
Lektury maja ’16
Myślałam, że przeczytam w tym miesiącu więcej, ale nie wyszło. Za to było mądrze.
Jeszcze krótsza historia czasu, Stephen Hawking, Leonard Mlodinow
Bałam się zabrać za tę książkę, bo co, gdyby okazała się za trudna? Co ja w końcu wiem o fizyce, absolwentka klasy humanistycznej… Nie wspominając o mechanice kwantowej! Efekt był taki, że gdy tylko skończyłam ją czytać, chciałam zacząć od początku. Nie dlatego, że czegoś nie zrozumiałam, ale dlatego, że napisana jest w tak fascynujący i przystępny sposób. Łatwe do zrozumienia przykłady i przenośnie, humor (te ilustracje!) oraz lekkość pióra sprawiły, że lektura okazała się wciągająca, inspirująca i rozbudzająca głód wiedzy. Zakochałam się w tej książce.
Ach, przy okazji nauczyłam się nie bać mądrych książek. Dzięki temu mogę nadrobić zaległości mojego humanistycznego wykształcenia…
Tylko nieliczni uczeni potrafią nadążać za umykającymi granicami poznania, lecz muszą specjalizować się w niewielkim obszarze i poświęcać mu cały swój czas. Reszta popularcji ma niewielkie pojęcie na temat nieustannych postępów w nauce oraz podniecenia, jakie one wywołują. Z drugiej strony – jeżeli wierzyć Eddingtonowi – siedemdziesiąt lat temu tylko dwie osoby rozumiały ogólną teorię względności. Dzisiaj rozumieją ją dziesiątki tysięcy absolwentów uniwersytetów, a miliony ludzi są przynajmniej zaznajomione z samą ideą. Jeżeli kompletna, jednolita teoria zostanie kiedykolwiek odkryta, to jedynie kwestią czasu będzie jej dopracowanie i uproszczenie w taki sposób, aby można uczyć o niej w szkole, przynajmniej w ogólnych zarysach. Wszyscy będziemy wtedy w większym czy mniejszym stopniu mogli zrozumieć prawa, które rządzą wszechświatem i są odpowiedzialne za nasze istnienie.
Podróż do granic Wszechświata, John Gribbin i Mary Gribbin
Podróż okazała się znacznie mniej fascynującą lekturą, przynajmniej na początku. Wprowadzenie, jak i rozdziały dotyczące poszczególnych planet miały momentami mocno encyklopedyczny charakter – dużo pustych liczb i skondensowanych opisów. Problemem jest chyba nie najlepszy język tej publikacji, pełen stwierdzeń “bardzo daleko”, “bardzo dużo”, “bardzo długo”. Tak, drodzy autorzy, zdaję sobie sprawę, że Wszechświat jest bardzo duży, dziękuję za tę informację. Miałam po prostu wrażenie, jakbym czytała książkę do astronomii dla gimnazjalistów, w jakiś sposób nie traktującą czytelnika zbyt poważnie i nieciekawie napisaną.
Na szczęście dalsze rozdziały okazały się znacznie bardziej wciągające. Niby z kwestią rozszerzenia Wszechświata zapoznałam się we wcześniejszej książce, ale tutaj pojawiło się parę dodatkowych ciekawych drobiazgów i teorii. Plus galaktyki zostały opisane z miłością, której zabrakło przy planetach.W związku z tym zakończyłam lekturę w znacznie lepszym nastroju niż ją zaczęłam. Ostatecznie coś z tej książki wyniosłam, a to najważniejsze.
Przeczytałam też już 36% Geniuszy Fantastyki! Może nawet uda mi się ich skończyć. 🙂
Galaktyka NGC 428, By ESA/Hubble, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=42256491
Zobacz również

Czytelnicze podsumowanie 2021 roku
1 stycznia 2022
Czytelnicze podsumowanie III kwartału 2022
7 października 2022
4 komentarze
Iwona Mag.
Właśnie mi przypomniałaś, że też gdzieś mam tych “Geniuszy fantastyki” 😀
Senio
Fajnie, że czytasz takie rzeczy. To absolutnie fascynująca tematyka! A najlepsze jest to, że to przynajmniej częściowo dośc solidna nauka, więc opisywane dziwa – które są nieraz bardziej ekstremalne niz w niejednym filmie sci-fi – prawdopodobnie faktycznie istnieją. Myśle, że Krótka Historia Czasu też może Ci się spodobać, chociaż nie wiem kiedy powstało najnowsze wydanie i na ile jest w tym momencie aktualna.
Ag
Z tego co rozumiem to “Krótka historia czasu” i “Jeszcze krótsza historia czasu” się ze sobą mniej więcej pokrywają, tylko mają inne tematy rozbudowane/skrócone, więc nie wiem, czy jest sens na razie ją czytać. Mam zaplanowane inne książki naukowe w międzyczasie 🙂
Pingback: