Piszę

CampNaNoWriMo lipiec ’19 – tydzień drugi

Juhu! Lipcowe pisanie na razie idzie świetnie. Co prawda przede mną ta trudniejsza część, ale może narzekania zostawmy sobie na następny tydzień.

Miałam taki plan, by przez pierwsze dwa tygodnie Campa pisać byle jak, byle do przodu, a dopiero potem zobaczyć, czy ten tekst się w ogóle kupy trzyma i przez kolejne dwa tygodnie go poprawiać. Plan udało mi się pięknie wykonać – w sobotę skończyłam tekst, a w niedzielę zaczęłam zbierać do kupy listę poprawek, które trzeba powprowadzać. Dzięki temu od jutra mogę zacząć pisać wersję numer dwa. I będzie to musiała być wersja finalna, bo termin konkursowy jest do końca lipca. Trochę srogo, ale co zrobić.

Myślę jednak, że dosyć dobrze wiem, co mi się w opowiadaniu podoba, a co nie i jak mam go poprawić. Martwię się tylko, że nie zdążę, bo czasem tekst musi po prostu odleżeć, ułożyć się, poprawki muszą się ładnie przegryźć z pierwotnymi kawałkami tekstu… nie jestem przyzwyczajona do tak szybkiego polerowania opowiadania na błysk. Trzymajcie więc kciuki. A tu jeszcze trochę oficjalnych statystyk, patrzcie jaki piękny jest ten wykresik!

Warto też wspomnieć, że dotarłam na WIP-a, czyli wspólne kawiarniane pisanie. Napisałam zaskakująco dużo, bo aż 800 słów! Zwykle na tych imprezach zbytnio odpływam w dyskusje o wszystkim i picie piwa, by być naprawdę produktywna. 😉 Musiało pomóc zarządzenie piętnastominutowego sprintu. Mimo wszystko bardzo lubię na te pisarskie spotkania chodzić. Nawet jak napiszę na nich mało, to naładuję się olbrzymią dawką pozytywnej energii, przegadam pomysły, posłucham o cudzych doświadczeniach, ktoś mi książkę albo film poleci… Podobno pisarz to zawód bardzo samotny… ten, kto tak twierdzi, nie był nigdy na porządnym WIP-ie! (Super też, że mam z kim pogadać o zajdlowych nominacjach!)

Pora więc zacząć pisanie na porządnie, jak to stwierdził mój kolega – czas na samodyscyplinę. Jak chcę zdążyć do końca lipca, musze się przyłożyć. A ponury łowca Zbyszek jak zawsze nie chce ze mną współpracować i prawie w ogóle się nie odzywa. Nie mogę się doczekać, aż mu dowalę w powieści… Ale to projekt na inny miesiąc, być może dużo bardziej pochmurny… 😉

Do usłyszenia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *