agnieszkazak.com
NaNoWriMo 2019 tydzień drugi – chce mi się spać – Agnieszka Żak
Mam takie powiedzonko, którego używam, gdy jestem zmęczona: „ostatni raz byłam wyspana w ’94”. Przez ostatni tydzień czułam się, jakbym ostatni raz w ogóle spała w ’94… Nie wiem, czy to kwestia pogody (14 stopni w środku listopada! Już po zmroku!), upierdliwych kotów, budzących mnie w środku nocy, suchych oczu czy jeszcze czegoś innego, ale czuję się wiecznie śpiąca, co – jak się domyślacie – średnio ułatwia pisanie. A także docieranie na WIP-y. Coś tam jednak napisałam, przyjrzyjmy się więc tygodniowemu urobkowi. Napisałam 29032 słów, co oznacza, że cały czas znajduję się nad kreską i konsekwentnie realizuję plan, przynajmniej jeśli chodzi o liczby. Co do treści, to w pierwszym tygodniu chciałam napisać pierwszy akt powieści i ten cel również osiągnęłam. W drugim tygodniu w ramach płodozmianu miałam pisać cyberpunkowe opowiadanie. Ponieważ nie jest to rzecz długa, powinnam ją ukończyć w kilka dni, góra tygodnia. W praktyce zaczęłam od paru scen z początku drugiego aktu „Trzynogiego boga”. Są to głównie chaotyczne dialogi, bo pewne rzeczy muszą być powiedziane, by bohaterowie wyjaśnili sobie pewne sprawy, inne zaś nie mogą być powiedziane nim nadejdzie scena X. To oznacza niezłe żonglowanie informacjami i jestem na razie średnio zadowolona z tego, jak mi wyszło, ale ważne, że sobie różne dialogi pospisywałam. Macie poniżej mój ulubiony cytat z tej części: W końcu jednak stwierdziłam, że opowiadanie czeka i warto by się za nie zabrać. Napisałam więc jedną sporą scenę, która… będzie do wyrzucenia. Wydawało mi się, że wiem, co chcę mieć w tym opowiadaniu, o czym ma być, co ma się dziać. Kiedy jednak zaczęłam je pisać, wszystko się nagle posypało, postaci zaczęły mi się wyginać w dziwne strony, sceny nie chciały przechodzić płynnie jedna w drugą. Musiałam cofnąć się do etapu planowania i wszystko jeszcze raz od początku rozkminić. Moje przemyślenia oczywiście spisywałam, w związku z czym w tym tygodniu normę wyrabiałam nie tyle treścią właściwą, co tymi samymi scenami, ale w dwóch różnych wersjach, scenami, które ostatecznie się nie przydadzą i kilkoma wersjami planu wydarzeń. Pisanie planów wydarzeń jest jedną z moich ulubionych technik ogarniania tekstu. Rozpisuję opowiadanie na sceny, sceny na punkty, punkty na podpunkty, podpunkty na akapity… zaznaczam sobie, jaka postać i w jakiej roli się pojawia w danym momencie, czy są jakieś ważne elementy świata przedstawionego, jaką informację lub emocję muszę tu koniecznie przekazać i jakie jest powiązanie tej sceny z wcześniejszymi lub późniejszymi wydarzeniami. Bardzo jestem ciekawa ostatecznego porównania, jak długie będą moje notatki, a jak długie samo opowiadanie, bo nie zdziwiłabym się, jakby rozpiska osiągnęła mniej więcej połowę objętości tekstu właściwego. Szalone? Może, ale w moim przypadku naprawdę działa. Sobotę spędziłam wyłącznie na rozpisywaniu planu tekstu i udało mi się wymyślić masę fajnych i ważnych szczegółów. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, choć też zmęczona i wolałabym pisać tekst właściwy, ale wiem, że im lepszy będę miała plan, tym szybciej i łatwiej go potem zrealizuję. Planem na tydzień trzeci jest więc skończenie planowania i napisanie całego lub większości opowiadania. Ogólnie mam nadzieję, że w trzecim tygodniu wyprodukuję więcej wartościowej treści. Jeszcze słowo o WIP-ach. Na WIP-a w tym tygodniu znów dodarłam tylko raz, w piątek. Był to WIP wyjątkowo udany i wyjątkowo słaby jednocześnie. Dobry, bo odpowiednia ilość wina i pogaduszki oraz zwierzenia od serca uczyniły wieczór bardzo przyjemnym, zły – bo nie udało się zdobyć dużego stołu i zwyczajnie nie było gdzie ustawić wszystkich laptopów, było też ciut za głośno jak na moje potrzeby. A u was jak minął drugi tydzień? Dopadł was kryzys czy dłubiecie dzielnie?
Agnieszka Żak