Czytam

Lektury lipca

4c241b97f910c3fab272cb8dc85cf0c1

Against all odds. Polish Graphic Design 1919–1949 (polski tytuł „Nie gęsi”), Richard Bialy, Piotr Rypson [papier] – Czekałam latami, aż wznowią wydanie po polsku, aż w końcu machnęłam ręką i kupiłam wydanie angielskie. Słusznie zrobiłam, bo tekst nie jest trudny do zrozumienia, a nie jest też szczególnie wnikliwy i pod tym względem książka pozostawia pewien niedosyt, chęć, by dowiedzieć się więcej. Ale to jest przede wszystkim piękny album, liczne reprodukcje, nie tylko tak uroczych reklam jak ta powyżej, ale też plakatów, ulotek, książek w końcu – jakieś piękne okładki książek! A te tomiki wierszy jak zaprojektowane! Nic, tylko chłonąć.

Steinach i Woronow kapitulują
przed

Odmładzającą
Przedłużającą życie
Wzmacniającą Zdrowie
Budzącą energię
Odnawiającą krew
Wracającą siły

Osobom starszym
Dzieciom
Chorym
Uzdrowieńcom
Zdrowym i krzepkim
Znużonym
Anemicznym
Nerwowym

Czekoladą śmietankową Plutos

Cytując z okładki: „Design junkies need to buy this sucker immediately”.

Dokładnie tak.

2b09b0e9eab19d4d159c3a19afc15c3aCzarnoksiężnik z archipelagu, Ursula K. le Guin [ebook] – Nie należy wracać do historii z dzieciństwa – to zasada, którą wierzę, ale którą też zdarzyło mi się nieraz złamać. Powracając do książek z dzieciństwa, przypominając sobie stare seriale i filmy, słuchając muzyki, którą się ekscytowałam, czasem się rozczarowuję. Nie dlatego, że te historie nigdy nie były dobre, ale dlatego, że to ja stałam się inna. Nie zachwyca mnie już to, co kiedyś wydawało mi się niezwykłe. Przestało mnie odrzucać to, czego kiedyś nie znosiłam. Pozytywne wspomnienia nie wytrzymują nie tyle próby czasu, co dorastania – może brak mi już dziecięcej radości, by cieszyć się tymi historiami?

Czasem też kusi mnie, by znów sięgnąć po książki czytane w gimnazjum/liceum. Pozycje już nie dla dzieci/młodzieżowe (zresztą literatury młodzieżowej nigdy nie czytałam i nawet nie wiem, co to znaczy. Umiem tylko Musierowicz wymienić. I serię o Trzech Detektywach), ale książki dla dorosłych. Czy odebrałabym je teraz tak samo? Przeżywała tak samo? O wielu książkach nie potrafię się dziś wypowiedzieć, mimo że je czytałam, bo jestem dziś inną osobą niż w czasach szkolnych i wiem, że moje wrażenie mogą już nie być miarodajne.

W „Czarnoksiężniku z Archipelagu” pewne rzeczy mnie irytowały. Ale lektura wytrzymała próbę wspomnień, okazała się tak przyjemna, jak przed laty. Le Guin kreuje świat pełen magii na spokojnie, bez przesady. Zawsze uwielbiałam ideę prawdziwych imion rzeczy. Lubię Krogulca i jego przemianę, to jak z jednej strony zdaje sobie sprawę ze swoich błędów, jak uczy się pokory, jak bierze odpowiedzialność za swoje błędy, a jednocześnie zawsze pozostaje w głębi serca trochę butnym, upartym, żądnym przygód chłopcem. Lubię wreszcie finał, który mógłby być wielką, fantastyczną magiczną bitwą – ale na szczęście nie jest. Bo to powieść o życiu, dorastaniu, byciu człowiekiem. Le Guin stworzyła świat fantasy, stworzyła wiele światów w kolejnych książkach, ale zawsze opowiadała o tym, co nas bezpośrednio dotyka.

Nigdy nie przeczytałam wszystkich tomów „Ziemiomorza” ani wszystkich opowiadań, z cyklu „Ekumenty” czytałam losowe tytuły. Tym razem mam nadzieję na pełną lekturę.

O Le Guin i jej twórczości zapraszam do ego artykułu: Magia czy kapusta.

Natomiast o mojej historii z „dziurawym” wydaniem „Czarnoksiężnika z Archipelagu” i innych książkach zapraszam tutaj: Biblioteczka z klasykami.

c19a0c1e913e1adde40e4430b953b3cbI gorąco polecam – nie znam się na literaturze dla młodzieży, ale wierzę, że Le Guin powinna być pozycją obowiązkową.

Grobowce Atuanu, Ursula K. le Guin [ebook] – uwielbiam sposób, w jaki skonstruowana jest ta książka. Choć to druga część opowieści o Krogulcu, ten pojawia się dopiero w połowie lektury. Na początku patrzymy na świat przedstawiony oczami Tenar, pojmujemy go w jej sposób. Gdy zjawia się Krogulec, burzy postrzeganie nie tylko Tenar, ale też czytelnika. Książka świetnie ukazuje też świat bez komunikacji między poszczególnymi lądami, jego różnorodność, niewiedzę i niezrozumienie mieszkańców, co dzieje się po drugiej stronie morza. Zawsze lubiłam tę część – teraz ruszam na „Najdalszy brzeg”.

094856489228aafb646df8adb7d6e74eW tym niezwykłym czasie. Początki transformacji polskiego rynku książki (1989-1995), Bogdan Klukowski, Marek Tobera [papier] – dawno już nie czytałam czegoś „branżowego” – nie bez powodu na dyplomach mam wypisane różne „edytorstwa” i „wydawnictwa” 😉 Książka, napisana przystępnie i przejrzyście, z dołączonym kalendarium, podsumowuje wyjątkowo ciekawy okres w historii polskiego rynku wydawniczego. To czas zniesienia cenzury i powstawania pierwszych prywatnych wydawnictw, czas gigantycznych nakładów sprzedawanych na ulicznych stoiskach i prosto z paki samochodu, czas słabych tłumaczeń publikowanych bez wykupienia praw i piractwa „papierowego”. Gdybym miała tę książkę na studiach, nie musiałabym tylu artykułów kserować 😉 Mam też nadzieję, że kiedyś powstanie podobnie napisane opracowanie kolejnych epok.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *