Tak, znów wyruszam na pisarski kemping
BUM! Przyszedł lipiec, przyszedł kolejny Camp NaNoWriMo. Co oznacza, że będę wylewać poty nad 40 tys. znaków, więc na blogu może się zrobić w tym czasie nudno i pusto (poza jednym tekstem, który miał być w czerwcu, ale się obsunął). Relacji z Campu w tym czasie też raczej nie będzie, bo i niczego nowego ani ciekawego w jego ramach pisać nie będę – będę za to robić poprawki do Mechanofobii, której od żadnej strony ugryźć nie mogę i mam nadzieję, że Camp pomoże mi znaleźć motywację. Dwa razy zadziałał – więc do trzech razy sztuka?
Poza tym pracuję też nad dwoma innymi projektami, jednym trochę większym i wymagającym sporo pracy oraz drugim mniejszym, wymagającym głównie doszlifowania. W tym nawale nie będzie mi się prawdopodobnie chciało pisać notek, ale kto wie, prokrastynacja jest silna – często piszę coś na bloga, gdy nie mam ochoty zabrać się za opowiadanie/powieść, a jednocześnie nie chcę mieć wrażenia, że cały dzień nic nie napisałam.
Jak zawsze trzymajcie za mnie kciuki, może tym razem naprawdę uda mi się skończyć powieść albo chociaż jakieś opko.
2 komentarze
Siemomysła
Och. Bardzo trzymam to oczywiste! Wierzę w moc campa i czekam na nową, jeszcze lepszą Mechanofobię.
A „ocham”, bo ja tym razem tak bardzo wyparłam uczestnictwo w campie, że nawet mi nie przyszło do głowy wrzucić notki okolicznościowej.
Zaprawdę nie wiem, co robię.
Ag
„I don’t know, I’m just gonna write something and panic later.” 😀 Polecam oficjalną taktykę tej edycji Campa 😉
Na nową, lepszą wersję Mechanofobii to i ja czekam. Chciałabym, żeby mi się objawiła w końcu :/