Imbolc – Seria Sabaty
Czytam

Sprawozdanie czytelnicze: „Imbolc. Rytuały, przepisy i zaklęcia na święto światła”, Carl F. Neal

Imbolc to obchodzone w okolicach 1 lutego święto światła, wyznaczające połowę drogi pomiędzy przesileniem zimowym a równonocą wiosenną, przez Celtów (a współcześnie przez wiccan i neopogan) uważane za początek wiosny. Jak widzicie, początek lutego już minął, gdyż jak zawsze nie wyrobiłam się na czas i przed sabatem udało mi się przeczytać tylko połowę książki na jego temat… i tak myślę, że było warto.

„Imbolc” autorstwa Neala to bardzo zwięzły poradnik. Znajdziemy w nim krótkie wyjaśnienie, czym jest Imbolc, skąd się wywodzi, co symbolizuje i z jakimi bóstwami się łączy, a także przegląd (jeszcze krótszy) podobnych obchodów w różnych częściach świata. Następnie dowiemy się nieco o bogini Brygidzie oraz dostaniemy kilka gotowych rytuałów i modlitw, które można powtórzyć w domu (samemu lub w grupie). W rozdziale o rękodziele znajdziemy m. in. wzór na krzyż Brigid (którego nie zrobiłam, bo było za późno, by zdobyć skądś słomę…) oraz instrukcję samodzielnego robienia świec. Ciekawe są też proste przepisy na ser oraz chleb. Wszystko w bardzo dużym skrócie i konkretnie, za to z listą polecanych dalszych lektur oraz czymś na kształt słownika pojęć związanych z Imbolc.

Przede wszystkim jestem zachwycona, że autor niczego czytelnikowi nie narzuca. Podoba ci się ta część obrządków, a tamta nie? Spoko, zrób to co lubisz. Uprość sobie rytuał. Zmień szczegóły, dopasuj do swoich potrzeb. 1 lutego z jakiegoś powodu ci nie pasuje, np. na dworze leży 30 cm śniegu? Też żaden problem, możesz poczekać dwa tygodnie aż śnieg zacznie topnieć i naprawdę poczujesz, że przyroda wraca do życia. Neal pozwala na dużą dowolność, zachęca do poznawania różnych podejść, dyskutowania o starych tradycjach i „odświeżania” ich. Osobiście bardzo mi się takie podejście podoba – dowolność i swoboda. Niektórzy się pewnie oburzą, że to typowy cherry picking, ale nie udawajmy, że jakiekolwiek wierzenia są na tyle spójne, by człowiek dał je radę inaczej ogarnąć.

Jedyną rzeczą, która przeszkadzała mi w książce, jest mocno protekcjonalny ton w części historycznej. Ach, no bo wyobraźcie sobie, jak ciężko się żyło naszym przodkom bez telefonów komórkowych i centralnego ogrzewania… Autor naprawdę się zagalopował – momentami brzmi to jakby pisane było dla małych dzieci, a nie dorosłych, którzy raczej ogarniają, że kiedyś zima była znacznie trudniejsza do przeżycia. A jeśli nawet nie ogarniają, to można im to wytłumaczyć w poważniejszy sposób.

Książka należy do całej serii tytułów poświęconych sabatom z Koła Czasu. Są one pisane przez różnych autorów, jeśli jednak wszystkie mają w miarę podobny układ i treść, chętnie sięgnę po następną pozycję z cyklu (logicznie powinna to być „Ostara”, równonoc wiosenna – może tym razem zdążę przed…). W ogóle bardzo mi się podobają te książeczki i płaczę, że absolutnie nie mam miejsca na półkach (a także kasy), bo bym je sobie wszystkie kupiła i postawiła. Plus na Kindle zdecydowanie łatwiej zaznacza się fragmenty i wyszukuje.

Podsumowując, jest to świetna pozycja dla osób, które o Imbolc nie wiedzą kompletnie nic, dla początkujących wiccan, neopogan czy wiedźm. Ale jeśli ktoś podstawy już zna, może być rozczarowany płytkim zgłębieniem tematu, zwłaszcza jeśli chodzi o przegląd świąt w różnych kulturach i częściach świata. Dla mnie jednak była to pozycja idealna – zwięzła, konkretna, najważniejszych rzeczy się dowiedziałam, a w razie czego dzięki przejrzystemu układowi łatwo będzie mi w przyszłości znaleźć potrzebny fragment.


Podoba ci się moja pisanina blogowa lub prozatorska?

Śledź mnie na Facebooku,

obserwuj na Instagramie,

zajrzyj na Twittera.

Chcesz wesprzeć moją twórczość? Grosza daj pisakowi na Ko-fi.

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *