Piszę

CampNaNoWriMo ’17 #2 – podsumowanie

Tak jak napisałam we wcześniejszym poście – opowiadanie przewidziane na lipcową edycję CampNaNo skończyłam dosyć wcześnie, bo w połowie miesiąca. Szczerze mówiąc, dobrze było doprowadzić coś do końca, a nie tylko osiągnąć wymaganą liczbę słów i odkryć, że się jest w 1/3 fabuły…

Tekst odłożyłam na ponad tydzień, by go „zapomnieć” i móc na świeżo podejść do poprawek. Wydrukowałam go też, bo z jakiegoś powodu na papierze łatwiej dostrzec błędy. Choć literówek nie znalazłam zbyt wielu. Pytanie, czy po prostu piszę bez błędów, czy nie jestem w stanie ich zobaczyć… wiadomo, że najlepiej jest, gdy ktoś inny sprawdza pod tym kątem twój tekst.

W każdym razie metoda odczekania zadziałała, bo już na pierwszej stronie wykreśliłam cały akapit. Ogólnie udało mi się ściąć około dwóch tysiący znaków, co w moim przypadku jest dużym sukcesem. Pozbyłam się więc zbędnego balastu, usunęłam literówki i oto mam gotowy tekst!

A przynajmniej miałabym, gdybym tak bardzo nie odczuwała potrzeby, by jeszcze w nim dłubać. Mam wrażenie, że po tych cięciach i poprawkach momentami język nie jest już tak płynny, więc chyba jeszcze pomęczę tekst od strony stylistycznej… a może przeraża mnie konieczność przejścia do kolejnego tekstu. W sierpniu planuję napisać tekst na Fantazmaty, ale zaczynam go już po raz czwarty i za nic nie chce mi wyjść. Tym razem zamierzam przesunąć mocno środek ciężkości na inne elementy niż wcześniej, może to pomoże.

W każdym razie jeszcze trochę pomęczę opowiadanie z Campa, spróbuję je trochę wygładzić i poślę w świat. Trzeba przeć do przodu, poza Fantazmatami chciałabym W KOŃCU puścić tekst w odcinkach na Wattpadzie. Myślę od tym chyba od zeszłego roku, ale tym razem jestem już całkiem blisko!

Dzięki, Campie, znów pomogłeś mi zrobić spory pisarski krok do przodu!

AKTUALIZACJA

Ostatecznie ścięłam prawie 3 tysiące słów. Jak na mnie – mistrzostwo redakcji. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *