
Z notatek pisarzyny: Lipiec 2018
Ha, udało mi się wykonać lipcowy plan i nie pisać! Mimo że w trakcie Polconu różne teksty chodziły mi po głowie i próbowały ściągnąć na siebie uwagę. Także wypoczęłam i teraz mogę wracać do pisania…
Tyle że nie. Plan wyglądał tak – stęsknię się za stukaniem w klawisze, nabiorę znów chęci do tworzenia, w głowie ułoży mi się, nad którym tekstem chcę popracować, a przy okazji będę miała więcej czasu na ogarnięcie domu albo dzierganie. Jedyne, co z tego się sprawdziło, to to ostatnie, bo cały miesiąc machałam sporo drutami. Niestety gorzej z resztą, bo ani szafy w przedpokoju nie ogarnęłam, ani nie wiem, co mam pisać.
Najbardziej chyba właśnie to mnie boli. Żaden projekt nie wygląda w tej chwili bardziej kusząco od pozostałych. I nie chodzi o to, że żadnego nie chcę zaczynać, tylko raczej, że KAŻDYM chciałabym się zająć. A doświadczenie podpowiada, że próba pisania kilku tekstów jednocześnie to zły pomysł i kończy się spektakularną porażką.
Cały miesiąc czułam się mniej więcej tak, jak w trakcie Polconu, kiedy to do głowy wpadały mi kolejne genialne pomysły i rozwiązania (kto jeszcze nie lajknął na FB klika tutaj!):
I chyba rzeczywiście odłożę sobie Przetrwać sztorm na NaNoWriMo, bo to idealny tekst, żeby nawalić dużo znaków poprzez ciągnące się kilometrami dialogi i opisy. Poza tym nie udało mi się ustalić niczego. Był krótki moment, gdy na sto procent chciałam odkopać tekst o Plutonie i kosmitach sprzed 2 lat. Wymaga ostrego przerobienia, w zasadzie napisania od nowa, ale chyba w końcu wiem, co chcę z nim zrobić. Z drugiej strony – chciałam popracować nad Zwierzyńcem, który mógłby być krótką powieścią i w końcu napisałabym jakąś powieść. Z trzeciej – ze dwa opowiadania z udziałem Zbyszka był sobie napisała, bo się ostatnio lepiej dogadujemy. Nie wspominam nawet o pomniejszym pomysłach, które trzymam gdzieś tam zapisane… Może powinnam zrobić ankietę i wy mi powiecie, co mam pisać. 😉 Także trochę klęska urodzaju, trochę brak energii, a trochę upał.
Bo do mojej klęski przykłada się też fakt, iż JEST ZA GORĄCO. Nawet napisanie tej notki to męczarnia. Pocę się od samego siedzenia w miejscu. Mam zapuchnięte oczy. Łeb mnie boli. Jest mi za gorąco, bym mogła się ruszać. Jak mam pisać w takich warunkach? Jak mam żyć?
Dlatego wybaczcie, że jest tak krótko i chaotycznie, ale naprawdę ciężko mi się myśli. Trzymajcie kciuki, żebym dała radę rozpisać sobie chociaż plan z jednego opowiadania w tym miesiącu, to zawsze będzie coś. I żeby lody mi się nie kończyły, bo to jedyna rzecz chroniąca mój mózg przed przegrzaniem.
Zobacz również

Z notatek pisarzyny: styczeń 2019
4 lutego 2019
CampNaNoWriMo (Z notatek pisarzyny 04.22)
10 maja 2022
5 komentarzy
Enia
Trochę jakbym słyszała siebie 🙂 Wróciłam po sporej przerwie i pierwsze co zrobiłam to napisałam post o prokrastynacji bo to, co twórczo robiłam (lub raczej nie robiłam) w trakcie wakacji jest jej definicją. Zaczynam też nadrabiac zaległości na obserwowanych blogach a tu proszę, Ty też masz chaos w myślach i działaniu. Witaj w klubie 🙂
Ag
To przez ten gorąc! Już mam trochę dość tego chaosu, niestety ostatnio działanie zaplanowane i uporządkowane niebyt mi wychodzi. 😉
Enia
No ja powoli wracam do normalnego trybu działania, ale doskonale rozumiem, moja ulubiona pora to wiosna, która rzadko u nas gości 🙁
Ag
Oooo, zdecydowanie zawsze najbardziej kochałam wiosnę, ale teraz takiej prawdziwej wiosny w roku są może ze 3 dni 🙁 Łączę się w bólu iwracaj do roboty sprawniej ode mnie.
Enia
Dzięki! Oby już było z górki:)