Beltane – Seria Sabaty
Czytam

Sprawozdanie czytelnicze: „Beltane: Rytuały, przepisy i zaklęcia na święto kwiatów”, Melanie Marquis

„Beltane” to kolejna książka z Serii Sabaty Wydawnictwa Llewellyn, w Polsce wydawanej przez Illuminatio. Tym razem dowiemy się wszystkiego na temat sabatu Beltane – obchodzonego w okolicach 1 maja święta kwiatów, zbliżającego się lata, rozkwitu natury, ale też seksualności i płodności.

Jak zawsze, na książkę składa się przegląd historycznych tradycji i współczesnych obchodów, zbiór rytuałów i zabaw, zaklęć i medytacji, przepisów oraz rękodzieła do wykonania w domu, a także wypis pojęć i motywów związanych ze świętem. Znajomy układ sprawia, że od razu wiadomo, czego się po książce spodziewać i czego gdzie szukać.

Odniosłam wrażenie, że szczególnie dobrze napisane są wstępne rozdziały o historycznych i współczesnych obchodach. W przypadku „Imbolc” i „Ostary” miałam wrażenie, że są one dosyć krótkie oraz ograniczone, tutaj przegląd zwyczajów wydaje mi się dużo dokładniejszy, szczegółowiej i ciekawiej opisany. Zwłaszcza że z Beltane wiążą się wyjątkowo interesujące rytuały, jak owijanie słupa majowego wstążkami czy przeprowadzanie zwierząt gospodarskich przez dwa ogniska w celu zapewnienia im zdrowia i ochrony.

Za olbrzymi plus tej pozycji uważam krótkie opisanie różnych odnóg pogańskich wyznań. Autorka wspomina wszystkich, od wiccan i czarownic po celtyckich rekonstrukcjonistów i współczesnych druidów. Zwięźle opisane są podstawowe różnice między tymi grupami, choć oczywiście główny nacisk położony jest na inne sposoby świętowania przez te grupy Beltane. Rozpiska ta daje możliwość szybkiego rozeznania się w różnorodności pogańskich wierzeń. Wymienione są także współczesne festiwale, niestety tylko w Stanach i Wielkiej Brytanii.

Biorąc pod uwagę, że trwa światowa pandemia i wszyscy siedzimy w domach, może nie była to lektura od razu przygnębiająca, ale jednak trochę się smutno człowiekowi robi na myśl, że mógłby relaksować się z przyjaciółmi na pikniku (a grillowanie w trakcie długiego majowego weekendu też można by spokojnie pod ten sabat podciągnąć!), biegać po lasach i łąkach, cieszyć się piękną pogodą.

Bardzo brak mi też kwiatów, bo nie chcę wychodzić z domu i jechać do potencjalnie zatłoczonego marketu tylko po to, by kupić parę sadzonek na balkon. Także nawet tak nie mogę świętować czy udekorować domu, co by mieć ten podstawowy symbol sabatu Beltane wokół siebie. Cóż, może w przyszłym roku – bo o ile świętowanie płodności i wszystkie rytuały z tym związane niezbyt mnie interesują (zresztą z tego względu odpada mi większość sabatów, lol… ja wiem, że spokojnie można to podmienić na płodność twórczą, ale jednak niesmak pozostaje), to już rozkwitającą naturę chętnie bym jakoś uczciła. Zwłaszcza że lubię dłubać w ziemi. Dobrze, że chociaż pomidorki pięknie mi rosną! I szkoda, że czasy są jakie są.

W każdym razie uważam, że pod względem merytorycznym to na razie najlepsza książka z serii, którą czytałam. Zobaczymy, czym zaskoczą mnie kolejne pozycje.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *