Piszę

Podsumowanie CampNaNoWriMo kwiecień 2017

Uff, udało się! Tegoroczny Camp był dla mnie bardzo ważny, bo wróciłam do pisania po czteromiesięcznej przerwie. Było więc trochę wyboiście, bo musiałam znów przyzwyczaić się do codziennej pracy z tekstem, nie wspominając o „rozpisaniu się”.

A z początku szło trochę wyboiście i czułam zniechęcenie do swoich umiejętności… na szczęście dosyć szybko nabrałam tempa, coraz bardziej podobał mi się własny tekst, postaci zaczęły nabierać głębi, historia się rozwijała. Zwiększyłam cel z 10 do 20 tysięcy słów i osiągnęłam go na trzy dni przed końcem Campa. A także, bo czemu nie, zrobiłam sobie okładkę. 😉

okładka1

Nie znaczy to oczywiście, że udało mi się skończyć opowiadanie, bo tak to już z tymi zabawami bywa, że limit znaków/słów to jedno, a odhaczenie wszystkich punktów fabuły to drugie. Na chwilę obecną jestem gdzieś w 2/3 i zbliżam się do wielkiego finału, choć jeszcze do końca nie wiem, co ma się w nim wydarzyć. Mam też problem, bo trzy grupy bohaterów przechodzą przez tę samą lokację w bardzo zbliżonym czasie i jakimś cudem się nie spotykają 😀 Czeka mnie więc dalsze pisanie, oby w tak samo dobrym tempie jak do tej pory – bo bym bardzo chciała coś skończyć.

A propos statystyk, to na 30 dni kwietnia pisałam przez 22. Napisanie 20978 słów (136 214 znaków) zajęło mi prawie 30 godzin (dokładnie 29 h 55 m 9 s). Wychodzi w przybliżeniu godzina z kawałkiem dziennie pracy, 700 słów na godzinę. Mam wrażenie, że to nie za szybko 😉 Ale wlicza się w to też robienie herbaty, wybieranie playlisty i przerwy na toaletę, bo nie zawsze chciało mi się zatrzymywać stoper.

Pierwszy raz mierzyłam tempo pisania i muszę powiedzieć, że to dość ciekawy eksperyment, bo z jednej strony mam ten spory kawałek tekstu, patrząc tylko na te 20 tys. słów jestem zadowolona, ale gdy przełoży się to na godziny i dzienne osiągi, to nagle widać, że jest jednak słabo i można by zdecydowanie przyspieszyć. Ach, zrobić sobie taki maraton, po 8 godzin klepania w klawisze dziennie… W maju będę liczyć czas dalej, zobaczymy, ile mi zajmie napisanie całego Zwierzyńca, a potem doprowadzenie go do stanu, gdy nadaje się do czytania.

W maju więc kontynuuje projekt z Campa, poza tym poprawiam jedno starsze opowiadanie i jak tylko z nim skończę chcę podszlifować następne. Mam też jeden pomysł, którego kawałek sobie zapisałam, dobrze byłoby go skończyć, bo opowiadanie ma być raczej krótkie. Poza tym planuję wziąć udział w najbliższym instancie na forum Literka. I wreszcie coś poszydełkuję, bo miałam miesięczną przerwę. Czekam też na ukazanie się antologii X, gdzie, przypominam, znajdziecie moje opowiadanie.

Jak zawsze trzymajcie kciuki za ambitne plany 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *