Grudniowe lektury
Oto książki, które towarzyszyły mi w świątecznym okresie:
Lux Perpetua, Andrzej Sapkowski
I tyle, skończyło się. Zawsze, gdy kończy się jakaś seria nachodzi mnie to dziwne uczucie, gdy nie wiadomo, co zrobić ze sobą dalej. I jakaś taka niemożność pogodzenia się, że skończyło się właśnie tak, jak się skończyło. Nawet nie dlatego, że chciałoby się inne rozwiązania – raczej dlatego, że podróż jest ciekawsza od przybycia do celu. I chciałoby się, żeby jeszcze chwilę ta podróż potrwała.
Przez pierwszą połowę książki Reynevan szuka swej Jutty tak nieporadnie, że nijak nie można się tym interesować, więc i wiele mnie wątek ich wielkiej miłości nie interesował, nawet gdy się w drugiej połowie rozkręcił. Za to niespodziewany duet Birkarta Grellenorta i Douce von Pack spodobał mi się dużo bardziej, może dlatego, że villainy zawsze trochę pociągają; gdy jakaś namiętność rozgrzeje ich ponure dusze. Douce prawie nic nie robi, nic nie mówi, a mimo to jest straszna. Taka postać ledwo zarysowana, ale wyraźnie.
Sam Reynevan dosyć dobrze się w tych książkach rozwija. Mądrzeje i mężnieje z jednej strony, a z drugiej – zawsze pozostaje trochę naiwny, zapatrzony w ideały. O ile w Narrenturm wydawał mi się zbytnio nierozsądny, tak w kolejnych tomach dorósł, rozwinął się, odcisnęły się na nim doświadczenia. Przyjemnie się o takich bohaterach czyta.
Strona historyczna… przyznaję, że się trochę pogubiłam w tych wojnach, przymierzach, zdradach, najazdach. Nie, żeby to było źle napisane, wręcz przeciwnie. Ale tyle nazwisk i palonych miast to dla mnie zbyt wiele do spamiętania. Tylko smutno się robi, po co to wszystko musiało tak płonąć i po co ta krew płynie.
Tyle. Nie ma więcej. Chyba sobie Wiedźmina powtórzę w wolnej chwili.
All you need is kill t. 1 i 2, Takeshi Obata, Hiroshi Sakurazaka
Link do szerszej wypowiedzi o tej mandze oraz filmie znajdziecie tutaj.
Szwecja czyta, Polska czyta, pod redakcją Katarzyny Tubylewicz i Agaty Diduszko-Zyglewskiej
Miałam wybrać parę co ciekawszych cytatów z tej książki, ale okazało się to niemożliwe – musiałabym po prostu zacytować całość. To bardzo ciekawa pozycja, dająca głos różnym uczestnikom rynku książki – wydawcom, bibliotekarzom, autorom, członkom fundacji i organizacji kulturalnych, w końcu politykom. Różni rozmówcy prezentują czasem zupełnie odmienne poglądy, co świadczy o szerszym spojrzeniu na rynek, jakie zapewnia ta książka.
Choć Szwecja trochę stawiana jest tu za wzór, to i tam ludzie mają powody do narzekania. Tak jak i u nas, najciężej do czytania namówić chłopców, zaś literatura skandynawska przez swoją olbrzymią popularność na świecie sprawiła, że w samej Szwecji coraz gorzej mają się przekłady. Wciąż jest coś, co można by poprawić, na przykład ułatwić imigrantom dostęp do literatury w ich językach.
Część dotycząca Polski w dużej mierze poświęcona jest rozwiązaniom systemowym – co trzeba zmienić w prawie, jakie ministerstwo może pomóc, co da ustawa o książce. Jednocześnie pokazane są różnice kulturowe między krajami, które mogą wpływać na to, jak podchodzi się do książek.
Polecam każdemu, kto jest zainteresowany sytuacją na rynku książki.
Wanna z kolumnadą, Filip Springer
Zobacz również
