Czytam

Marcowe Lektury

W marcu nie przeczytałam w całości ani jednej książki. Przyznaję się do tego bez bicia i bez wstydu, bo czasem po prostu tak mam. Żal mi trochę spadku tempa po dwóch dobrych, 4-książkowych miesiącach i myślę ze zgrozą o rosnącej kolejce lektur. Ciekawe, czy kiedykolwiek uda mi się wyjść na zero, skończyć coś i odkryć, że na półce/kundelku nie ma następnej rzeczy, że kolekcja książek wiecznie odkładanych na później się wyczerpała.

W międzyczasie czytałam „Księgę wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa”, którą męczę już od stycznia. Wbrew pozorom lektura sprawia mi mnóstwo przyjemności, ale jest to zwyczajnie olbrzymie tomisko i dlatego idzie mi dosyć wolno, zwłaszcza gdy w międzyczasie sięgałam też po inne rzeczy.

Zabrałam się też za „Świat Rocannona” Ursuli K. le Guin, bo chciałabym w tym roku nadrobić te jej książki, których jeszcze nie czytałam (i które mam w domu) oraz powtórzyć sobie cykl Ziemiomorze. „Świat” ma ledwo 150 stron i myślałam, że pójdzie mi szybko. Nie idzie, ale nie dlatego, że mi się nie podoba.

Za to mam wydanie z tą piękną okładką z lat ’90, która być może pasowałaby do książki o Wikingach, ale z treścią „Świata” niewiele ma wspólnego. Dziś ludzie narzekają, że do artykułów w Internecie dodaje się losowe obrazki ze stocka, ale kiedyś wcale nie było lepiej:

swiat rocannona

Ale w marcu przyszła wiosna, która wynagradza mi zaległości czytelnicze. A natłok nowych zobowiązań i wiosennych rozrywek pewnie jeszcze bardziej oderwie mnie od czytania i pisania. Zobaczymy, co z tego wyjdzie za miesiąc.

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *