Rynek książki

BookLikes – książkowy kombajn

Booklikes łączy platformę do czytelniczych blogów z wirtualną półką i oferuje szereg możliwości każdemu wielbicielowi książek

W 2012 r. założyłam sobie moją pierwszą wirtualną biblioteczkę w serwisie Nakanapie.pl. Jakoś jednak nigdy nie mogłam się tam odnaleźć, dlatego w 2013 r., przy okazji tym razem pierwszego wyzwania czytelniczego założyłam kolejną biblioteczkę – tym razem na Granice.pl. Wyzwanie udało mi się ukończyć, ale potrzeby uporządkowania księgozbioru nie zaspokoiłam. Dosyć oczywistym wyborem byłoby Lubimyczytać.pl, bo „tam są wszyscy”, albo jeszcze lepiej – Goodreads. Przypomniałam sobie jednak, że widziałam raz taki jakiś dziwny serwis…

Jak po prawie roku oceniam BookLikes? Na pewno nie zamierzam z niego w styczniu uciekać. To, co mnie przekonało, to trochę inna forma serwisu niż ta, z której wcześniej korzystałam. Booklikes to taki „książkowy facebook” – mamy walla (pulpit), na który możemy wrzucać recenzje, notatki, zdjęcia, linki i co dusza zapragnie, a także przeglądać wrzutki od znajomych. Bo i opcja dodawania znajomych jest. Możemy tu jednocześnie prowadzić biblioteczkę, bloga, wyzwanie czytelnicze i dyskusje na forum. Booklikes to taki serwis-kombajn, który oferuje masę różnych funkcji i możliwości, a jego prężnie działający twórcy ciągle dodają coś nowego.

To, co najważniejsze – biblioteczka

Najważniejsza jest oczywiście wirtualna biblioteczka. Docelowo możemy dodać książki do kategorii „Przeczytane”, „Teraz czytam”, „Chcę przeczytać”, choć oczywiście możemy też dodać dowolne własne półki i kategorie. Możemy też oddzielnie przeglądać te tytuły, do których dodaliśmy notatkę. Książki możemy wyświetlać zarówno w widoku półki, jak i tabeli (przydatnej, gdy chcemy robić na półkach większe porządki). Najważniejsze jednak, że książek nie musimy oglądać tylko w jednej słusznej kolejności! – możemy ustawić je datą dodania, przeczytania, liczbą przyznanych gwiazdek lub alfabetycznie. Świetna i wygodna rzecz, aczkolwiek o ile układanie książek po dacie przeczytania działa w przypadku pozycji dodawanych „na bieżąco”, o tyle gdy pododawałam starsze lektury, ustawiły się byle jak. Może trzeba by to zgłosić? Administracja serwisu reaguje szybko na zgłoszenia błędów, więc warto się odzywać. Najważniejsze jednak, że biblioteczka jest w końcu duża, ładna i przejrzysta – widać, że to książki są najistotniejsze.

Wirtualna biblioteczka
Wirtualna biblioteczka

Drugim najważniejszym elementem jest blog – w pełni funkcjonalny i dostępny do oglądania także dla osób niezalogowanych. Może spokojnie zastąpić inne platformy blogowe tym, którzy nie potrzebują do szczęścia bardziej zaawansowanych możliwości. Uwaga! Blog można przeglądać w dwóch widokach – jeden pokazuje spersonalizowaną stronę wyświetlającą tylko wpisy użytkownika, a drugi to widok „pulpitowy” – pokazujący także wszelkie nowe pozycje dodane do półek i wszystkie inne aktywności. Podział bierze się stąd, że blog właściwy jest do czytania, a z widoku „pulpitowego” można dodawać nowe wpisy. Jak dla mnie to przesadna komplikacja.

Dostępny jest też widok osi czasu, który dzień po dniu pokazuje, jakie książki i recenzje dodaliśmy, a także czyje posty polubiliśmy. Moim zdaniem fajny bajer, ale w praktyce chyba niezbyt potrzebny, chyba że chcemy szybko sprawdzić, którego konkretnie dnia polubiliśmy np. post o czytaniu w wannie.

Posty z blogów naszego i znajomych wyświetlają się na pulpicie – z boku zaś widać książki, które teraz czytamy. Swoje czytelnicze postępy można relacjonować na bieżąco – wpisując, ile stron/procent książki się już przeczytało lub ile minut audiobooka się wysłuchało. Myślałam, że uzupełnianie tego szybko mi się znudzi, a jednak wciąż chce mi się tą funkcją bawić. Leniwi mogą za to podłączyć swojego Kindle’a do BookLikes, dzięki czemu serwis sam będzie po WiFi uaktualniał czytelnicze postępy. Nie miałam okazji z tej funkcji korzystać, więc nie wiem, jak działa w praktyce.

Pulpit - u góry zwijane menu, wyzwanie czytelnicze, dodawanie postów, pod spotem kawałek strumienia postów osób, które obserwuję.
Pulpit – u góry zwijane menu, wyzwanie czytelnicze, dodawanie postów, pod spodem kawałek strumienia postów osób, które obserwuję. Okienko z popularnymi recenzjami jest zwinięte, ale można je rozwinąć lub zamienić na coś innego, np. polecane książki.

A propos jeszcze Lubimyczytać.pl – ostatnio na BookLikes pojawiło się sporo nowych użytkowników, uciekinierów z LubimyCzytać właśnie. Nie korzystałam z tego serwisu, więc trudno mi poznać powody tej grupowej przeprowadzki, ale z tego, co zrozumiałam, „nie da się z niego dalej korzystać”. Nowi użytkownicy mają to ułatwienie, iż mogą automatycznie importować całe stare biblioteczki do nowego serwisu. Niestety import z Nakanapie.pl czy Granice.pl nie jest możliwy, muszę się wklepać swoje lektury ręcznie. Importować można też z Goodreads.

Jeśli chodzi o same książki, trudno nie spodziewać się bałaganu – brakujących okładek, złych autorów, powtarzających się tytułów. BookLikes stara się jednak jakoś nad tym zapanować. Przede wszystkim – różne wydania książki połączone są w jedną pozycję. Dzięki temu nie trzeba się zżymać, że okładka widoczna na fizycznej półce nie zgadza się z tą na wirtualnej, a jednocześnie nie mnoży się bytów ponad potrzebę, bo którego wydania nie dodamy, dalej będzie się ono liczyć jako jedna książka. Wyjątkowo pedantyczni czytelnicy mogą nawet wskazać, czy czytali książkę drukowaną czy e-booka! Serwis pilnuje też, by użytkownicy nie dublowali książek – blokuje dodanie nowej pozycji, jeśli wykryje, że ma już w bazie jej ISBN. Samo dodawanie książek jest średnio rozwiązane. Przede wszystkim rażą bezsensowne kategorie. W ogóle prezentacja książek i uzupełnianie pozycji w bazie są rzeczami, które wymagają największej poprawki.

Dla lubiących wyzwania

Tym, co mnie przede wszystkim przyciągnęło do serwisu była możliwość samodzielnego ustawienia sobie rocznego wyzwania czytelniczego. Nie 26, nie 52 – ale tyle książek, ile sam wskażesz. Wyzwanie wyświetla się zaraz u góry pulpitu, pokazując nam nie tylko ile książek przeczytaliśmy, ale też ile procent czytelniczego wyzwania już pokonaliśmy i ile procent roku już minęło. Ja, jak porządny stachanowiec, przeczytałam 107% zaplanowanych książek w 81% roku 🙂 Dostępne są też bardziej złożone statystyki – ile przeczytaliśmy stron czy w którym miesiącu przeczytaliśmy najwięcej książek.

Tak wygląda podsumowanie wyzwania czytelniczego
Tak wygląda podsumowanie wyzwania czytelniczego

A jeśli ktoś nie chce rywalizować sam ze sobą, może porównać swoją biblioteczkę z tymi należącymi do znajomych. Niespodziewanie może się okazać, że najlepsza koleżanka lubi zupełnie inne lektury, a obcy człowiek dzieli nasze pasje. Porównywarka pokazuje nie tylko podobieństwa procentowe, ale wyświetla też listę książek przeczytanych przez porównywane osoby i ich oceny. Ja co prawda bardzo wielu przeczytanych książek jeszcze nie wprowadziłam, ale muszę przyznać, że znalezienie kogoś o podobnym guście wcale nie jest takie łatwe.

Nie wiesz, co przeczytać? Zawsze można skorzystać (lub oczywiście samemu stworzyć) z list czytelniczych. Na przykład zapisać się do czytania książek zwycięzców Nike lub fantastycznego must-read. Listę można porównać ze swoją półką, by wiedzieć, ile jeszcze nieprzeczytanych pozycji nam zostało.

Bajery

Serwis oferuje dodatek „Shelve it” do przeciągnięcia na pasek przeglądarki. Dzięki niemu możemy dodać książkę wypatrzoną w internetowej księgarni na wirtualną półkę bez wchodzenia bezpośrednio na Booklikes. Niestety funkcja ta działa tylko dla wybranych zagranicznych serwisów, np. Amazonu i Goodreads. Tu wychodzi największa wada Booklikes – choć zostało założone przez Polaków i ma polską wersję językową, to skierowane było w pierwszej kolejności do anglojęzycznych użytkowników. Dlatego też gdy dodajemy jakąś książkę, wyświetlają się linki do Amazonu, ale nie do swojskiego Empiku. Wpływa to istotnie na funkcjonalność serwisu i mam nadzieję, że szybko się zmieni (ale oczywiście na półki dodajemy polskie wydania książek).

Booklikes oferuje też funkcję „Książki do wzięcia„, gdzie możemy wygrać lub sami oddać dowolną książkę. Niestety, na razie ofert po polsku nie ma – i w wielu innych językach też. Za to możemy wybierać z wielu pozycji anglojęzycznych, musimy się tylko upewnić, że książka jest wysyłana na cały świat, a nie np. tylko na terenie Kanady. Mam nadzieję, że ta funkcjonalność trochę się rozrusza i wkrótce będzie też można wygrywać polskie książki. A może ktoś z was chce się pozbyć niepotrzebnego księgozbioru? Niestety, samemu trzeba zapłacić za wysyłkę, bo za wystawiane książki nie wolno pobierać żadnych opłat.

Przykładowe książki do wzięcia.
Przykładowe książki do wzięcia.

Możemy też przeglądać „promocje dnia” – niestety, po raz kolejny ograniczają się do Amazonu. Poza tym Booklikes oferuje szereg znanych i lubianych bajerków, jak połączenie z Facebookiem/Twitterem i wyszukanie znajomych, różne widżety do wrzucenia na swoją stronę i wyszukiwarki blogów/książek.

Warto zaznaczyć, że twórcy serwisu regularnie informują użytkowników o wprowadzonych zmianach i nowościach oraz starają się szybko naprawiać błędy oraz chętnie przyjmują sugestie zmian. Dlatego w notce brakuje rzeczy, na które jeszcze niedawno bym narzekała.

Booklikes może się wydawać trochę skomplikowane, ale – przynajmniej dla mnie – świetnie się sprawdza jako krzyżówka książkowego bloga i wirtualnej półki. Plus ładnie wygląda i ma reagujący na problemy zespół. Największym problemem jest nastawienie głównie na anglojęzycznych użytkowników – mam nadzieję, że już nie długo. Zachęcam do logowania się i testowania – może wam też się spodoba.

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *