Piszę

Z notatek pisarzyny: Lipiec ’19 (CampNaNoWriMo)

To był dobry lipiec. W ramach CampNaNoWriMo odgrzebałam z kosza projektów niedokończonych stare opowiadanie, napisałam je od nowa, poprawiłam i wysłałam na konkurs. I mniejsza z tym, czy się dostanie, ważne, że przełamałam niemoc z pierwszej połowy roku i znowu piszę!

Przede wszystkim zaś – chce mi się pisać i się pisaniem cieszę. W głowie nagle mam milion pomysłów, które chcę jak najszybciej zrealizować. Uzupełniłam sobie tabelkę z opowiadaniami, żeby ogarnąć te wszystkie teksty, nadać im priorytety i zwyczajnie jakiegoś nie zapomnieć. Przejrzałam też jakieś osiem tysięcy notatek, rozdziałów i nowych wersji z Mechanofobii i je uporządkowałam w jeden plik Scrivenera. Tak, miałam pisać zupełnie inną powieść, ale nie ma nic złego w tym, żeby mieć drugą gotową do pisania, prawda?

O opowiadaniu lipcowym rozwodziłam się już w notce podsumowującej Campa, dziś więc będzie krótko o przyszłości. „Magazyn Biały Kruk” rzucił tematem do numeru marcowego, a jest nim cyberpunk i transhumanizm. Zatarłam więc wesoło rączki, bo to coś w sam raz dla mnie. Wiąże się to zresztą z porządkowaniem Mechanofobii, bo czemu nie skorzystać z okazji i nie wrócić do tak lubianego przeze mnie świata? Mam nawet wstępny zamysł, byleby się udało w 40k znaków zmieścić. Jak zawsze jest to dla mnie limit zabójczy, ale szkoda by było nie spróbować. Zwłaszcza że ukazały się już dwa opowiadania osadzone w świecie MechanofobiiMoją rękę i Długo wyczekiwaną samotność (no dobra, premiera będzie w sierpniu, ale to tuż-tuż!) Opublikować trzecie opowiadanie byłoby wspaniale. Nie, żebym potrzebowała zachęty do pisania tej powieści, bardzo mi się marzy ją skończyć, ale to zawsze jakaś podbudowa, że to co robię ma sens.

Kontynuując – zabieram się powoli za szukanie inspiracji o Śląsku. Z jednej strony, przeraża mnie to, bo moja wiedza o regionie jest ograniczona, a wizyty nieliczne. Z drugiej, skoro mogłam napisać opowiadanie o Zielonej Górze i dostać się do Fantazji Zielonogórskich, to z tym wyzwaniem też sobie poradzę. I na razie o projekcie to tyle, bo jest trochę odległy. Bliższe jest NaNoWriMo. Po dwóch latach przerwy chciałabym wrócić do pisania powieści. Trochę jestem na siebie zła, bo mam wrażenie, że planuję ją po prostu w głowie, ale niczego nie zapisuję… a więc zapominam. Muszę przy tym na poważnie przysiąść, bo miałam przed listopadem zrobić taki super risercz, mieć wszystko gotowe, fabułę rozpisaną… a tu mnie inne, mniejsze projekty odciągają. Już cały lipiec zmarnowałam w ten sposób. Tylko że pisanie opowiadań to jednak frajda i ciężko mi je całkowicie porzucić. Ech, nie wiem, co to będzie, skoro chcę riserczerować trzy kompletnie różne teksty w najbliższym czasie… żeby mi się tylko nie poplątały, bo wyjdzie tekst-amalgamacja. 😉

A jak wam poszło Campowe pisanie? I czy jesteście gotowi na listopad? 😀

PS. Weszłam też w kolejny sezon „oczekujący”, a mianowicie oczekuję odpowiedzi w sprawie trzech opowiadań. Co do jednego to czuję, że się już nie doczekam, ale dwa pozostałe… Zobaczymy.

PS2. Wielkim wsparciem była dla mnie nieoficjalna warszawska gildia pisarska. Jak to cudownie móc spotkać się z kreatywnymi, mądrymi, zabawnymi, wspaniałymi ludźmi, którzy rozumieją pisarskie bóle. <3

2 komentarze

  • Iwona

    Szybko podsumowujesz, jak dziś nadal lipiec 😀
    Też jestem w plecy z planowaniem powieści, ale czytając dziś rano „Skrzydła” przypomniał mi się motyw z jakiegoś starego tekstu, I chyba go wykorzystam w powieści 🙂 A to oznacza, że pchnęłam nieco całe to planowanie 😀

    • Ag

      Oj tam, oj tam, już się kończy. A na poniedziałek powinnam się wyrobić z Sente!
      Małe pchnięcie planowania do przodu lepsze niż żadne 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *