
Z notatek pisarzyny: Sierpień 2018
Co tu się, to ja nawet nie.
A żeby rozwinąć myśl: sierpień był bardzo dziwnym miesiącem. Desperacko próbowałam zmusić się do napisania czegokolwiek i momentami wydawało mi się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. Potem jednak mój mózg potraktował stwierdzenie “napisz cokolwiek” trochę zbyt dosłownie.
Rzeźbienie w…
Nie mogłam się skupić na żadnym opowiadaniu na dłużej niż dwa dni. Mam nadzieję, że samo to wystarczy, byście mogli sobie wyobrazić ogrom mojej frustracji i zmęczenia. Dopadła mnie jakaś pisarska odmiana ADHD i przyznam, że jak się niedługo nie skończy, to mi łeb eksploduje. Z początku myślałam, że brakuje mi dokładnego planu działania, takiego, jaki miałam w pierwszej połowie roku. Spisałam więc sobie wszystkie rozgrzebane projekty i pomysły, zanotowałam, co jest zrobione, a co trzeba zriserczować. Ustaliłam, za co najlepiej zabrać się w pierwszej kolejności. Czy pomogło? A gdzie tam! Rozgrzebałam wszystkiego po trochu i dorzuciłam parę zupełnie innych rzeczy. Nie ma nadziei.
Bardzo zależy mi na ukończeniu “Wieloryba”. Męczę ten tekst od roku, choć jak popatrzę na listę zadań na Habitice, to mi bardziej wychodzi, że już półtora. Masakra. Mam dwa takie teksty, zaczęte mniej więcej w tym samym czasie, “Wieloryba” właśnie i “Sztorm”, których za nic nie mogę skończyć. Głównie chyba dlatego, że one nie bardzo wiedzą, czym chcą być i próbują być o zbyt wielu rzeczach na raz. Próbuję jakoś je ciąć, wywalać niektóre wątki, ale wtedy robią się jakieś bez sensu… Mam jednak nadzieję, że we wrześniu zbiorę siły i dam radę “Wieloryba” dokończyć.
Jednak tak jak powiedziałam, mój mózg miał ochotę na wszystko inne, na początek wymyślił więc kolejne opowiadanie o Zbyszku, pogromcy potworów. Na razie mogliście o nim poczytać w opowiadaniu “Miejskie potwory”, ale niedługo pojawi się nowy tekst z jego udziałem. Co z tym świeżo wymyślonym? Ano dobrze, napisałam streszczenie scena po scenie na ponad 2 tysiące słów. Teoretycznie więc mam wszystko zaplanowane, brakuje tylko szczegółów. Niestety nie dane było mi je zriserczować, bo mój mózg już się znudził…
I odgrzebał bardzo stary tekst o kosmitach i Plutonie, który dawno temu beta mi surowo skrytykowała. Miałam tam pewne pomysły, ale w sumie nie wiedziałam, jak je dobrze wykorzystać i rzeczywiście efekt końcowy nie był wybitny. Leżało to sobie, leżało, aż w końcu ułożyło mi się, co chcę z tym zrobić – przełożę akcenty na zupełnie inne elementy. W sumie to prawie wszystko będzie zupełnie inne, nawet tytuł: “Wyrzeczenia”. Zaczęła mi się nawet pierwsza scena w głowie roić, gdy….
Mózg stwierdził, że dawno temu czytał o takiej kolejce co jeździła po jakimś mieście w Ameryce Południowej, bo miasto było górzyste i bez niej ludzie strasznie się męczyli wspinaczką. Czytałam o tym bodajże u Sudjica, ale nawet nie zdążyłam książki otworzyć, żeby doczytać, co to było i gdzie dokładnie jeździło, a już jakaś fabuła zaczęła się klarować. Dorzućmy do tego jeszcze zmianę klimatu i otrzymamy prawie 1,5 tysiąca tekstu machniętego na raz. Oczywiście niedokończonego, bo…
Następną ofiarą mojego pisarskiego ADHD padł “Ślad”. Wydaje mi się, że kiedyś jakieś zalążki tego tekstu wymyślałam, ale wyglądał zupełnie inaczej. W każdym razie jest o tym, że w sumie nic, co robimy, nie ma znaczenia, bo i tak wszyscy umrzemy. I tym optymistycznym akcentem…
Plany na wrzesień
Chętnie ukończyłabym “Ślad”, w końcu to opowiadanie-opisy, przeplatane opowiadaniem-dialogiem, czyli takie jak lubię najbardziej. A także tego cholernego “Wieloryba”, trzeba w końcu rozwiązać zagadkę duchów na statku kosmicznym, c’nie?
Mam też dobre wieści! W najbliższe trzy wtorki będę publikować kolejne fragmenty opowiadania “Lwy morskie”. Niektórzy z was mogą je kojarzyć, bo było już opublikowane. W tym miesiącu wyjdzie też nowy numer jednego z czasopism fantastycznych, a w nim premierowy tekst, czekajcie więc na informacje w tej sprawie. 🙂
Czekam też na wyniki dwóch konkursów, ogłoszenie niedługo. Jak wygram, będziecie mnie czytać w czymś, a jak nie, to obiecuję, że jeden z tych tekstów trafi na bloga, również w wersji odcinkowej. Także w końcu będzie co czytać!
Nie wymieniłam jeszcze paru tekstów, które przebiegły mi przez głowę w tym miesiącu, a nad którymi chciałabym kiedyś popracować, także jak widzicie mam plany na następne pół roku. Trzymajcie kciuki, żebym jednak coś z tego skończyła.

Filmowy QuickRage
Zobacz również

O pisaniu: Czysta karta i fragment powieści
12 czerwca 2020
Camp NaNoWriMo – połowa za nami!
20 kwietnia 2017
2 komentarze
Iwona
To u mnie od długiego czasu totalna posucha 🙁 A widzę, że byś mogła się tym zapałem podzielić, i to nie tylko z jedną osobą! I gdzieś tam w mojej głowie zazdroszczę :*
Ag
Zapewniam, że wykańcza mnie to psychicznie. Także masz, bierz, ze dwa wiaderka ADHD chętnie oddam!