
CampNaNoWriMo 2018 – tydzień trzeci
W trzecim tygodniu pisarskich zmagań zrobiłam duży krok na przód, bo już praaaaawie skończyłam jedno opowiadanie! 😉
Przede wszystkim udało mi się napisać najtrudniejszy dialog. Zrobiłam coś nowego, czyli przygotowałam wcześniej rozpiskę na ponad 700 słów: kto co mówi, w jakiej kolejności, co jest najważniejsze w wypowiedzi. Dzięki temu o niczym nie zapomniałam i mogłam zastanowić się, jak przechodzić płynnie do kolejnych punktów. Tworząc rozpiskę nie musiałam się zbytnio skupiać na stylu, wszystko mogło być suche i w punktach. Zwykle coś takiego robię sobie w głowie, ale wiadomo, że myśli potrafią być ulotne. Samo pisanie dialogu właściwego (który wyszedł jakieś dwa razy dłuższy) poszło już super gładko.
Następnego dnia zaczęłam ostatnią scenę (która chronologicznie jest w środku, bo zakończenie też już mam), ale zrobiłam tylko połowę. Mimo to nie jest źle, bo gdy tylko napiszę drugie pół, Moja ręka będzie gotowe! Ano właśnie, jadąc metrem i zastanawiając się nad opowiadaniem, w końcu wymyśliłam dla niego tytuł. Może mało ambitny, ale mi się podoba, więc zostaje.
Opowiadanie o cyborgach ma się więc dobrze. Gorzej z kosmitami, aczkolwiek mam nadzieję, że uda mi się ich popchnąć do przodu również robiąc sobie szczegółową rozpiskę dialogu, w którym utknęłam. Poprawiam go i poprawiam… może zamiast przerabiać go na żywca, przygotuję sobie suchą podkładkę i wszystko w końcu nabierze sensu!
Aczkolwiek już na 100% kosmitów nie skończę w trakcie Campa, ponieważ przypomniano mi o naborze tekstów do Fantazji Zielonogórskich. Ostatnie trzy lata mówiłam sobie, że na pewno coś do nich napiszę, nigdy jednak tego nie robiłam. Tym razem się wkurzyłam i postanowiłam odłożyć inne rzeczy na bok i skupić się na tym. Zwłaszcza że kosmici mają o miesiąc dłuższy termin, więc mogą chwilę poczekać (czekają już pewnie prawie rok, także…).
Mam dwa starsze tomy, zaczęłam je czytać w poszukiwaniu natchnienia. Na razie mam wstępny pomysł na fabułę, wykorzystam też jedną z moich starych postaci. Szczegóły? Myślę że w trakcie Campa zrobię sobie risercz, też jakieś rozpiski, a pisanie właściwe będzie już miało miejsce w maju. Martwię się oczywiście o limit, ledwo 35 tys. znaków, a mi jakoś tak wychodzi, że się zamykam w 45 tys. Będzie więc to dla mnie wyzwanie, ale nawet się cieszę, bo zdolności pisania zwięźle i krótko nie posiadam, a mogłabym ją nabyć.
Na koniec jeszcze wykresik. Zostało już naprawdę niewiele, zdążę wygrać na ostatniej prostej!
Przepraszam, jeśli notka wyszła chaotycznie, ale piszę to zmęczona i troszeczkę nieprzytomna.

10 lat audiobooków w Polsce
Zobacz również

Z notatek pisarzyny: październikowe przygotowania przed NaNoWriMo 2019
31 października 2019
Jeden komentarz
Iwona
Ja się poddałam (z Campem). Ale ponieważ uczę się do egzaminu, to sobie wybaczam.