Czytam,  Opinie

E-booki, których nie było #6

W ramach czytelniczego wyzwania na tej rok postanowiłam nadrobić klasykę cyberpunku, czyli „Neuromancera” Wiliama Gibsona. A jak już przeczytać jedną, to równie dobrze można wszystkie – Trylogię Ciągu. Jak łatwo się domyślić, „Neuromancera” w e-booku nie znalazłam. Ba, żadnej książki Gibsona nie można kupić w formacie elektronicznym.

Ale żeby było zabawniej, wydanie drukowane też ciężko dostać. W przypadku późniejszych tomów, np. „Mona Lizy Turbo” jeszcze nie jest źle, ale sam „Neuromancer” to już trochę biały kruk, na którego trzeba polować po antykwariatach i Allegro. W lokalnej bibliotece też nie mają. A ostatnie wydanie w 2009 było. Załapałam się w końcu na to piękne wydanie z 1992 r., w którym pierwsza literówka pojawia się już z tyłu okładki, a w środku jest jeszcze gorzej:

Nie lepiej jest z trylogią Richarda K. Morgana – e-booków nie ma, w papierze też nie widzę. Słowem – trudne lektury sobie na ten rok wybrałam.

Szczerze mówiąc, nie przewiduję, by te książki miały się szybko w wydaniu elektronicznym pojawić. Obawiam się, że na długo trafią do wydawniczego limbo i w żadnej formie dostępne nie będą. W ogóle mam takie wrażenie, że „Neuromancer” został troszeczkę zapomniany. Ale na pocieszenie można sobie kupić późniejsze powieści Gibsona – póki nakład i licencja się nie wyczerpią.

Brak komentarzy

  • Kawoy

    Jeśli chodzi o trylogię ciągu ma być wydana przez Maga w kwietniu tego roku w wersji zarówno papierowej jak i elektronicznej. Całość w jednym tomie.

    • Ag

      Miałam właśnie taki problem, że znalazłam sporo komentarzy w Internecie o trudnym języku i ogólnym skomplikowaniu, co sprawiło, że byłam trochę uprzedzona. Ale ta książka wcale trudna dla mnie nie była, ani pod względem językowym, ani fabularnym. Może w momencie wydania czy w latach ’90 mogła sprawiać trudności? W każdym razie jest to 100% cyberpunku, czyli dokładnie tego, czego szukałam i czego oczekiwałam, więc jestem zadowolona z lektury 🙂

  • Iwona Magdalena

    Ja bym pewnie poszła na łatwiznę – kupiła angielskiego ebooka. A potem płakała. Co pewnie kiedyś zrobię, w ramach wyzwania „czytajmy trudne książki po angielsku” (trudne bo pewnie z dziwnymi słowami, albo to tylko moje przypuszczenie).
    Z trudnych lektur na ten rok zaplanowałam sobie „Mechaniczną pomarańczę”, do której będę podchodziła 3 raz…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *