Tak, znów wyruszam na pisarski kemping
BUM! Przyszedł lipiec, przyszedł kolejny Camp NaNoWriMo. Co oznacza, że będę wylewać poty nad 40 tys. znaków, więc na blogu może się zrobić w tym czasie nudno i pusto (poza jednym tekstem, który miał być w czerwcu, ale się obsunął). Relacji z Campu w tym czasie też raczej nie będzie, bo i niczego nowego ani ciekawego w jego ramach pisać nie będę – będę za to robić poprawki do Mechanofobii, której od żadnej strony ugryźć nie mogę i mam nadzieję, że Camp pomoże mi znaleźć motywację. Dwa razy zadziałał – więc do trzech razy sztuka?
Poza tym pracuję też nad dwoma innymi projektami, jednym trochę większym i wymagającym sporo pracy oraz drugim mniejszym, wymagającym głównie doszlifowania. W tym nawale nie będzie mi się prawdopodobnie chciało pisać notek, ale kto wie, prokrastynacja jest silna – często piszę coś na bloga, gdy nie mam ochoty zabrać się za opowiadanie/powieść, a jednocześnie nie chcę mieć wrażenia, że cały dzień nic nie napisałam.
Jak zawsze trzymajcie za mnie kciuki, może tym razem naprawdę uda mi się skończyć powieść albo chociaż jakieś opko.

Miało być o SI, ale wyszło o kobietach
Zobacz również

Falstart. Z notatek pisarzyny – styczeń i luty ’23
8 marca 2023
2 komentarze
Siemomysła
Och. Bardzo trzymam to oczywiste! Wierzę w moc campa i czekam na nową, jeszcze lepszą Mechanofobię.
A “ocham”, bo ja tym razem tak bardzo wyparłam uczestnictwo w campie, że nawet mi nie przyszło do głowy wrzucić notki okolicznościowej.
Zaprawdę nie wiem, co robię.
Ag
“I don’t know, I’m just gonna write something and panic later.” 😀 Polecam oficjalną taktykę tej edycji Campa 😉
Na nową, lepszą wersję Mechanofobii to i ja czekam. Chciałabym, żeby mi się objawiła w końcu :/