Czytam

Amazon ostrzega przed literówkami w e-bookach

Spokojnie, zanim przejdziemy dalej, odpowiem na najważniejsze pytanie – co to znaczy dla nas, Polaków? Ano kompletnie nic, gdyż nowy system działa tylko na Amazon.com. Ale nad problemem warto się pochylić, bo błędy w e-bookach są równie irytujące co w wydaniach drukowanych, a jednocześnie łatwiejsze do naprawienia.

Ponieważ kupuję wyłącznie w polskich księgarniach, nie wiedziałam, iż czytelnicy posiadający Kindle Paperwhite lub Voyage mogą zgłaszać błędy zauważone w e-bookach kupionych u Amazona. Po zaznaczeniu słowa, w którym zauważyliśmy literówkę lub błędne formatowanie, klikamy na symbol trzech kropeczek, a następnie „Report content error”. Otwiera się tak wyglądające okienko:

IMG_1044
W słowie na zdjęciu nie ma błędu, to tylko przykład.

Powiadomienie wysłane bezpośrednio z czytnika trafia przez Amazon do wydawcy lub self-publishera, który może poprawić błędy i przesłać uaktualnioną wersję książki do księgarni.

Niestety funkcja nie działa na aplikacjach Amazonu na Androida i iOS, dlatego osoby czytające na telefonie, a nawet tablecie Kindle Fire nie mogą zgłaszać błędów. Apple, Barnes and Noble, Kobo i Google w ogóle takiej opcji nie udostępniają. W Polsce Legimi mogłoby spróbować coś takiego wprowadzić jako jedyna księgarnia posiadająca dedykowany czytnik, nie wiem jednak, na ile jest to skomplikowane od strony technicznej.

Jedna literówka vs e-book nienadający się do czytania

Pojedyncze błędy zdarzają się prawie zawsze – niezależnie od tego ile razy i ile osób sprawdzi tekst, zawsze coś małego się przemknie. A to brak „ogonka” w polskiej literce, a to spacja nie tam gdzie trzeba. I trzeba się z tym pogodzić, pamiętając, że ktoś włożył mnóstwo pracy w wyłapanie wszystkiego, co mógł. Prawdziwy problem pojawia się wtedy, gdy książka z powodu licznych błędów nie nadaje się do czytania. Nawet sprawdzony wcześniej tekst po konwersji do formatu mobilnego może się rozjechać. Spory już kawałek czasu temu tak pisałam o pewnej pechowej e-książce:

[…] kropki w środku zdania („Pęka niejako… w. szwach.”), zła interpunkcja w dialogach („- Tak. – odparł.”, „- Tak, – potwierdził.”), do tego sklejanie się słów („zapadłjuż”, „pomyślałJoentaa”, „rozmowy zkoleżankami ikolegami”), mylenie „o” z „0” (pomyślał 0 tym”), pozostałości po dzieleniu wyrazów (fo – tograficzne).

Problemem może być też niewyraźne zdjęcie, nieczytelna tabela, błędy w formatowaniu jak pogrubienie i pochylenie w niewłaściwych miejscach, nieprawidłowo wyświetlające się elementy HTML czy nawet powtórzony dwukrotnie akapit.

W takiej sytuacji złość czytelnika jest jak najbardziej uzasadniona. Tyle że wysłanie powiadomienia z Kindle lub napisanie maila nie przekłada się automatycznie na rozwiązanie problemu. Na pewno część wydawców i autorów ignorowała raporty o błędach, nie tylko nie poprawiając starych pozycji, ale też nie dbając zbytnio o jakość nowych. Coś musiało w końcu wyczerpać cierpliwość Amazonu i spowodować wprowadzenie nowego systemu, który wyraźnie zaznacza, że e-book jest wadliwy. By zapobiegać niezadowoleniu swoich klientów Amazon 3 lutego 2016 roku zaczął wyświetlać ostrzeżenia obok problematycznych książek – uczynił publicznym to, co wysyłali mu czytelnicy. Rozwijana informacja „Quality issues reported” pojawi się na stronie ebooka obok okładki w tych przypadkach, gdy zgłoszono kilka pomniejszych błędów i zniknie, gdy wydawca/autor prześle poprawiony plik. Jeśli problem jest większy lub wydawca nie zareaguje, Amazon usunie tytuł.

Zrzut ekranu 2016-02-22 o 11.35.37

Jakość jest ważna!

Działanie Amazonu może się okazać skuteczną metodą dyscyplinowania niedbających o jakość wydawnictw i autorów, bo ostrzeżenie będzie prawdopodobnie odstraszać potencjalnych czytelników, którzy albo z zakupu zrezygnują, albo postanowią dokonać go dopiero, gdy wyjdzie wersja poprawiona. Tak samo nikt nie chce, by jego książka została usunięta z księgarni, pozostaje więc mieć nadzieję, że Amazon w miarę szybko będzie reagował na zgłoszenia i rzeczywiście kasował najgorsze e-booki.

Można by oczywiście zapytać, czemu Amazon w ogóle dopuszcza do sprzedaży książki z błędami. Cóż, sprawdzanie na bieżąco olbrzymiej liczby dodawanych codziennie tytułów jest prawdopodobnie niemożliwe. Z drugiej strony – Smashwords jakoś sobie z tym radzi, zobowiązując self-publisherów do przestrzegania szczegółowych zasad formatowania. Przyjęte zostają tylko pliki przygotowane w określony sposób. Ale system Smashwordsa rozwiązuje tylko część problemów technicznych, dalej nie jest w stanie wyłapać literówek.

Ale nowy system powiadomień to i tak krok naprzód. Niestety na razie tylko dla mieszkańców USA – nawet inne anglojęzyczne kraje takie jak Kanada i Wielka Brytania muszą poczekać na swoją wersję ostrzeżeń na stronie księgarni. Z kolei w polskich warunkach pomysł wydaje się niemożliwy do zrealizowania. Nowsze Kindle umożliwiają wysyłanie zgłoszeń o błędach tylko dlatego, że są bezpośrednio połączone z księgarnią Amazonu, który działa jako pośrednik w kontakcie z podmiotem odpowiedzialnym za e-booka. Ciężko sobie wyobrazić, by czytnik jednej firmy umożliwiał rozsyłanie powiadomień do wielu różnych księgarni/wydawnictw. Po raz kolejny wszystko rozbija się o kwestię wyboru, czy lepszy jest system zamknięty czy otwarty. Czy chciałabym mieć możliwość zgłaszania błędów z poziomu czytnika? Tak! Ale jednocześnie nie jestem fanką zamkniętych systemów, podoba mi się, że mogę kupić e-booka gdzie chcę i nie mam problemów z DRM. Coś za coś?

Kontrowersje

Nowy system Amazonu spowodował panikę także wśród tych autorów, którzy dbają o jakość, ale boją się, że ich książka może zostać zgłoszona niesprawiedliwie. Chodzi głównie o tytuły science-fiction lub fantasy, gdzie używane są nieistniejące języki lub w słowach wprowadzone są zmiany, które wyglądają jak błędy, ale w rzeczywistości mają oddać specyfikę języka, jakim posługują się bohaterowie świata przedstawionego. Serwis Good e-Reader doradza w takim wypadku zamieszczenie w e-booku słowniczka. Dzięki temu czytelnik będzie wiedział, że literówki wcale nimi nie są. Słowniczek ma być też kartą przetargową w dyskusjach z Amazonem, gdyby ten jednak książkę usunął.

Inna kwestia to różnice pomiędzy american, british a canadian english. Zarówno „grey”, „color”, „center” (wersja amerykańska), jak i „gray”, „colour”, „centre” (wersja brytyjska) są poprawnymi formami, ale ktoś korzystający tylko z jednej z nich może o tym nie wiedzieć. Generalnie niektórzy obawiają się, że błędy zgłoszone przypadkowo, albo nawet złośliwie, wpłyną na ich dochody. Pozostaje mieć nadzieję, że komunikacja z Amazonem w takich przypadkach będzie gładko przebiegać. Zwłaszcza że wcześniej zapewne też się z takimi sytuacjami spotkał i ma już określony sposób reagowania.

Wiadomo, że pomyłki przy takich systemach zawsze się zdarzają. Wystarczy poczytać o tym, co robi YouTube – regularnie ktoś narzeka, że jego filmik został usunięty niesłusznie, a dana firma albo nie miała praw do zablokowania konkretnego utworu, albo znajdował się on w domenie publicznej lub był wykorzystywany w ramach dozwolonego użytku. Ważne jest więc nie to, czy Amazon przy oznaczaniu bądź usuwaniu wadliwych książek się pomyli, lecz jak szybko i skutecznie swój błąd naprawi oraz jakie poprawki wprowadzi, by zminimalizować ryzyko.

Co dalej?

Błędy w e-bookach denerwują, zwłaszcza gdy widać, że wynikają z konwersji i w wydaniu papierowym ich nie ma. Nie od dziś wiadomo, że przygotowanie e-booka również wymaga czasu i energii – nie powinno ograniczać się do paru szybkich kliknięć. Każdy plik powinien zostać sprawdzony. Mam jednak wrażenie, że pod tym względem w Polsce i tak jest lepiej niż parę lat temu. Co wy myślicie?

Na razie pozostaje nam pisanie maili bezpośrednio do wydawnictwa/księgarni (które zresztą często odpowiadają też za konwersję) w nadziei, że błędy zostaną poprawione. Raz napisałam pełnego złości posta o koszmarnym wyglądzie konkretnej książki i księgarnia na to zareagowała – warto więc wyrażać głośno swoje niezadowolenie, zwłaszcza że uaktualnienie pliku jest łatwiejsze i skuteczniejsze niż doklejanie errat.

Więcej w artykule „Kindle e-Books will have a warning message if they have spelling mistakes or bad formatting” w serwisie Good e-Reader,

i w artykule „What authors need to know about the new Kindle warning system” w serwisie Goog e-Reader.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *