Czytam

Lektury lutego

uczen„Uczeń” Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt [e-book] – polowałam na tę książkę od dłuższego czasu, gdyż bardzo spodobał mi się wcześniejszy tytuł tegoż duetu, „Ciemne sekrety”. Jak na złość „Uczeń” rzadko trafiał do promocji. Tym bardziej byłam rozczarowana, gdy w końcu go dopadłam. Książka jest boleśnie generyczna. Fabuła jest generyczna. Zachowania bohaterów są generyczne. Już to wszystko widziałam, już to wszystko czytałam. Seryjni mordercy też zdążyli mi się znudzić. Zawsze musi być jakaś straszna backstory o molestowaniu, zawsze muszą być super inteligentni i bawić się z policją. A policja zawsze, ale to zawsze da się wciągnąć w grę – co ja bym dała za bohatera, który nie daje się sprowokować ani wykorzystać, który rzeczywiście pamięta, że przeciwnik próbuje go podejść i który autentycznie stara się myśleć, jak wygrać. Który stosuje nietypowe chwyty w postaci wyjścia i trzaśnięcia drzwiami. Ale takiego bohatera nie będzie, bo wtedy nie byłoby fabuły. Logika na drodze fabuły, eh. Poza tym jest stara jak świat akcja z porwaniem i stara jak świat samotna wyprawa na ratunek. To już było. A jeszcze wątki pobocznie nie zostały domknięte, więc trzeba przeczytać następną książkę. A wali mnie to, zbyt się zirytowałam przy czytaniu tej książki, żeby dać autorom jeszcze jedną szansę.

small_SUDJIC__J_zyk_rzeczy_-_web„Język rzeczy” Deyan Sudjic [papier] – ta książka jest pomarańczowa i to już wiele o niej mówi, bo dizajn ma to do siebie, że ładnie wygląda w pomarańczu. Ale gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości, to na okładce, na grzbiecie i na skrzydełku jest dokładnie wytłumaczone, dlaczego ta książka ma taki format, taką cenę i kolor. Kupiłam tę książkę, bo to książka Karakteru, a one są nie tylko dobre, ale też pięknie wydane. Kupuję takie książki, bo mówią do mnie swoim sprytnym językiem drukowanego przedmiotu, językiem e-bookom nieznanym. A o czym jest właściwie „Język rzeczy”? Ano o tym wszystkim co wyżej właśnie, tyle że w odniesieniu nie do książek, ale do wielu innych przedmiotów – ubrań, samochodów, mebli. Na kolejnych przykładach Sudjic tłumaczy w przystępny sposób, dlaczego dany przedmiot jest kultowy lub pożądany, co w zasadzie oznacza luksus, jak przedmioty nas uwodzą i dlaczego bezużyteczna sztuka kosztuje więcej niż pożyteczny dizajn (mój ulubiony rozdział „Sztuka”). Dlaczego ludzie tacy jak ja kupują pomarańczowe książki.

Czytam/słucham po angielsku:

benjamin„The Curious Case of Benjamin Button” F. Scott Fitzgerald [e-book] – Nie sądziłam, że słuchanie, jak mąż mi czyta po angielsku będzie takie przyjemne. Zwłaszcza że w oryginalnym „The Great Gatsby” jest stanowczo za dużo trudnych słów. W „Benjaminie” też trochę jest, ale łatwiej sobie z nimi poradzić. I słownik w Kindle w razie czego ratuje sytuację. Niewiele pamiętam z filmu, ale mam wrażenie, że jego twórcy wzięli sobie sam pomysł, a resztę wykombinowali sami. Może i słusznie, bo samo opowiadanie nie ma żadnego wątku głównego. W ogóle to trochę dziwny tekst – mam wrażenie, że sam pomysł człowieka żyjącego na odwrót nie został do końca wykorzystany. Pod tym względem najlepiej wypada zakończenie. Ale przeszkody i nieporozumienia w życiu Benjamina wydają się mało dramatyczne. Bardziej od samej historii podobał mi styl Fitzgeralda, spokojna i łagodna narracja.

callThe Call of Cthulhu H. P. Lovecraft [e-book] – jest taki internetowy programik, który – po wklejeniu do niego partii tekstu – mówi, czy tekst jest łatwy do czytania czy trudny oraz zaznacza zbitki słów, które są dla czytelnika wyzwaniem. Podobno według tego programiku Lovecraft jest w zasadzie nie do rozczytania.

Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czego się po tym klasyku przecież spodziewać. I w zasadzie nie wiem, co dostałam. Jest doskonale napisany, z tajemniczym, niepokojącym, przerażającym klimatem. Z początku trochę się wahałam, ale im dalej w książkę, tym rósł mój podziw dla Lovecrafta.

Obie książki angielskie można znaleźć za darmo w Internecie, np. na Feedbooks.

Brak komentarzy

  • daftcount

    F. Scott Fitzgerald – zgadzam się, piękny styl. Podobnie jak Lovecraft, choć do niego trzeba się bardziej przyzwyczaić. Polecam Cormaca McCarthy’ego, jego styl jest wspaniały. I łatwy w odbiorze, jeśli ktoś ma problemy ze słownictwem.

    • Ag

      Cormaca McCarthy’ego akurat miałam okazję czytać po polsku, ale dalej byłam pod dużym wrażeniem, bardzo lubię tego autora. Problemem jest zapis dialogów, boję się, że po angielsku się pogubię.

      Na razie nie wiem, za co się zabiorę, ale mąż narzeka, że woli czytać krótsze rzeczy, więc pewnie raczej jakieś opowiadanie/nowelę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *