agnieszkazak.com
Relacja z Polconu 2019 – sobota i niedziela – Agnieszka Żak
Oto druga część obiecanej relacji z Polconu 2019. Dziś parę słów o cyberpunku, Zajdlu i optymizmie. Sobota Sobotę zaczęłam od prelekcji „Gender w języku i popkulturze” Agnieszki Zygmunt. Prezentacja skupiała się przede wszystkim na analizie Nowego Słownika Poprawnej Polszczyzny (1999) i tego, jaki zamieszczone tam przykłady użycia rożnych słów w zdaniach z korpusu tekstów budują obraz kobiet i mężczyzn. Niestety konkluzja była dosyć smutna, co doskonale obrazuje podtytuł prezentacji: „On trzyma karabin, ona trzyma dziecko”. Słownik utrwala więc różne stereotypy dotyczące płci, przy czym najsmutniejszy jest chyba ten o okrutnym ojcu… Wywiązała się też ciekawa dyskusja z publicznością na temat zmian w języku i popularyzacji żeńskich form nazw zawodów. Ostatecznie wszystko jest kwestią przyzwyczajenia, a język zawsze ewoluuje, nic więc dziwnego, że słowniki zostają w tyle. Tego dnia najbardziej czekałam oczywiście na panel o cyberpunku z udziałem Karoliny Fedyk, Pawła Ciećwierza, Magdaleny Kucenty i Krystyny Chodorowskiej (moderator: Eli Głowacka). Zaczęło się od omówienia ewolucji cyberpunku, który od kultury technologicznego kiczu i estetyki DIY (choćby robienia sobie samemu protez kończyn ze śmieci) przeszedł do dużo mroczniejszych klimatów i biopunku. Paneliści zwrócili uwagę, że już teraz żyjemy w czasach cyberpunkowych – czasach wielkich wpływów korporacji, sztucznych inteligencji odpowiadających na nasze pytania i sterujących naszymi samochodami, drukarek 3D oraz wrastającej w nas technologii w postaci np. zegarków mierzących nasze funkcje życiowe. Dużo miejsca poświęcono bohaterowi cyberpunkowemu, który wyrósł z bohaterów kryminałów noir. Tradycyjnie był to „punk” – samotny haker próbujący walczyć z wielką korporacją. Dziś to bardziej kolektyw, społeczność – grupy marginalizowane, którym technologia daje głos i które mogą wykorzystać tę technologię do poprawy swojego życia. Polecanki: wszystko, co kiedykolwiek napisał William Gibson. Następnie udałam się na dosyć nietypowy punkt programu, bo na pokaz spektaklu teatru telewizji „Paradyzja” na podstawie książki Janusza A. Zajdla o tym samym tytule. Puszczony po raz pierwszy w 1987 roku nie jest nigdzie dostępny, więc jeśli ktoś był go ciekawy, to miał jedyną w najbliższym czasie szansę go zobaczyć. A myślę, że warto, bo dobrze przedstawia fabułę i ideę historii, poza tym przy braku innych ekranizacji warto się z nim zapoznać choćby w ramach ciekawostki. Szkoda, że sam pokaz napotkał liczne problemy – a to z salą, a to z nagłośnieniem… ale może będzie jeszcze okazja obejrzeć ten film na innych konwentach! Polecanki: „Paradyzja” Janusz A. Zajdel Wieczorem zaś przyszedł moment na najbardziej wyczekiwane wydarzenie Polconu, czyli wręczenie Nagród Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla. Pojawił się jednak drobny problem, mianowicie Gala nie mogła się ostatecznie odbyć w dużej auli i musiała się przenieść do znacznie mniejszej sali. Spowodowało to *trochę* zamieszania oraz nerwów, ostatecznie jednak większość chętnych jakoś się zmieściła. Ja jednak zostałam na zewnątrz, bo stojąc w kolejce zrobiło mi się duszno i musiałam wyjść na świeże powietrze. Potem już nie bardzo miałam ochotę wracać do tej duchoty, usiadłam więc z grupką znajomych w korytarzu i czekaliśmy na wieści od szpiegów, którzy weszli na salę. 😉 Jak już pewnie wiecie, w kategorii Opowiadanie zwyciężyła Marta Kisiel za „Pierwsze słowo”, zaś w kategorii Powieść – Robert M. Wegner za „Każde martwe marzenie”. Moją opinię na temat nominowanych powieści oraz niektórych opowiadań znacie – osobiście wolałabym inny wynik, ale taki był głos fandomu. O zwycięzcach decydujemy wszyscy razem, fani fantastyki. Niedziela W niedzielę chciałam sobie na pożegnanie posłuchać o azjatyckich systemach pisma, ale zamiast tego trafiłam na panel „Optymizm i pesymizm w fantastyce”, w którym brali udział Karolina Fedyk, Marta Malinowska, Marcin Zwierzchowski i Paweł Majka. Mimo wczesnej pory i wyraźnego zmęczenia tak prelegentów, jak i słuchających, panel przebiegł bardzo profesjonalnie z tylko odrobiną humoru. 😉 Całość najlepiej podsumowuje cytat z Wattsa, który stwierdził, że Polacy go rozumieją, bo wszędzie na świecie jego twórczość jest odbierana jaka pesymistyczna, a tylko Polacy wytykają mu optymizm. Generalnie była to dosyć ciekawa dyskusja o tym, co w ogóle rozumiemy jako optymizm i pesymizm oraz jak je przedstawiamy. Polecanki optymistyczne: cykl „Pęknięta Ziemia” Nory K. Jemisin; twórczość Becky Chambers; niektóre odcinki „Black Mirror” („San Junipero”, „Striking Vipers”); „Do błyskawicy podobne” Ady Palmer; film „Aż na koniec świata” Wim Wenders; „Iluzja” Marty Malinowskiej. Polecanki pesymistyczne: „Dust City” Robert Paul Weston; „Podwójne życie Pat” Jo Walton; „Unkindness of Ghosts” Rivers Solomon; „1984” George’a Orwella; „Mechaniczna Pomarańcza” Anthony Burgess; niektóre odcinki „Black Mirror”. Podsumowanie Potem nastąpił już tylko moment na pożegnania, zjedzenie czegoś przed drogą i udanie się na dworzec autobusowo-kolejowy. Białystok na pożegnanie zdążył jeszcze zapłakać krótko nad opuszczającymi Polcon. 😉 Czy była to udana impreza? Trochę ciężko mi to oceniać, jako że brałam do tej pory udział w ledwo dwóch konwentach i mam małe możliwości porównawcze. Podobała mi się urocza lokalizacja w lesie i fakt, że wszystkie sale były blisko siebie, dzięki czemu nie trzeba było biegać daleko między budynkami. Przeszkadzał brak zasięgu oraz bogatszej oferty jedzenia (był tylko grill z czterema daniami do wyboru). Frekwencja ma punktach programu dopisywała, choć liczne zmiany na ostatnią chwilę, odwoływanie/dodawanie wydarzeń i zmienianie lokalizacji sprawiły, że niektórzy się pogubili i poirytowali. Cieszę się, że miałam okazję porozmawiać z ludźmi, których na co dzień nie widuję, choć odczuwam niedosyt tych rozmów i żałuję, że nie było ich więcej, ale też większość czasu nie czułam się zbyt dobrze i byłam w średnim nastroju do interakcji międzyludzkich. Nacieszyłam się za to premierą naszej klubowej antologii, bo to pierwszy raz, gdy moje opowiadanie się w niej znalazło, a to dla mnie dalej duże i radosne wydarzenie. Powiedziałabym więc, że wrażenia mam mieszane, co wcale nie zmniejsza mojego entuzjazmu dla tego typu imprez i chciałabym ich więcej i więcej… Znając życie, najbliższa okazja do konwentowania trafi mi się za ponad rok na Opolconie. W każdym razie, do zobaczenie wcześniej czy później. Na koniec dziękuję organizatorom za ciężką pracę włożoną w przygotowanie Polconu – ogarnięcie tak dużej imprezy wcale nie jest łatwe i należy docenić włożony w organizację trud, bez którego takie osoby jak ja nie miałyby okazji do świetnej zabawy. Dziękuję też wszystkim, z którymi przyszło mi zamienić parę słów tu i tam. Cieszę się, że mogłam was zobaczyć. Ponownie mam też nadzieję, że nie poprzekręcałam żadnych nazwisk ani tytułów, w razie czego dawajcie znać.
Agnieszka Żak