Rynek książki

13,42 zł – tyle średnio płacę za e-booka

TL;DR Od marca 2011 roku kupiłam 48 e-booków. Za najdroższy zapłaciłam 34,90 zł, za najtańszy – złotówkę. Średnia cena wyniosła 13,42 zł.

Niedawno rozmawiałam ze znajomymi o e-bookach i okazało się, że wciąż największym problemem są ceny. Bo czy warto inwestować ileśset złotych w zupełnie nowe urządzenie (zwłaszcza gdy to urządzenie nie ma poza czytaniem innych funkcji) tylko po to, by kupować na nim e-książki 2-3 złote taniej? Tłumaczyłam znajomym, że to nie tak, że e-booki są tańsze, poza tym są promocje, zniżki, bonusy i magiczna cena 9,90. Ale jednocześnie zaczęłam się zastanawiać – czy rzeczywiście kupuję za 9,90? Złapałam Kindle’a, odpaliłam Excela i przeliczyłam parę rzeczy, by sprawdzić, ile rzeczywiście pracę za elektroniczne książki.

Pod uwagę wzięłam e-booki kupione w różnych księgarniach, czy to w promocji, czy bez. Nie liczyłam e-booków darmowych, otrzymanych do recenzji, self-publishingowych (bo wiele z nich też było do recenzji), czasopism oraz kupionych w BookRage. Gdyby je dodać, liczba posiadanych przeze mnie e-booków wzrosłaby pewnie trzykrotnie! Szczerze mówiąc, sama byłam zaskoczona, jak dużo tytułów nie spełniało przyjętego kryterium „po prostu kupiłam w księgarni”. Sam BookRage to z 80 książek!

Kindle Keyboard, który służy mi do dziś, dostałam w prezencie w marcu 2011 r. Od tamtej pory kupiłam 48 tytułów za łączną kwotę 644,23 zł. Średnio 13,42 zł, więc teoretycznie więcej niż słynne 9,90 zł, ale wciąż mniej niż druga ulubiona kwota, czyli 14,90 zł, a także o co najmniej połowę taniej niż są wyceniane książki papierowe. Najtaniej (ale też najmniej) kupowałam w 2013 r. – za średnią cenę 9,86 zł.

Liczba książek kupiona w danych roku i średnia cena w złotówkach.
Liczba książek kupiona w danych roku i średnia cena w złotówkach.

Najdroższe okazało się kupione w tym roku „Ziemiomorze” Ursuli K. le Guin – 34,90 zł. Biorąc jednak pod uwagę, iż na cykl składa się 6 książek, w praktyce wychodzi  5,82 za jedną (normalna cena to 55,90, zdecydowaną większość książek rzeczywiście kupowałam w promocjach). Na drugim miejscu znalazło się „Misery” Kinga za 24,90 (zakup w 2011 – normalna cena 28,80). Na trzecim miejscu wylądował „GIMP. Ćwiczenia praktyczne” za 23,90 (2012 – kupiony wyjątkowo nie w promocji). W sumie tylko 5 książek kupiłam za ponad 20 zł. 9,90 zapłaciłam za 10 książek, tyle samo dostałam za mniej niż 9,90. Natomiast za „naście” złotych zakupiłam w sumie 23 tytuły. Za dwie pozycje zapłaciłam po złotówce. W tabelce rozbiłam to szczegółowo.

Liczba e-booków kupiona w danym przedziale cenowym. Kwoty w złotówkach.
Liczba e-booków kupiona w danym przedziale cenowym. Kwoty w złotówkach.

Jeszcze słowo o księgarniach. W zasadzie wszystkie, z których korzystałam (Allegro, Ebookpoint, Empik, Gandalf, Nexto, Publio, Vitrualo, Woblink) wyświetlają listę zakupionych pozycji wraz z datą zakupu oraz wydaną kwotą. Nie wszystkie jednak pokazują, kiedy została pobrana pozycja darmowa, np. Woblink. Dla odmiany Nexto pokazuje wszystko. Jedna z księgarni (Bookoteka.pl) już dziś nie istnieje.

Zdaję sobie sprawę z tego, że takie jednoosobowe „badanie” niczego nie udowadnia, zwłaszcza że kupuję głównie beletrystykę, żadnych książek „fachowych” (no dobrze, mam dwie), nie mam prenumeraty żadnego czasopisma. Ale jest to mój malutki wkład w dyskusję o cenach e-booków. A wy ile wydajecie na książki elektroniczne?

Brak komentarzy

  • Zdeno

    Ciekawe wyliczenia. Ja się nigdy nie podjąłem śledzenia. Ceny czytnika nigdy nie brałem pod uwagę przy zakupie ebooków, bo nabyłem go przede wszystkim, aby czytać teksty fachowe, głównie w pdfach i nie musieć ślęczeć nad nimi przed ekranem komputera.

  • Iwona Magdalena

    Mój czytnik mam od roku, i głownie kupuje BookRage, a to i tak aż za wiele. I dla mnie to kwestia kilku funtów za cały pakiet, więc w badaniu byłabym raczej mało wiarygodna 😉 Ale podziwiam chęć zestawienia własnych wydatków.
    Z drugiej strony ja nadal kupuje książki, które wychodzą mi nieco drożej, bo ok. 8 funtów za sztukę – nadal odczuwam to jako tani zakup. No i anglojęzyczne książki wyszukuję za grosze (2 funty sztuka) w tzw. charity shops.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *