
Lektury lipca ’16
Tym razem będzie bardzo różnorodnie. A jako bonus możecie zobaczyć, w jakim otoczeniu zwykłam czytać na balkonie 🙂
Lewa ręka ciemności, Ursula K. le Guin
Kontynuuję moją podróż przez świat Ekumeny. Lewa ręka ciemności jest chyba najlepiej znaną i docenianą częścią cyklu i chyba rozumiem dlaczego, bo też zrobiła na mnie ogromne wrażenie (a nie czytałam już tylko następnej w kolejce Słowo „las” znaczy „świat”.) To tutaj w pełnej krasie pojawia się tematyka płci, związanych z nią ról społecznych i kulturowych. Czyli to, co u le Guin lubię najbardziej. Mieszkańcy planety Gethen to hermafrodyci, którzy raz na miesiąc, w okresie kemmeru, pod wpływem zmian hormonalnych stają się mężczyzną lub kobietą. Wpływa to na każdy aspekt ich społeczeństwa, religii, pracy, a także postrzegania innych. Główny bohater, Genly Ai jest tu postrzegany jako zboczeniec uwięziony w nieprzerwanym, męskim kemmmerze. On sam również podejrzliwie patrzy na Getheńczyków, na siłę próbując przypisać im cechy odpowiedniej płci, krytykując ich „babskość”, choć w tym świecie nie ma to sensu. Le Guin próbuje wyobrazić sobie społeczeństwo uwolnione z klatki stereotypów i narzuconych ról. Pewne aspekty jej świata wydają się sprawiedliwsze i dojrzalsze, ale inne wciąż kipią przesądami. Właśnie ta zmieniona dynamika, fakt, iż każdy mieszkaniec planety jest taki sam (czy rozumiemy przez to brak płci, czy raczej bycie obu płci na raz) jest głęboko fascynujące.
Uwaga: każdy może objąć każdą rolę. Brzmi to bardzo prosto, ale efekty psychologiczne są nie do przewidzenia. Fakt, że każdy w wieku między siedemnastym a trzydziestym piątym rokiem życia może być (jak to ujął Nim) „skazany na macierzyństwo”, decyduje o tym, że nikt tu nie jest całkowicie „przywiązany” pod względem psychologicznym i fizycznym, jak jest to z kobietami gdzie indziej. Ciężary i przywileje są dzielone po równo; każdy podejmuje to samo ryzyko i dokonuje podobnego wyboru. Dlatego też nikt nie jest tu tak wolny, jak wolny jest mężczyzna gdzie indziej.
[…]
Mężczyzna pragnie szacunku dla swej męskości, kobieta pragnie, by jej kobiecość była doceniona, niezależnie od tego, jak pośrednie lub subtelne byłyby te oznaki szacunku i doceniania. Na Zimie tego nie będzie. Tu jest się ocenianym i szanowanym wyłącznie jako istota ludzka. To zaskakujące przeżycie.
Jednocześnie Genly Ai chce przekonać ludność Gethen do przystąpienia do Ekumeny. Jednak dla polityków skłóconych krajów jest albo szaleńcem, albo ciekawostką, albo niebezpieczną bronią, którą można wykorzystać w walce o władzę. Fabuła jesy równie ważna co świat przedstawiony, rozważania filozoficzne nie przyćmiewają historii, którą książka ma do opowiedzenia. Naprawdę świetna pozycja, głęboko inspirująca.
Głodne kamienie, Rabindranath Tagore
Zbiór opowiadań noblisty z 1913 chodził za mną od pewnego czasu, aż w końcu został wybrany jako książka miesiąca w reanimowanym Dyskusyjnym Klubie Książki na Booklikes. To opowiadania skupiające się wokół bardzo pierwotnych kwestii – miłości, śmierci, rodzinnej solidarności, sprawiedliwości. Wydawać by się mogło, że dzięki temu pozostaną uniwersalne i zrozumiałe, mimo upływu czasu.
Ale to też obraz indyjskiego społeczeństwa, a zwłaszcza relacji małżeńskich – bardzo mi odległych. Znacznie chętniej czytałam o skomplikowanych zasadach kast czy krytyce angielskiego kolonializmu, czyli tematach umocowanych w historii Indii, niż o teoretycznie bardziej uniwersalnych uczuciach. Te wszystkie żony nazywające swoich mężów i synów bogami, nie mające żadnej pracy ani pasji, po śmierci męża odsyłane na wieczne wdowieństwo do domu ojca… tak ciężko się do nich odnieść, tak ciężko przyjąć ich oddanie i miłość, gdy wie się, że w gruncie rzeczy nie miały wyboru. Nie wspominając już o tym, że ciężko się nie skrzywić czytając o wybieraniu męża małej dziewczynce.
Dlatego najlepiej w pamięć zapadły mi te teksty, które wyłamywały się ze schematów, jak Moja piękna sąsiadka, której narrator – co prawda wiedziony osobistymi uczuciami do znajomej, ale jednak lobbujący w słusznej sprawie – próbuje walczyć z tradycją i zachęcać do brania za żonę wdów, by te nie musiały żyć samotnie. Albo te teksty, które miały gorzkie, przewrotne zakończenie, jak Rozwiązanie zagadki czy Stróż dziedzictwa. Opowiadania Tagore są czasem niezwykle ponure i przykre.
Ale moim ulubionym opowiadaniem okazała się Śmierć Kadambini, złośliwie dlatego, że przypomina trochę horror, nie zaś obyczajową analizę stosunków międzyludzkich lub pouczającą powiastkę. E.A. Poe był przerażony wizją przebudzenia się w grobie i umieszczał ten motyw w swoich tekstach. Tu również się on pojawia – biedna Kadambini, po przebudzeniu na stosie przygotowanym do spalenia, myśli, że stała się duchem i zaczyna plątać się po śmiecie, stopniowo popadając w szaleństwo.
Jeśli sami chcecie się przekonać, jak prezentuje się twórczość indyjskiego noblisty, możecie pobrać e-booka z opowiadaniami za darmo z wolnych Lektur. Znajdziecie tam Biblioteczkę Noblistów z paroma innymi tytułami.
Ukryty modernizm. Warszawa według Christiana Kereza, Jan Strumiłło
Część książek z serii Mówi Muzeum to w zasadzie albumy. Nie tym razem jest inaczej – Strumiłło krótko przedstawia sylwetkę architekta Christiana Kereza i opowiada o jego fascynacji Warszawą, zrodzoną przy okazji konkursu na Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Dostajemy jeszcze krótki wywiad, a potem już tylko zostajemy sam na sam ze zdjęciami niekochanych pereł modernizmu. Aktualne oraz archiwalne fotografie budynków, także tych już nieistniejących, jak Supersam czy Pawilon Chemii odsłaniają zapomniane piękno, zwłaszcza gdy możemy spojrzeć na tę architekturę w najlepszym dla niej momencie, jeszcze nie nadgryzioną zębem czasu lub przemalowaną, przerobioną, zakrytą reklamami. Kto chce nasycić oczy, niech sięgnie po tę pozycję, kto zaś bliżej chce zrozumieć, czemu właściwie dzieła okresu PRL-u zasługują na uwagę, niech przeczyta Źle Urodzone Filipa Springera.

BookRage "Internety piszą"!
Zobacz również

Lektury marca ’17
5 kwietnia 2017
Nadrabianie czytelniczych zaległości 2022 – podsumowanie I kwartału
11 kwietnia 2022
6 komentarzy
Iwona Mag.
Powiem tak: już samym zdjęciem robisz mi smak na Le Guin. A dokładniej na kupno tych ślicznych dwóch cegieł, na które mam nadzieję mieć w końcu miejsce.
Lekko spóźniona z czasem przebijam się przez Tagore – jest tak dziwnie.Ale planuję obejrzeć serial zanim zniknie z Netflix UK, więc muszę się pospieszyć z czytaniem też. To mozę być ciekawe porównanie, bo o ile opowiadania (te, które przeczytałam) specjalnie na wyobraźnię nie działają, tak fotosy z serialu są takie tradycyjnie indyjskie.
I widzę nowy szablon 🙂
Ag
Żeby było zabawniej, cegły stoją grzecznie na półce i ładnie wyglądają, natomiast czytam e-booka 😀 Komu by się chciało taką grubą książkę w ręku trzymać, zdrętwiałoby mi wszystko 😀
Iwona Mag.
Czemu przypuszczam, że też bym ebook? Ale ja jestem chomikiem, co lubi posiadać rzeczy i kurde, to wygląda tak cudnie no 😉
Piotr
Och, tak, na Le Guin ostrzę sobie zęby od dłuższego czasu. Dobrze, że jakiś czas temu ją wreszcie wydali, chociaż gabaryty mogą przerazić. 😉
Karol
Nie wiedziałem, że na Wolnych Lekturach są takie rzeczy.
Pingback: