Wydarzenia

Warszawskie Targi Książki 2015 – podsumowanie

W tym roku na WTK zawitałam trzy dni z rzędu – w czwartek, piątek i sobotę. W czwartek wysłuchałam dyskusji o małych, niezależnych księgarniach, z której relację możecie przeczytać tutaj. Był to też dzień polowania na książki i ogólnego biegania po targach, by zobaczyć, co znajdę ciekawego:

Zdobycze targowe
Zdobycze targowe

Wydawnictwo MAG niedawno wypuściło nowe wydanie Trylogii Ciągu – nie wiedziałam o tym i zaopatrzyłam się w wydanie antykwaryczne. Co by sobie odbić, zakupiłam „Diasporę” Grega Egana, której już się trochę boję, ale tematyka prezentowała się obiecująco.

Wyjątkowo niczego nie kupiłam od Karakteru, bo niedawno zamówiłam sobie dwie książki przez Internet i postanowiłam trochę przyhamować. Dla równowagi zdecydowałam się więc na książkę od D2D „Kreska. Teoria pisma”. Jest mała i idealnie pasuje do mojego „Detalu w typografii”.

Swoje stoisko miał też Carrefour. Przyznam, że nie ogarniam.
Swoje stoisko miał też Carrefour. Przyznam, że nie ogarniam.

Odwiedziłam też stoisko Publio, gdzie można było zamienić książki papierowe na kupony na darmowe e-booki. Dostałam też rabat -25%. Pozbyłam się z ulgą 10 książek, które zalegały pod łóżkiem. Nie to, żeby były złe, bo były całkiem dobre, ale nie zamierzam do nich wracać, a w bibliotece znajdą kolejnych czytelników. Dostałam też torbę z obrazkiem „Co czytasz? Eee… książkę”. Szalenie mi się podoba.

A ponieważ płóciennych toreb nigdy za mało, załapałam się też na gadżety z Uczelni Łazarskiego. Pozdrawiam serdecznie tamtejszego bibliotekarza 😀 Odwiedziłam też stoisko Muzeum Sztuki Drukarskiej i Papiernictwa w Supraślu, gdzie kupiłam zakładkę. Nigdy nie ma się zbyt wielu zakładek, zapewniam was. A także dorobiłam się odcisku dłoni w papierze czerpanym.

Była też prasa drukarska.
Była też prasa drukarska.

Na zdjęciu brakuje kupionych w strefie antykwariatów „451 stopni Fahrenheita”. Książka znajduje się na mojej liście czytelniczej, więc upolowałam ją z radością. Ma takie same dziwne półtorej okładki co Neuromancer i właśnie zauważyłam, że są z tego samego wydawnictwa. Alkazarze, co się z tobą stało?

W piątek najważniejszym wydarzeniem dnia była dyskusja „Cywilizujemy rynek książki w Polsce”, o której możecie przeczytać tutaj. Poza tym byłam jeszcze na prezentacji dotyczącej piractwa, gdzie w sumie niczego nowego nie usłyszałam, poza uwagą o „podstępnych fundacjach”, które mówią ludziom, że skoro za ściąganie nie ma kary, to można ściągać, a poza tym chcą poluzowania praw autorskich, zapewne na złość wydawcom. Poczułam się trochę urażona 😉 A wiadomą fundację pozdrawiam.

Zawitałam też na prezentacji „Czytelnicy XXI wieku”, na której przedstawiono wnioski z badania PIK „Kierunki i formy transformacji czytelnictwa w Polsce” za lata 2013-2014. Raport znaleźć można tutaj, jeśli będę miała chwilę, by go ogarnąć, coś o nim napiszę.

Piątek był jednak przede wszystkim dniem spotykania się ze znajomymi, których normalnie nie widuję. Przyznam, że wybierając się na targi głównie myślę o tym, czy spotkam wszystkie te fajne osoby. 🙂

Jak było ogólnie? Zimno. W „pasie zewnętrznym”, tak, gdzie odbywały się m. in. Targi Książki Akademickiej ACADEMIA, było ciepło i normalnie, ale wokół murawy stadionu przydawała się kurtka. Dodatkowo temperaturę obniżyła piątkowa burza. Zresztą murawy też nie było, bo ją wymieniano – podobno niektórzy z zafascynowaniem podziwiali prace 😉 Ale oznaczało to też, że zabrakło dodatkowej przestrzeni dla wystawców, zabrakło też sceny na środku, obecnej w zeszłym roku. Trochę szkoda.

W sobotę wpadłam tylko na chwilę, by posłuchać, co mają do powiedzenia panie z Agencji Literackiej Macadamia. Spotkanie było – ku mojemu zadowoleniu, biorąc pod uwagę jak mało odkrywcze okazały się niektóre inne dyskusje – dosyć konkretne. Trochę przydatnych rzeczy się dowiedziałam. Wiecie, próbuję napisać tę powieść, kiedyś trzeba się zacząć przygotowywać do jej rozsyłania po wydawcach czy coś 😉

W tym roku w moim odczuciu na Targach e-booki nie były specjalnie obecne. Z czytników wystawił się tylko PocketBook, który organizował konkurs (nie wygrałam 🙁 ) i w miarę rzucał się w oczy, potem jeszcze znalazłam przy scenie Nexto. Zabrakło wystąpień o e-bookach, ale to akurat uważam za dobry znak. Odkąd chodzę na targi zawsze wałkowano te same pięć tematów, mówiono o konwersji, zabezpieczeniach, formatach, nie wspominając o powtarzaniu w kółko co to w ogóle jest książka elektroniczna i z czym to się je. Teraz zwyczajnie takie dyskusje nie są już potrzebne, bo rynek e-booków w Polsce w miarę się unormował, wszystkie wydawnictwa mniej więcej wiedzą, o co chodzi. Ja tam na taką sytuację nie narzekam.

Stoisko PocketBooka
Stoisko PocketBooka

Podsumowując – stadion chyba rzeczywiście jest lepszym miejscem na Targi niż PKiN, bo się nie gubiłam. Ale też miałam dziwne wrażenie, że wszystkiego jest mało i jakieś małe te Targi. W sumie nie wiem czemu – może przez brak murawy, a może przez to, że nauczyłam się sprawnie poruszać po stadionie? Nie kupiłam też dużo – ledwo trzy cienkie książeczki, czuję jakiś niedosyt, ale też nie chciałam kupować na siłę, i tak nie mam miejsca na półkach… Ale na co się załapałam, to moje, przede wszystkim pogadałam sobie z różnymi fajnymi ludźmi.

Do zobaczenia w przyszłym roku!

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *