Kącik filmowy – Another Earth
To jeden z tych filmów, które wykorzystują konwencję sci-fi, by opowiedzieć o czymś bardzo – że tak się wyrażę – przyziemnym. I robi to świetnie.
Na niebie pojawia się nowa planeta. Wygląda bliźniaczo jak Ziemia – ma te same lądy i oceany. A im bardziej się zbliża, tym więcej podobieństw wychodzi na jaw. Rhoda (Brit Marling), ambitna młoda dziewczyna, prowadząc samochód, wpatruje się w dziwne zjawisko i powoduje wypadek. “Another Earth” (“Druga Ziemia”) staje się więc opowieścią o zaczynaniu od nowa, naprawianiu krzywd i – co najważniejsze – zastanawianiu się, co by było gdyby. Bo tu i teraz nie można cofnąć czasu i łatwo uniknąć błędów, trzeba się zmierzyć z konsekwencjami swoich czynów; ale może gdzieś indziej życie jest lepsze. Może mieszkańcy drugiej Ziemi mieli więcej szczęścia? Zakończenie jest świetne – pokazuje nam dokładnie tylko tyle, ile trzeba. Nie odpowiada na pytania, ale daje nadzieję.
To trochę dziwny, specyficzny film, także wizualnie. Niektórym może przeszkadzać, że w sumie niewiele jest w nim ze sci-fi, a więcej z dramatu psychologicznego, a tempo akcji jest powolne. Ja sama spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale opowieść pochłonęła mnie całkowicie i pozostawiła pod olbrzymim wrażeniem. Obejrzyj, jeśli szukać czegoś innego.
"Skok w przepaść" Marcina Radwańskiego
Zobacz również

Sprawozdanie czytelnicze: “Powiernik”, Franciszek M. Piątkowski
31 maja 2021
Czytelnicze podsumowanie półrocza i Zajdlowe plany
29 czerwca 2020