanym jako argument przeciwko „Zgniłemu Zachodowi”, przeciwko prawom człowieka? Jeśli taki był zamysł autora, to ten pastisz po prostu nie działa. Ponieważ „zachodnia cywilizacja śmierci” jest najbardziej zdartą, zużytą, nudną i niepoważną ideą, jaka istnieje. Nie da się zrobić pastiszu czegoś, co samo w sobie jest już karykaturą.

Dlatego tak wiele osób wściekło się na to opowiadanie. Zwyczajnie nie czuć, by Taurydyka powstała po to, by ośmieszyć argumenty o „cywilizacji śmierci”. Nie czuć, że to satyra na występujące w prawdziwym świecie wyolbrzymianie, przesadzanie i niezrozumienie pewnych spraw. Taurydyka wygląda jak paskudny twór z prawicowych fantazji o tym, jak wyglądałoby lewackie państwo. I wygląda jak napisana na poważnie.

Krótkie podsumowanie

„Dalian” porusza masę delikatnych tematów i robi z nimi dokładnie nic. Nie przedstawia ich w sposób ciekawy, odkrywczy, zachęcający do przemyśleń, zabawny, satyryczny. Nie oferuje żadnego komentarza, a jedynie przedstawia najbardziej płytką krytykę, jaką tylko można sobie wyobrazić, w postaci „cywilizacji śmierci”, całkowicie ignorując złożoność dyskusji. Plus wszystkie te niezwykle delikatne kwestie zostały potraktowane bez jakiegokolwiek szacunku, powagi czy empatii.

Jednocześnie powiela krzywdzące schematy na temat homoseksualności, podobno po to, by stworzyć jakąś symetryczną wizję, w której geje są źli, ale ścigający ich kibole też są źli. Co nie ma żadnego sensu, bo ci kibole ostatecznie są bohaterami pozytywnymi – nawet jeśli są brudni, wulgarni czy okrutni, to dalej ratują dzieci przez mafią pedofilijną, gdy geje są wyłącznie głupkami i zdrajcami o parszywym spojrzeniu. I danie tym ostatnim jakiegokolwiek prawa zaprowadzi nad wprost do upadku cywilizacji.

Część 2. Przeprosiny

Osoby, które kupiły czasopismo zaraz po premierze, szybko wrzuciły to Internetu streszczenia, cytaty i komentarze. Reakcja była natychmiastowa – krytyka zarówno opowiadania, jak i NF na Facebooku i Twitterze. Początkowo redakcja próbowała dyskutować i tłumaczyć swoje intencje, szybko jednak zdała sobie sprawę, że „Dalian” został szeroko zrozumiany kompletnie inaczej i nie ma sensu iść w zaparte.

Redakcja „Nowej Fantastyki” opublikowała na swoich fanpage’u na Facebooku przeprosiny. Były to porządne przeprosiny, a nie tzw. non-apology, czyli „przepraszamy, jeśli ktoś poczuł się urażony”. Jest to generalnie przerzucanie winy na emocje odbiorcy, a nie przyznanie się do błędu. Także dobrze, że redakcja NF potrafiła wziąć winę na klatę. Szanuję ich za to.

Kontrowersje natomiast wywołał brak jasnego odcięcia się od tekstu. Raczej tłumaczono, że redaktorzy nie wykazali się wystarczającą wrażliwością, że pan Komuda i redakcja nie chcieli nikogo obrazić, ale tak wyszło… W ogóle się temu nie dziwię. NF nie może sobie pozwolić na pojechanie po tym tekście wprost. Z dokładnie tego samego powodu, dla którego w ogóle „Dalian” został opublikowany – bo Komuda to znane nazwisko. Tylko i aż tyle. Ja na przykład nigdy nie czytałam niczego pana Komudy, a jego nazwisko kojarzę. I jako że nie kupuję NF regularnie, zdarzało mi się sięgnąć po ten i tamten numer ze względu na znane mi nazwisko. Całkowicie więc ten zabieg rozumiem, to czysty marketing, pismo musi się sprzedawać. I owszem, lepiej by było, gdyby NF nie musiała promować się w kółko głośnymi nazwiskami i częściej mogła kierować wyłącznie jakością tekstu, ale projekt komercyjny musi z czegoś żyć. Nie bez powodu wiele inicjatyw – zwłaszcza jeśli chodzi o opowiadania – to stworzone przez środowisko fanów darmowe ebooki.

Ludzie narzekali też na tłumaczenie, że NF zaplanowało publikację pół roku temu i nie wiedziało, że trafią w środek nagonki na osoby LGBT. Niewątpliwie nie mają ono sensu, bo nagonka trwa od lat, poza tym nigdy nie jest dobry czas na publikację zwyczajnie złego tekstu… Ale wiecie co? Wszystko to jest nieważne. Ważne jest, że redakcja NF podjęła decyzję o ryzykownym, ale pięknym kroku. I ja to szalenie szanuję.

Otóż ukaże się specjalny, fantastyczno-queerowy numer „Nowej Fantastyki”. Wiecie, gdy pojawiła się idea petycji do NF, w której wśród proponowanych działań znalazło się też wydanie takiego numeru, pomyślałam sobie, że to nie jest możliwe i nie ma szans, by się wydarzyło. Nie w tym kraju, nie w tym wciąż silnie prawicowym fandomie. Aż tu nagle, NF sama z siebie, bez proszenia, namawiania, grożenia czy żądania – postanowiła zrobić taki numer.

I to uświadomiło mi, że jednak warto żądać niemożliwego. Więcej nawet, należy żądać niemożliwego. Bo jeśli nie będziemy tego robić, to zmiana nigdy sama nie nadejdzie.

Zły moment

Przy czym znaleźli się tacy, którzy uznali, że to oczywiście nie jest dobry moment na zmianę. Bo numer specjalny nie ukaże się „organicznie”, tylko będzie wyglądał wymuszenie. Bo wiadra nienawiści od bardziej prawicowych czytelników zalały redakcję i niektórzy przestaną kupować pismo, co może spowodować jego upadek. Bo jak teraz redaktor napisze, że jego ulubioną postacią z „Umbrella Academy” jest Klaus, to mu ludzie zarzucą, że to nie jest szczera opinia, tylko mówi tak, bo Klaus jest gejem (helooooł, Klaus jest najlepszą postacią, wszyscy to wiemy i już).

A ja wam powiem, że mam te marudzenia w dupie, bo dobrego czasu na ten numer nigdy nie będzie. Nie ma sensu jeszcze wierzyć, że społeczeństwo można edukować, powoli przyzwyczajać, przekonywać argumentami, aż dojdzie się magicznie do punktu, w którym będzie można wydać queerowy numer „Nowej fantastyki” i nie wybuchnie wokół niego potężna gównoburza.

W tym kraju małe kroki nigdzie nas nie zaprowadziły. W teorii wydaje się, że stopniowe przekonywanie społeczeństwa i kolejność „legalność orientacji innych niż hetero -> związki partnerskie -> małżeństwa -> adopcje” ma sens, w praktyce jednak nie dość, że przez trzydzieści lat nie ruszyliśmy do przodu nawet o centymetr, to jeszcze się cofamy. „Chcecie małżeństw albo związków? Po co? Nie wystarczy wam, że można podpisać papierek u notariusza? Chcecie jakieś podstawowe ludzkie prawa? Po co? Nie wystarczy wam, że nie wsadzamy was do więzień? Ktoś was pobił? Nie wystarczy wam, że nie zabił?”

Poprzeczka jest coraz bardziej obniżana. To dokładnie ta sama sytuacja, co z aborcją. „Chcecie dostępu do aborcji? Nie wystarczą wam trzy wyjątki? Trzy wyjątki? Nie wystarczy, że nie przykuwamy was kajdankami do łóżka na czas ciąży jak w Ameryce Południowej?” Przykro mi, ale prawda jest taka, że jeżeli nie podejmuje się aktywnego wysiłku ku zmianie na lepsze, będzie się tylko coraz mocniej ciągniętym w dół. Nie da się zachować „równowagi”, „kompromisu” i tak dalej. Jeśli nie będzie się walczyć o swoje prawa, te, które się już ma, będą zabierane.

A że wiadome środowiska będą krzyczeć? Zawsze będą krzyczeć. O każdą, najdrobniejszą rzecz.

Był ten obrazek w wersji odnoszącej się bezpośrednio do środowisk LGBT, ale nie mogłam go znaleźć, także macie ten. Ideę łapiecie.

Jeśli nie wiecie, oglądam Formułę 1 i w zeszłym tygodniu w końcu wystartował tegoroczny sezon. Zaczął się od wyrażenia sprzeciwu kierowców przeciwko rasizmowi, a główną postacią wydarzenia był jedyny czarnoskóry zawodnik w stawce. Rasistowskie komentarze na temat Hamiltona pojawiały się już wcześniej, ale teraz napłynęła nowa fala szamba, no bo wiecie, nie będzie nam tu c***nuch klękał! Nieważne w jakiej sprawie. Także jakiekolwiek minimum zwrócenia uwagi na problem zawsze powoduje durne reakcje. Boru, niech już ludzkość wyginie… I tak szczerze mówiąc, nie wierzę, że nasza cywilizacja dotrwa do końca tego stulecia, bo nas katastrofa klimatyczna zniszczy, więc to nawet nie jest walka o lepszą przyszłość, to jest walka o to, żeby odejść z klasą.

Nie wiem, jak wy, ale ja mam po prostu dość. Jestem osobą het/cis, mieszkającą w stolicy, mocno uprzywilejowaną, a i tak mam kurwa dość życia w tym seksistowskim, homofobicznym, rasistowskim pierdzidołku jakim jest cały świat, łącznie z naszym pięknym krajem. Na litość boru, po wyborach prezydenckich będzie jeszcze gorzej, nawet nie mam siły o tym myśleć…

Dlatego dziękuję ci, redakcjo Nowej Fantastyki, że stanęłaś po właściwej stronie. Że podjęłaś ten malutki kroczek, który może wiele nie zmieni, ale da ludziom chociaż trochę radości zanim staniemy się skrzyżowaniem Węgier z Rosją. I obiecuję, że przestanę tylko myśleć o wykupieniu prenumeraty, tylko naprawdę ją zamówię, bo tak się składa, że dostałam pracę, a więc pensję, czyli stać mnie na prenumeratę drugiego czasopisma, ha!

Część 3. Komentarze

Wybaczcie, że nie będę przytaczać konkretnych komentarzy, bo jak je czytałam, to nie robiłam screenshotów, a dla własnego zdrowia psychicznego nie będę się przez to jeszcze raz przekopywać. Zresztą chodzi mi o pewne powtarzające się argumenty broniące tego opowiadania, na które i tak chcę odpowiedzieć zbiorczo.

A gdyby to opowiadanie było o…

A gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem. Fascynują mnie te wszystkie rozważania, że jakby opowiadanie było w drugą stronę, czyli lewackie, to by się wszyscy zachwycali. A jakby było o lesbijkach zabijających het/cis mężczyznę, to by się zachwycali. A jakby było o tym, że LGBT przejęło kontrolę nad światem i zmusza hetero do terapii konwersyjnej, to by się zachwycali. A jakby było o homokomando…

Mem Polska A.D.2019

Ludzie. Po pierwsze – my tu dyskutujemy nad opowiadaniem pana Komudy. Nie nad innymi opowiadaniami, istniejącymi lub zmyślonymi. Po drugie – jak wam się jakieś opowiadanie w NF albo gdziekolwiek indziej nie podoba, to też możecie przeciwko niemu zaprotestować. Po trzecie – weźcie najlepiej napiszcie te wszystkie opowiadania o przerażających, lewackich wizjach, opublikujcie gdzieś, a potem zobaczcie, czy się będą ludziom podobać, czy nie.

Literatura vs rzeczywistość

Rozwala mnie też kompletnie, że do obrony tego opowiadania są używane dwa wykluczające się argumenty. Część mówi: przecież to fikcja! A druga część: przecież literatura odnosi się do rzeczywistości. No piękne.

Po pierwsze, tak, urokiem fikcji jest to, że można sobie w niej wymyślić cokolwiek – światy, idee, zasady, ludzi. Naiwnym jednak jest myślenie, że literatura – czy też ogólnie sztuka – istnieje w idealnej próżni. Sztuka zawsze będzie odbierana w kontekście rzeczywistości. Nie wiem, czemu kogokolwiek to dziwi.

Po drugie – tak, literatura, zwłaszcza fantastyczna, tworzy inne rzeczywistości, by komentować tę naszą. Wszystko może być metaforą. Kosmici mogą pokazywać prawdę o ludziach. I tak dalej. Problem z „Dalianem” jest taki, że tam gdzie stosuje wyolbrzymienie, tworzy obraz wręcz karykaturalny, tam zaś, gdzie odnosi się bezpośrednio do realnych zjawisk i sytuacji, przedstawia je mocno nonszalancko, bez szacunku, bez powagi, bez oddania tym tematom sprawiedliwości. Wyjaśniałam to wyżej.

Ale wolność słowa!

Fascynuje mnie przekonanie wielu osób, że w ramach wolności słowa można powiedzieć cokolwiek I JUŻ. No nie, to tak kurna nie działa. Owszem, możecie sobie powiedzieć dowolną głupotę, ale nie zdziwcie się, gdy za swoje słowa będziecie musieli wziąć odpowiedzialność. Na przykład odpowiedzialność karną, za znieważenie lub zniesławienie. Albo odpowiedzialność społeczną, gdy zostanie się skrytykowanym i poddanym ostracyzmowi za to, co się powiedziało. Pan Komuda napisał co napisał, NF to opublikowała i w ramach wolności słowa mieli do tego prawo, co nie znaczy, że ominie ich zmierzenie się z konsekwencjami tej wolności. Nie rozumiem, czemu kogokolwiek to dziwi.

Po drugie, wolność słowa to miecz obosieczny. Pan Komuda miał prawo napisać takie opowiadanie, a ja mam prawo powiedzieć, że jest ono chujowe. Tak samo wy możecie sobie przeczytać dowolne z moich opowiadań i też publicznie ogłosić, że jest chujowe. A ja mam prawo na to odpowiedzieć. Obrońcy „Daliana” oburzają się, że pisarz Jeff VanderMeer zapowiedział zerwanie współpracy z NF. Oczywiście, że ma do tego prawo! Ma prawo do reakcji na to, co ktoś inny powiedział, bo słowa nie istnieją w próżni. Wypowiedzieć może się każdy, także w reakcji na czyjś komentarz. Ludzie, naprawdę trzeba wam to tłumaczyć?

W Polsce obowiązuje też ustawa z dnia 18 grudnia 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej, która mówi:

Art. 55.

Kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom, o których mowa w art. 1 pkt 1 [zbrodnie nazistowskie, komunistyczne oraz inne zbrodnie przeciw pokojowi, ludzkości oraz zbrodnie wojenne], podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok podawany jest do publicznej wiadomości.

Jak więc widać, wolność słowa ograniczona jest tam, gdzie mogłaby sprawić największą krzywdę konkretnej osobie lub grupie osób. Oczywiście toczą się liczne dyskusje nad zakresem i sensem różnych ograniczeń – zwłaszcza nad przepisami o znieważaniu prezydenta. Chciałabym jednak zwrócić uwagę, iż istnieje różnica, pomiędzy merytoryczną dyskusją prowadzoną przez osoby z wiedzą i doświadczeniem w temacie, które potrafią zaproponować różne rozwiązania prawne, a krzyczeniem „Krytykowanie tekstu Komudy i NF to cenzura! Zamknijcie mordy, lewaki!”. No przykro mi, wolność słowa jest dla wszystkich.

Terror poprawności politycznej

Nie wierzę, że ktokolwiek jeszcze rozumie, co ten termin w zasadzie oznacza. Na początek więc trochę definicji. Z Encyklopedii PWN: „zasada unikania określeń, które mogłyby być uznane za przejaw dyskryminacji w stosunku do osób ze względu na ich przynależność rasową, narodową, wyznaniową, pochodzenie społeczne lub orientację seksualną.” Z Encyclopedia Brittanica: „term used to refer to language that seems intended to give the least amount of offense, especially when describing groups identified by external markers such as race, gender, culture, or sexual orientation. ” I z Wikipedii: „sposób używania języka w dyskursie publicznym, którego deklarowanym celem jest zachowanie szacunku oraz tolerancji wobec członków mniejszości, w szczególności wobec grup dyskryminowanych.„.

Rzeczywiście, przerażające! Trzeba szanować rozmówców! Nie wolno wyzywać ludzi za to, jacy się urodzili ani do jakiej grupy przynależą! Nie można nikogo nazwać p***łem, c***atym ani cz***uchem! Ani nawet M***nem!!!* Koszmar, tragedia, koniec świata.

Ludzie, błagam was, zastanówcie się! Czy właśnie na tym wam naprawdę zależy? Czy to jest dla was w wolności słowa najważniejsze? Żeby móc obrażać, wyzywać i poniżać bez ograniczeń? Nawet nie za to, co ktoś powiedział czy zrobił, ale za to, jakim się urodził? Gdzie wasze serca? Gdzie empatia? Czy jedyne, czego pragniecie, to nienawiść? Czy naprawdę nie potraficie zobaczyć człowieka za tymi paskudnymi słowami? Czy czyjaś orientacja albo kolor skóry jest dla was naprawdę jedynym argumentem? Czy naprawdę nie wierzycie, że innym ludziom, nawet o kompletnie innych poglądach, należy się szacunek?

Poprawność polityczna nie jest jakimś demonem. Jest minimum wysiłku, które możemy podjąć w celu uszanowania drugiej osoby i poprowadzenia merytorycznej dyskusji. Także dyskusji nad samą poprawnością polityczną. Podobnie jednak jak z wolnością słowa, nie można oczekiwać, że polityczna niepoprawność nie spotka się z żadną reakcją. Obrażane grupy mają prawo się bronić. Prześladowane grupy mają prawo się bronić. Na tę chwilę nasz język jest tak przesiąknięty nienawiścią, że powinniśmy właśnie jak najmocniej dbać o poprawność polityczną, bo bez tego nie ma szans na rozmowę.

Poza tym w dyskusjach często używa się określenia „poprawność polityczna” na reprezentację i pokazywanie różnych mniejszości w dziełach kultury. Prawdopodobnie o takie rozumienie chodzi obrońcom „Daliana”, ale już wyżej tłumaczyłam, czemu przedstawienie postaci w tym opowiadaniu się nie sprawdza. O samej reprezentacji miałam napisane z pięć akapitów, ale na litość boską, będziemy tkwić w tej notce do przyszłego roku, więc może innym razem.

Parę słów na zakończenie

„Dalian” i wszystkie wydarzenia wokół niego zablokowały mnie na cały tydzień, utrudniając robienie wielu rzeczy, łącznie z pisaniem tej notki. Po prostu za bardzo mnie to wszystko przygnębia. Mam dość. Jestem zmęczona. I wiem, że dalej dostanę komentarze od ludzi, którzy się ze mną nie zgadzają, ale na tym etapie jest mi naprawdę wszystko jedno. Idę czytać „Tęczowe i fantastyczne”, queerową antologię, której cały tydzień nie byłam w stanie tknąć, bo „Dalian” całkowicie odebrałby mi jakąkolwiek przyjemność z lektury. Jedyne, czego chcę w tym momencie, to zapomnieć, że opowiadania pana Komudy istnieją. Chcę ruszyć dalej z moim życiem. Boję się tylko, że tuż za rogiem wcale nie czekają na mnie rzeczy lepsze…


PS. Z wątku Getko, ratującego życie swoje i kochanka kosztem cierpienia innych, można by wycisnąć jakąś dobrą dramę. Na przykład, gdy Dalian odkryje, że swoją wolność i szczęście zyskał kosztem wolności i szczęścia dzieci. Mógłby nie móc z tym żyć, stracić zaufanie do kochanka i tak dalej. Co prawda Taurydyka dalej byłaby problematyczna, ale może chociaż jakieś emocje by się z tego wycisnęło. To opowiadanie jest po prostu strasznie „suche” pod tym względem.

PS2. Przepraszam, że linki do źródeł są tak losowe, ale osobiście korzystam przede wszystkim z „Polityki”, która ma bardzo dużo dobrych artykułów, ale są one płatne. Chciałam wam podrzucić coś do poczytania za darmo i szukałam na szybko, kierując się darmowym dostępem.

PS3. Wiem, że ukazał się wywiad z panem Komudą w „Do Rzeczy”, ale dowiedziałam się o tym już kończąc notkę i naprawdę nie mam więcej na ten temat siły. Sądząc po komentarzach, nie ma tam raczej niczego, o czym bym powyżej nie wspomniała.

PS4. Jeśli chcecie jednak wiedzieć, co było w „Do Rzeczy”, to napisała o tym na swoim blogu Magdalena Kucenty.


Cytaty pochodzą z:

„Dalian, będziesz ćwiartowany”, Jacek Komuda w: „Nowa Fantastyka” nr 7 (454) 2020.

„Mowa nienawiści pokutnika Duki”, Jacek Komuda w: Nowi Napis Co Tydzień #014.

34 komentarze

  • Iwona

    O wow. To było długie. I chciałabym napisać coś mądrego w tym komentarzu.

    Nie czytałam nigdy nic Komudy, ale znam nazwisko bo jednak kiedy rosła w siłę Fabryka Słów to był jednym z flagowych autorów wydawnictwa, i chyba nadal jest. A wtedy fantastyki aż tyle nie było, szczególnie polskiej, więc dziwne byłoby nie znać.

    Czy chciałam coś przeczytać? Pewnie kiedyś chciałam, bo patrz wyżej i to chyba on był określany jako autor tej szlacheckiej fantastyki? Czy nadal chcę? Nie.

    Ogólnie to strasznie nie lubię „shitstormów” w internetach, bo ja nie mam czasu na czytanie materiałów źródłowych. A jak nie wiesz o co ten gównoburz, to on traci już na plotkarskiej atrakcyjności… I tzreba jeszcze być w 5 tys. grup na fb, żeby nadążyć.
    Dlatego doceniam to ile wysiłku wsadziłaś w tej=n tekst! Nawet nie wiedziałam, że NF zdecydowała się na numer specjalny.
    Swoją drogą, zastanawiałam się nawet nad tą apką NF na telefon, bo to dużo tańsze dla mnie niż polowanie na fizyczny numer w połowie miesiąca, i płacenie za niego 3 razy tyle w polskim sklepie… Ale czy warto? I czy będzie mi się chciało to czytać na telefonie? (jakoś nie lubię z telefonu)

    Koniec końców, mój komentarz chyba jest tu zbędny, bo sama świetnie to komentujesz.
    Mam też wrażenie (też po stanie rzeczywistości, w której chyba żyję), że ludzie nie rozumieją w bycie człowiekiem, ale to tak na marginesie 😀

    Chcę więcej takich tekstów! Może nie koniecznie omawiających rzeczy złe, ale takie kilometrowe co dają do myślenia jak najbardziej tak 🙂
    Ściskam mocno i dziękuję za ten tekst!

    • Ag

      I tak nie zrobiłam tak dokładnego riserczu, jak chciałam i nie napisałam o wszystkim, o czym chciałam, ale w zamierzeniu liczyłam, że będzie to podsumowanie całej sprawy dla tych, co nie mieli siły lub czasu śledzić jej na bieżąco.

      Szkoda, że już nie ma ebooków, bo na papier trochę nie mam miejsca, a aplikacja na telefon mi nie odpowiada… ebooki kupowałam. No trudno, chyba zdecyduję się na papier.

    • Bombardier

      Niestety, kompletnie nie zdadzam się z tokiem rozumowania autorki bloga. Po pierwsze, redakcja Nowej fantastyki wybrała możliwie najgorsze wyjście z tej gównoburzy. Oddają do druku opowiadanie Komudy, a po kilku dniach przepraszają za to, że mistyczny i bezosobowy redaktor pomylił się i dopuścił do druku „homofobiczne treści”. Żenada… To nie my jesteśmy niefajni, to zły homofob Komuda przechytrzył nas i pod pozorem pastiszu realizował swoje wstrętne fetysze… No tak mniej więcej wyglądały te przeprosiny i nie dziwię się reakcji czołowych polskich fantastów, którzy stwierdzili, że za Stalina było lepiej pod względem cenzury. Komuda to znany pisarz i moim zdaniem kiczowaty pisarz (taki Piekara v2.0), ale powiedzmy sobie szczerze to NF zabiegało o wydanie tego opowiadania. Co do analizy tekstu, to jest to po prostu Twoja własna interpretacja, której podstawą jest to, że prawica jest bebe, a lewica jest super. Moja interpretacja jest zupełnie inna (dla mnie zarówno prawica i lewica jest bebe). Dla mnie Dalian jest po prostu postacią tragiczną, człowiekiem, który nie może funkcjonować ani w społeczeństwie prawicomym, a ni w lewicowym. Bo prawicowy nie toleruje jego odmienności, a lewicowy nie toleruje tego, że czynnie nie popiera jej ideologii. Mówisz, że bierność Daliana jest jego słabością, dla mnie to siła. To właśnie ten „mityczny” gej kolega z sąsiedztwa, który podczas pochodów narodowców nie wchodzi na balkon i nie masuje się po jajcach, tylko chce spokojnie żyć. Nie wiem dlaczego twoim zdaniem, ktoś kto jest homoseksualistą musi popierać ideologię lgbt. I o tym chyba właśnie chciał napisać Komuda, że jeśli jesteś nieheteronormatywny, to prawica widzi w tobie fetyszystę, a lewica bojownika tęczy. Jakkolwiek się nie obrócisz jesteś w dupie.

  • MD

    Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem – świetny tekst, doskonale napisany, trafia we wszystkie możliwe sedna. Dziękuję!

  • Tensza

    Na wstępie zaznaczę, że ogromna część tego wpisu bardzo mi się podoba – zwłaszcza wnikliwa analiza opowiadań Komudy. Mimo że sama je czytałam i analizowałam, i tak byłaś w stanie pokazać mi aspekty obu tekstów, na które sama nie zwróciłam uwagi. Całkiem przeraźliwie aspekty (to okropne jedno wielkie ALE). Mam jednak sporo zastrzeżeń do tego, jak bardzo pod pewnymi względami jesteś ostrożna, by nikogo nie urazić, a pod innymi, mówiąc wprost, „masz to w dupie” 😉 (parafraza z wpisu właściwie). Nie twierdzę, że powinnaś w jakikolwiek krytykować reakcję osób LGBT+ ani ich popierających, lecz uderzające jest dla mnie, jak z góry ich przepraszasz za wszelkie możliwe uchybienia, podczas gdy nie masz oporu szorować po innych grupach aż miło (i wcale trafnie!). To jednak sprawia, że z góry człowiek odnosi wrażenie stronniczości tekstu, chociaż to przecież bardzo wnikliwa i pod wieloma względami ogromnie trafna analiza zarówno tych niesmacznych opowiadań, jak i samej sytuacji. Jednak przewrażliwienie stron konfliktu widzę odbicie nawet w twoim tekście i trochę no… smutno, że człowiek tak bez ogródek nie może. Nie do wszystkich, przynajmniej.

    • Ag

      Tekst ten powstawał we fragmentach przez tydzień i sama widzę, że mi wyszedł nierówny, momentami jest spokojniejszy, a momentami nerwy mi puszczały… Przepraszam głównie dlatego, że nie posiadam żadnego wykształcenia ani nawet jakiejś głębszej wiedzy z zakresu historii środowisk LGBT, a widziałam, że osoby bezpośrednio ze środowiska wspominały o rzeczach, o których istnieniu nawet nie słyszałam… bardziej mam więc pretensje do samej siebie, że pewnie coś bym jeszcze mogła lepiej zriserczerować i przedstawić, albo użyć jakiejś profesjonalnej terminologii. No po prostu się na tym nie znam aż tak bardzo.

      Natomiast generalnie sympatie mam jakie mam, poglądy mam jakie mam, pewne rzeczy uważam za głupie i tyle. I to jest jeden z niewielu (jak nie pierwszy) postów na tym blogu, gdzie daję temu wyjątkowo mocno wyraz. Chyba mi się po prostu żółć przelała. I tak myślę, że w porównaniu do niektórych wypowiedzi, co latały, to i tak mało jadę. Przynajmniej w założeniu chciałam mało jechać, ale jak widać niektóre rzeczy mnie po prostu wkurwiają.

  • Tensza

    Nie musisz absolutnie przepraszać 🙂 Nie czuję się urażona. Po prostu, gdybym nie kojarzyła ciebie ani twojej twórczości, to mogłabym nie doczytać wpisu. Wstęp zwyczajnie sprawiłby, że uznałabym go za tekst stronniczy, a takich już się naczytałam przez ostatni tydzień wystarczająco… Choć przyznaję, że te stronnicze wypowiedzi chyliły się raczej do prawej. Mają ci „prawacy” refleks, kurcze 😉 W każdym razie pozostała część wpisu jednak mnie pozytywnie zaskoczyła. Widać, że włożyłaś w niego dużo pracy, riserczu, przemyśleń. Nie napisałaś na szybko i bez skrupułów, że możesz komuś zaszkodzić. To się zdecydowanie chwali! ^^ Acz faktycznie, trochę można by ten wpis przeredagować, może z lekka przyciąć tu i tam (nie zmieniając treści, skrócić frazę).

    • Ag

      Myślę, że jeśli w przyszłości będę robić coś podobnego, to skupię się przede wszystkim na rozkładaniu tekstu na czynniki pierwsze, bo przyznam, że bardzo lubię analizować rzeczy. I chyba też to mi wychodzi najlepiej, a bardziej ogólne przemyślenia sobie daruję lub skrócę.

      Normalnie takich rzeczy nie piszę, więc przyjmijmy, że to był test run. 🙂 Następnym razem spróbuję napisać to trochę inaczej, choć złagodzenie mojego przechyłu na lewo może nie być łatwe. 😉

  • Pawel.M.

    Długi pierdolet o niczym – nie o opowiadaniu Komudy, a o tym co autorka bardzo chciała w nim zobaczyć.

    „im bardziej patrzyłam na ten tekst, tym mniej pastiszu w nim widziałam”

    Kup okulary, bo najwidoczniej nie widzisz rzeczy oczywistych.

  • Przewodas

    Rozwlekłość tych wywodów jest odwrotnie proporcjonalna do ciasnoty umysłowej autorki. Po co rozważać coś, czego się kompletnie nie rozumie? Argumenty ze ślepoty własnej po prostu żenują. Od bicia piany pustym frazesom i wywodom pod tezę nie przybędzie sensu.
    Po prostu zajmij się czym innym bo literatura i myślenie cię przerasta!

    • Ag

      Dzień dobry, panie Lewandowski! Byłabym wdzięczna za kontrargumenty odnoszące się do tekstu, nie zaś mojej osoby. Jako że jest pan pisarzem dużo bardziej doświadczonym ode mnie, na pewno będzie pan potrafił wyrazić swoje argumenty w zwięzłej formie.

      • Przewodas

        Twój wywód to grafomania zwykła. Mieszanina demagogii, obłudy, mętniactwa i cynicznych kłamstw, np. „Poprawność polityczna nie jest jakimś demonem. Jest minimum wysiłku, które możemy podjąć w celu uszanowania drugiej osoby i poprowadzenia merytorycznej dyskusji.” Bryzgasz komuś w oczy wrzaskiem: „Homofob!” i nazywasz to „merytoryczną dyskusją”???
        Kpisz sobie, paniusiu? Nie. Wiem, że nie kpisz. Terroryzujesz i gnoisz. Nic ponadto.

  • Wilk

    Tenszo, też zauważam ostrożność w jedną stronę, ale na bogów, obiektywizm nie zawsze jest czymś w połowie drogi. Jeśli jedna strona ciągle jest atakowana i przez to się przewrażliwiła, a druga strona chce atakować bez jakichkolwiek powodów „bo tak”, to kompromis, obiektywizm itp. nie są w połowie drogi. Jakkolwiek owszem, po obu stronach większość pokrzykujących ludzi tekstu nie przeczytała i tej większości trzeba to jasno wytknąć.

  • Przewodas

    A tak poza tym, do wszystkich ambitnych piszących ludzi w Polsce, zwłaszcza młodych pragnących się wybić, poszedł mocny, jednoznaczny przekaz co należy pisać, żeby zostać dostrzeżonym…
    Teraz więc, po takiej zadymie ruszy fala mniej lub bardziej utalentowanych naśladowców Komudy. Nie miejcie złudzeń. Myślę, że to będzie wręcz tsunami buntu, wyrachowania, grafomanii, ale przede wszystkim gniewu. I nie powstrzymacie tej fali.
    To będzie naprawdę sprawiedliwa kara za donos Fedyk, za insynuacje Dehnela, za kundlizm redaktorów NF, za ideologiczną służalczość fandomowych krytyków, za mamy koniunkturalizm koleżeństwa pisarstwa.
    Słyszycie jak ziemia już drży…?

  • kruk23

    Ej no, błagam, czyli nie można parafrazować autentycznych tekstów, jakie się słyszy z ulicy chociażby, w opowiadaniu, ponieważ są one zbyt wyraźnym usprawiedliwieniem dla takich a nie innych działań?? Przecież przytoczony przez Ciebie tekst jest niemalże z życia wzięty, więc co? Jedna cenzura? I głaskanie się po ramieniu?
    „Gdyby rzeczywiście chodziło o sparodiowanie agresywnych kiboli, nie dostaliby oni tak wyraźnej motywacji i usprawiedliwienia dla swojego działania, bo prawdziwa przemoc wobec osób nieheteronormatywnych opiera się prawie zawsze tylko na uprzedzeniach.”

    • Ag

      Nie wiem, o który dokładnie tekst z życia Ci chodzi. Z wywiadu z Komudą w „Do Rzeczy” wywnioskowałam, że chodzi o używane przez Daliana „hujcerzu” zamiast rycerzu, bo Dehnel miał podobno gdzieś powiedzieć „Hujsaria” zamiast „husaria”. Nie wiem, co innego autor chciał przywołać.

      Nie wiem też, co jest nie tak ze zdaniem o kibolach. Przemoc postaci w opowiadaniu jest usprawiedliwiona, w życiu – nie.

  • Roadhog

    „Klątwa” na deskach teatru, jawne znieważenie OKREŚLONEJ osoby, wykonanie seksu oralnego na jej podobiźnie? Phi! To jest nic! Po zaściankowych ludziach można jechać jak po łysej kobyle. Natomiast „nasi” są kimś więcej. Podwójne standardy i nic poza tym.

    Książka ma charakter groteskowy, satyryczny, wręcz przerysowany. Uderza równie w jedną jak i w drugą stronę barykady. Ja jako człowiek wierzący, nie czuję się zgorszony, mimo, że jest tam wzmianka o „kapłanach”, gdyż wiem, że jest to czysta satyra, napisana na papierze. Z artykułu nie wynika kompletnie nic, stosuje Pani taki sam mechanizm co ludzie w XIXw. Nie ma żadnej poprawności politycznej, jest za to marksistowski terror. Po komentarzach widzę, że więcej obiektywizmu wyszłoby każdemu na dobre.

    • Ag

      Niestety z wypowiedzi samego autora jasno wynika, iż również jest to opowiadanie wycelowane złośliwie w jedną, określoną osobę, a mianowicie pisarza Jacka Dehnela.

      Nie bardzo wiem, jak można mówić o uderzenie w jedną i drugą stronę, skoro na końcu jedni są wyraźnie źli i zostają ukarani, a drudzy mają moralną rację i ratują dzieci z niewoli.

      PS. Ludziom się „Klątwa” nie podobała i przeciwko niej protestowali. Ludziom nie podoba się „Dalian” i też przeciwko niemu protestują. Jest to DOKŁADNIE ta sama sytuacja.

  • Luke

    Nie słuchał się takich bluzg od niego, Agnieszko. Jak on uważą że masz „za ciasny umysł” to on chyba jest przestarzałym głazem czy zabytkiem.

    Swietnie napisałaś i jeszcze bardziej imponujące jest to, że nie jesteś osobą LGBT. Bardzo dobrze wyłapałaś ochydne stereotypy i głupoty z tego opowiadania.

  • ROADHOG

    Prywatne osoby spierające się między sobą w postaci książek, czy też pamfletów mają się nijak do obrażania osoby Świętej. Nie trzeba wierzyć, żeby to zobaczyć, gdyż do konstytucji są wpisane prawa religijne. Nie znam żadnego Daliana, postacie są fikcyjne.

    Jeśli w tej całej fikcji, ratują dzieci z niewoli to ratują dzieci z niewoli. Sama musisz odpowiedzieć na sobie na pytanie, kto był dobry a kto zły (oczywiście odnosząc się do książki). Chodziło mi bardziej o przerysowanie każdej z postaci, wręcz radykalizację. To, że w książce są schwarz charaktery ma się nijak do tego, czy ktoś się z tą osobą utożsamia w życiu, odzwierciedlając i odnosząc ten fakt do poszczególnych osób.

    I jak mówiłem, ludzie protestowali ponieważ odnosiło się to do określonej Świętej osoby, uznanej przez kościół katolicki. Pomijam fakt, że w tym „spektaklu” nawoływano publicznie do mordu/ataku także na OKREŚLONĄ osobę. A nie na Paniczu xyz z krainy xyz.

    • Ag

      Tak jak napisałam w poście – to jest dyskusja o „Dalianie”. Nie o „Klątwie”. Nie interesuje mnie w tej dyskusji ani Jezus, ani „Klątwa”. Interesuje mnie, że „Dalian” jest wymierzony w prawdziwą, żyjącą w tej chwili osobę, a także szerzej w całą grupę osób, które na codzień spotyka mnóstwo prześladowań. Możemy sobie w nieskończoność wyciągać inne opowiadania/książki/filmy/cokolwiek i krzyczeć, że „O, a tu ktoś obraził to a to!” Nie obchodzi mnie to kompletnie – obchodzi mnie w tym wpisie „Dalian”.

      Poza tym, no kurde, bądźmy poważni. Porównujemy Jezusa, który jako Bóg nie z takimi rzeczami powinien sobie poradzić, ze zwykłymi ludźmi, którzy są wyzywani, bici, prześladowani, nawet mordowani, popadają w depresję i popełniają samobójstwa. Ale to Jezus ma źle. Litości.

      • ROADHOG

        Nikt nie ma źle dopóki „coś” nie uderza w konkretną postać i tyle w całym temacie. Wnioskuję po Tobie, że daleko Ci do nauk takich jak filozofia więc wycieczki do postaci historycznych zostaw dla siebie, bo mowa tu o wytworze fantastycznym, które nie spodobało się tak przedstawionej postaci, odpowiadającej akurat temu zjawisku, jakie możemy zaobserwować w społeczeństwie. Można płakać tylko po co? Fikcja fikcją pozostanie, a ja, żadnego Daliana nie znam. Powiem więcej. Ty także. Utożsamiasz się tylko z cechami osobowości. Ogólnie rzecz biorąc książka jak fantastyka i tak powinna zostać traktowana.

  • Łukasz

    Z większością artykułu się zgadzam. Nie wiem czy oburzenie nie jest za duże, bo możliwe, że spełnia cel jakim jest podburzenie drugiej strony tego konfliktu.

    Chciałbym zwrócić uwagę na fragment tego posta „Jakiś losowy wieśniak mówi” – zupełnie nieświadome (zakładam), użycie słowa wieśniak – sama obrażasz wieś bez żadnego powodu. Żyjąc większość czasu w mieści takie określenie też miałem zakodowane, ale przeprowadziłem się do rodzinnej wsi żony i okazuje się, że nikt tu tak na nikogo nie mówił. To a propos szacunku do innych.

    Mam problem z akapitem gdzie wymieniono „podstawowe ludzkie prawa” – tu się nie zgodzę. Podstawowym prawem powinno być życie w spokoju i wolności, a nie otrzymywanie czegoś od innych. Skoro żyjemy w Państwie gdzie większość głosuje na partie, która nie chce legalizować związków partnerskich to trzeba to uszanować. Nawet jeśli samemu uważa się inaczej. Zresztą uznawanie jakie znaczenie ma uznawanie małżeństwa przez Państwo? Czy poligamia też powinna być wspierana przez Państwo i czy Państwo jest opresyjne, bo nie dopuszcza?
    Wydaje mi się, że warunek wolności jest tu spełniony

    Brak postępu w ciągu 30 lat uważam, za chybiony argument. Poparcie dla związków partnerskich w społeczeństwie jest na rekordowym poziomie. w 2006 pewna Szwedka powiedziała mi, że w Polsce wyrzucają z pracy gejów. Dziś raczej wyrzucają z pracy homofobów (jeśli w ogóle). Parady równości stały się standardem i chwilowo są kontrowersyjne, ale raczej tylko w prawicowych mediach i rządzie.

    • Ag

      Słowo „wieśniak” odnosiło się do postaci żyjącej w pseudośredniowiecznych warunkach, nie do osób żyjących dziś na wsi i w moim zamierzeniu nie miało być w ogóle pejoratywne, ale dziękuję za tę uwagę, teraz widzę, że jednak jest problematyczne.

      Co do praw – są równe, jeśli każde dwie osoby mogą wziąć ślub na tych samych zasadach. Dla mnie wprowadzenie ograniczenia do płci przeciwnych nie ma po prostu logicznego sensu. Zwłaszcza że para mieszana nie musi się nikomu z niczego tłumaczyć, tylko spokojnie hajtnąć, a pary jednopłciowe muszą się w nieskończoność tłumaczyć, że miłość, że podatki, że nie wiadomo co. Albo wszyscy, albo nikt.

      Parady równości stały się standardem i chwilowo są kontrowersyjne – ale atak w Białymstoku i przyniesienie ładunków wybuchowych wydarzyły się w zeszłym roku. Problem się nasila.

      Co do tego, że większość nie chce legalizacji – prawa człowieka są dla mnie poza takimi kryteriami. Ogólnie nie ufam większości do sprawiedliwego przegłosowania czegokolwiek, ja też się na wszystkim kurna nie znam, ale są ludzie, którzy się znają, prowadzą dyskusje, badania… ale to już tak ogólnie wchodzę w smutne rozważania, że świat i ludzie są beznadziejni, więc pozwolę sobie to zostawić.

  • Postylion

    Meczu mnie już ciagle powtarzanie jakie to nieludzkie dramaty spotykają społeczności osób innych niż heteroseksualna. Tak jakby na świecie, do którego autorka się odwołuje, brakowało innych dramatów. Nie twierdze ze życie osób z grupy LGBT jest łatwe , ale jest wiele grup społecznych którym żyje się jeszcze gorzej i nikt z tym nic nie robi. Dlaczego nikt tak nie walczy o los ludzi starszych, których mamy więcej niż gejów czy lesbijek i którzy maja większe problemy z przeżyciem miesiąca? Naprawdę, to nieustanne krzyczenie o dyskryminacji i próby cenzurowania niezależnej twórczości są w mojej ocenie żałosne. Jak Nergal rwał Biblię to była twórczość, ale jak Komeda pisze opowiadanie to jest skandal. Resztę przemilczę tym razem

    • Ag

      Po pierwsze: Typowy „whataboutism”. Martwienie się jednym problemem nie oznacza, że człowiek nie martwi się też czymś innym. Walka o prawa osób LGBT nie oznacza braku walki o prawa osób starszych. A w ogóle to jest NOTKA O LGBT, WIĘC LOGICZNE, ŻE NIE JEST O INNYCH RZECZACH. Jak ktoś napisze bardzo dobry/zły tekst o ludziach starszych i ja go na blogu skomentuję, to możemy pogadać.

      Po drugie: Czy w ogóle przeczytałeś mój tekst? Bo wspominam o sytuacji osób niepełnosprawnych oraz starszych w kontekście opowiadania Komudy, odsyłam nawet do książek, które poruszają temat „niewidzialności” starości.

      Po trzecie: rozwiązanie problemu mówienia o problemach społeczności LGBT jest bardzo proste. Wystarczy dać im równe prawa i przestać prześladować, wówczas nie będzie o czym gadać, zapewniam.

      Po czwarte: Proszę się zapoznać z definicją cenzury. Opowiadanie Komudy nie zostało ocenzurowane, zostało SKRYTYKOWANE. Wiesz, co jest cenzurą? Próby zmuszenia krytyków, by przestali komentować opowiadanie. Jest o tym w tekście wyżej, wystarczy go uważnie przeczytać.

      I na koniec – opowiadanie Komudy jest najzwyczajniej w świecie słabe językowo i literacko, całkowicie niezależnie od tematu.

  • barbka

    Czyli mamy udawać, że źli ludzie nie istnieją? Mamy udawać, że lgbt jest święte dla wszystkich, homofobów nie ma? Mamy udawać, że dawniej lub w przyszłości, albo w czyichś wyobrażeniach nie funkcjonowałby taki świat jak w tym opowiadaniu? To może nie pozwalajmy już na opowiadania i filmy, w ktorych zabija się kobiety i kreuje ciekawą osobę głównego bohatera (american psycho)? Nie pozwalajmy więcej tworzyć filmów, w których pedofile wygrywają (labirynt). Udawajmy, że zło spotyka białych hetero facetów.

  • Merkav

    A ja sobie tak myślę, jakie miał intencje ten Komuda i NF. A może po prostu chcieli wprowadzić tęczowe tematy, ale nie wiedzieli jak i wyszło jak wyszło, ale bez złych intencji. W naszym kraju te wszystkie tęczowe tematy to nowość. Sam nawet nie wiem jak o tym pisać. A może Komuda robią tą złą robotę zrobił tak naprawdę dobrom robotę, bo przynajmniej nagłośnił temat?

    • Ag

      Z tego co zrozumiałam, to Komuda im wkręcił, że to przecież satyra, pastisz i w ogóle wszystko pięknie, wcale nie jest obraźliwe, a redaktor to łyknął. Myślę, że komuś gdzieś tam zabrakło zwyczajnie wrażliwości.

      Ale opowiadanie Komudy poszło też dlatego, że to Komuda. Jakby takie coś nadesłał ktoś z nieznanym nazwiskiem to by tego nie puścili, bo poziom językowy „Daliana” to jest dno i metr mułu.

      Komuda niczego dobrego nie zrobił, chciał narzygać na społeczność LGBT i wykorzystał do tego NF. Tyle.

      EDIT: Aaa, przypomniało mi się XD Przecież Komuda napisał ten tekst, żeby dowalić pisarzowi Jackowi Dehnelowi i jego partnerowi. Także takie miał intencje, lol. XD

  • Freja Draco

    Tak się składa, że sama jestem przedstawicielną środowiska LGBT i sama wielokrotnie miałam okazję doświadczyć małopięknych zachowań ze strony „przypadkowego społeczeństwa”.

    Tak się składa, że sama jeszcze z 10 lat temu sądziłam, że bojkoty autorów o homofobicznych poglądach (wtedy chodziło o Orsona Scotta Carda, są być może dobrym pomysłem.

    A obecnie jestem przerażona. Nie, nie homofobią. Jestem przerażona postępującą kulturą oburzenia i obrażenia i tym, że się przed tą kulturą powszechnie ustępuje, kajając się i przepraszając. Kiedyś śmiałam się z nas Polaków, że z bycia ofiarą uczyniliśmy sobie część etosu i tożsamości narodowej, ale jak patrzę na osiągnięcia wojowników Cancel Culture, to stwierdzam, że Polacy w tej dyscyplinie stanowią najwyżej drugą ligę.

    I nie uważam, żeby dobrym pomysłem było istnienie tematów tabu. Że np. gej nie może być negatywnych bohaterem tekstu, albo tekst nie może opowiadać o pościgu za homoseksualistą, bo gdzieś w Afryce takie pościgi faktycznie mogą mieć miejsce, a dla złapanego może to nawet zakończyć się śmiercią.

    I – tak – uważam, że jest to forma cenzury. Co prawda nie w takiej postaci jak kiedyś, gdy cenzurowaniem zajmowała się wyznaczona do tego instytucja. To forma rozproszonej, społecznej cenzury, sktutkującej w efekcie też autocenzurą samych aturów i wydawców.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *