Piszę

NaNoWriMo 2016 – krótkie podsumowanie

Kochani, dziś głównie podsumowanie liczbowe tegorocznego NaNoWriMo, za to jeszcze w tym tygodniu garść refleksji – po co to pisać, jak to pisać i czy w ogóle udział ma sens. Zapraszam do czytania!

W tym roku pisałam NaNoWriMo po raz trzeci z rzędu. Skończyłam z wynikiem 55539 słów. To troszeczkę mniej niż w 2014 i 2015. Po raz kolejny nie udało mi się dobić do 60K, mimo że co roku mówię sobie, że koniecznie muszę… Ale tym razem przynajmniej pisałam do samego końca, a nie poddałam się tuż po przekroczeniu 50K. Spowolniły mnie raczej różne imprezy, tu maraton zumby, tam parapetówka, hen spotkanie z rodziną. Pod kreskę jednak nie spadłam, choć było blisko.

winner
Oficjalne statystyki ze strony

Ogólnie było to dla mnie jednak NaNo wyjątkowo udane – może dlatego, że podchodziłam do niego bez spiny, bez nerwów, ot spróbuję coś napisać, najwyżej się nie uda. Może dlatego też bawiłam się tak dobrze, bo nie podchodziłam zbyt poważnie do tekstu, choć w miarę pisania zaczęłam coraz bardziej lubić bohaterów i wczuwać się w świat – jednak nie potrafię sobie przy żadnym tekście odpuścić…

zrzut-ekranu-2016-11-30-o-19-52-31
A tu kolekcja odznak za różne osiągnięcia po drodze.

Jak zawsze plany na przyszłość mam wielkie – bardzo chciałabym ten tekst poprawić. Ostatniego dnia już w zasadzie nie pisałam samego tekstu, co notatki do niego. Scrivener ma masę różnych magicznych funkcji, które pomagają mi zapanować nad chaosem. Tym razem spróbuję przyłożyć się do tego profesjonalnie, zwłaszcza że po roku ćwiczenia się w krótkiej formie miło w końcu w znów nie być ograniczonym limitem znaków.

img_2274
A tu moje ulubione narzędzie motywacyjne, czyli jak napiszę jeszcze dwadzieścia słów, to będę mogła pokolorować jeszcze jeden kwadracik – i tak jakoś leci.

Muszę też jednak przyznać, że od 1 grudnia powieści nie tknęłam. Już na początku trzeciego tygodnia zaczęłam odczuwać mentalne zmęczenie i te parę dni przerwy dobrze mi zrobiło – zaczynam już tęsknić za pisaniem. A plany miałam takie lekkie, robić na szydełku, nadrobić zaległości lekturowe… Czuję, że jednak nie uda mi się na cały grudzień odkleić od klawiatury. Już pierwszego dnia po NaNo prześladowało mnie dziwne uczucie, że nie wiem, co dalej zrobić ze swoim życiem. Nagle mam tyle wolnego czasu na oglądanie głupot na YouTube! Tak nie może być, pisanie gdzieś w ten wolny czas trzeba będzie wrzucić.

Trochę głupio przyznać, że poprawki do „Więzów krwi” po prostu mnie przerażają, bo tekst prawdopodobnie w połowie kompletnie przestanie mi się podobać i skończy w czyśćcu, jak inne NaNowe projekty… ale te rozważania na następny raz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *