Co lubimy w drukowanych książkach
Dotyk, zapach… a może raczej dzielenie się i uczenie? Ponad 1000 użytkowników brytyjskiego serwisu Fatbrain, w którym można sprzedawać i kupować książki, wypełniło ankietę w której wytłumaczyło, czemu wybierają książki drukowane nad elektroniczne.
Niniejsza infografika została przygotowana przez Colour & Thing, a ja znalazłam ją na Ebook Friendly:
Fetyszyści treści* zapewne poczują się rozczarowani – tylko 11% respondentów stwierdziło, że kupuje książki papierowe dla zapachu. Wąchacze książek** widać lubią najbardziej pienić w internetowych dyskusjach i pewnie dlatego są tacy widoczni. Dwoma najważniejszymi odpowiedziami okazały się “fizyczne uczucie książki” (65%) oraz “uczenie się” (61%). Te rzeczy w pewnym sensie się z sobą łączą – niby na czytniku też można podkreślać i robić notatki, ale jednak to nie to samo. Notatki na marginesach, fragmenty zaznaczone kolorowymi markerami, dodatkowe objaśnienia, terminy klasówek i malunki, gdy lekcja/wykład okazują się nudne. Całe życie mazałam po podręcznikach i nie wyobrażam sobie, że mogłabym się uczyć w innym trybie. Zresztą, niedawno wróciłam do japońskiego. Co mi po tym, że podręcznik mam w mobi, skoro zadania do uzupełnienia i tak trzeba sobie wydrukować? Choć przyznam, że z Kindle’a też się uczyłam – ale były to wcześniej przygotowane przeze mnie notatki, o dokładnie takiej strukturze, jaka mi odpowiadała i niczego na marginesie dopisywać nie musiałam.
Dziwi trochę, że dla 65% tak ważne jest fizyczne obcowanie z książką, ale tylko dla 9% liczy się pięknie ustawiona na półce kolekcja, którą można się popisać. Uwielbiam ustawiać książki na półce. Wiele lat robiłam to najpierw gatunkiem, a potem wielkością. Tak, od najwyższej do najniższej. W salonie mam wystawkę książek z Karakteru. Jestem dziwna i się tego nie wstydzę. Z drugiej strony, aż 44% kolekcjonuje książki. O tak, ładne książki też lubię. Wydane tak samo kolejne tomy serii. Zdecydowanie. Kolejne 53% po prostu lubi na książki patrzeć jak na dzieła sztuki. Widzieliście “S.“? Przykro mi, ale ta książka w wersji elektronicznej nigdy nie zrobi takiego samego wrażenia.
Dosyć podobne problemy to “dzielenie się” (58%), “odsprzedawanie” (45%) i “dawanie” (44%). Teoretycznie e-booka też można pożyczyć czy odsprzedać, choć zawsze przy tej okazji pojawiają się jakieś niepraktyczne kwestie techniczne lub prawne. Za to nie widzę aż tak dużego problemu z dawaniem e-książki w prezencie – może mail albo karta z QR codem nie wyglądają super atrakcyjnie, ale koperta z pieniędzmi też nie. A wiele osób woli dostać/wręczyć gotówkę, tak, by obdarowany sam mógł sobie wybrać to co lubi. Kupon zniżkowy do księgarni z książkami elektronicznymi dla zwolennika e-czytania też będzie miłą niespodzianką.
W sumie teraz przydałaby się podobna ankieta na temat książek elektronicznych, choć łatwo jest przewidzieć popularne odpowiedzi. Wasze przemyślenia?
* Tak nazywam ludzi, którzy przesadnie jarają się e-bookami (treść ważniejsza od fizycznej formy) i zupełnie niepotrzebnie przekonują, że książki papierowe to zło.
** A to określenie na ludzi, którzy przesadnie jarają się książkami papierowymi przy jednoczesnym bezsensownym podkreślaniu, że e-booki to zło.
Zobacz również

Badania czytelnictwa 2016, czyli gorzki rant o smutnym świecie
24 kwietnia 2017
Tak jakby reaktywacja Matrasu
22 marca 2018
Brak komentarzy
Marša
Mojej opcji tu nie ma: papier łatwiej czyta się pod prysznicem, potem najwyżej trza ciut podsuszyć. W wannie też mniej ucierpi, gdy się wymsknie z łapek. 🙂 Za to opcja “re-selling” to chwilowo moja zmora, bo nie mam czasami komu czegoś opchnąć, nie chce mi się bawić w allegro, a z półki chce się pozbyć, bo chomikowanie książek dla samego chomikowania mnie nie bawi. Wolę pozbyć się tych, których czytała drugi raz nie będę i zrobić w ten sposób miejsce na nowe. Jakiś czas temu udało mi się zbyć kilku za duże piwo *-* ale wciąż jakieś zalegają. Siatka na pyrkonowy bookcrossing już czeka. 😀
Ag
Znam to uczucie, mam cały rządek książek do oddania, ale nie mogę się zebrać, żeby je na Allegro wrzucić czy coś 😉
Książek wolę jednak nie moczyć, nie lubię, gdy nawet trochę się zniszczą.
Marša
A ja właśnie mam do nich takie bardzo użytkowe podejście. Chce poczytać w wannie, to czytam, a jak się omsknie… upsssss. ^^”
Powodzenia w zbieraniu się do wystawienia. I do chodzenia potem na pocztę by wysłać 😛