Czytam

Lektury stycznia

Nie powiem, że już nigdy w życiu nie napiszę żadnej recenzji, bo takie ostateczne stwierdzenie jest zbyt niebezpieczne. Poza tym uwielbiam prezentować swoje opinie dotyczące dowolnych dzieł kultury. Ale prawda jest taka, że nienawidzę pisać recenzji. A robiłam to przez kilka lat. Może źle się za to zabrałam. Może już dawno powinnam coś zmienić. Teraz się wypaliłam. Żadnych recenzji. Tylko luźne przemyślenia, żeby się już nie męczyć, ale zaspokoić potrzebę internetowego gadania.

Oto pierwsza część co miesięcznego podsumowania lektur.

Fabrykantka-aniolkow_Camilla-Lackberg,images_product,1,978-83-7554-193-9„Fabrykantka aniołków” Camilla Läckberg [papier] – z 8-częściowego cyklu Läckberg przeczytałam część pierwszą i ostatnią. Żadną nie byłam specjalnie zachwycona, bo sięgając po Czarną Serię mimo wszystko oczekuję kryminału. Wiem, że Skandynawowie już tak piszą, że w kryminał upchają jeszcze kilka innych rzeczy. I dobrze, bo tak jest ciekawiej. Ale Läckberg powinna pisać powieści obyczajowe i tyle. Jej kryminały to szybciej „saga rodu” z tymi wszystkimi kombinacjami rodzinnymi i dziećmi. Poza tym buduje słabe i nudne dialogi. Momentami miałam wrażenie, jakby płacili jej od liczby stron – tyle było niepotrzebnych scen. Sama zagadka gdzieś się w tym wszystkim rozmyła, zakończenie pozostawiło niedosyt. A bohaterowie… policjanci, którzy nie noszą ze sobą komórek, nie zauważają oczywistych rzeczy, niszczą miejsca zbrodni… Ach, policjanci z Fjällbacki, nie wiem, jak można nie pokochać tej bandy gamoni. I Erika, która okłamała funkcjonariusza policji, naraziła siebie i jego na niebezpieczeństwo oraz utrudniała śledztwo. W normalnym świecie spotkałyby ją za to złe rzeczy.

wody_wielkie„Wody wielkie” Arne Dahl [e-book] – przypadkowo zaczęłam od 5 części cyklu. Wszystko musi być w seriach i już. Po pierwszych kilku stronach, wyjątkowo niezgrabnie napisanych, myślałam, że to będzie koszmarna książka. Okazała się zaskakująco dobra. Fabuła jest dobrze skonstruowana, a zagadka ciekawa, mamy wiele elementów, które trzeba skleić do kupy. I bohaterowie umieją to zrobić, bo – co rzadkie – potrafią myśleć. Co chwila ktoś analizuje list samobójczy, zdjęcie, cytat z Biblii albo inny dowód. Bohaterowie siadają i naradzają się, po kolei omawiają wszystkie szczegóły i dochodzą do wniosków. Czyli robią dokładnie to, co powinni. Krótka rozprawa o rodzajach larw w gnijącym ciele też była ciekawa. To trochę dziwna, mroczna książka, ale w zupełnie innym stylu niż pozostałe tak kochane przeze mnie szwedzkie kryminały. Czyżbym znalazła swojego nowego ulubieńca?

Na pewno znalazłam ulubiony cytat: „Czyste i chłodne, odległe, lecz życzliwe, życzliwe lecz odległe. Socjaldemokratyczne niebo przebrzmiałego, szwedzkiego modelu.”

Semczuk_Czarnawolga_500pcx„Czarna wołga. Kryminalna historia PRL” Przemysław Semczuk [e-book] – nie wiem, na czym polega problem tej książki. Zabrakło chyba umiejętności opowiedzenia historii z dreszczykiem. A to przecież napady na banki i muzea, morderstwa i porwania, szaleńcy i terroryści. A czasem dzieciaki robiące sobie głupi dowcip. Do tego wszystko jest prawdziwe. Mimo to przyjmowałam kolejne fakty, daty i nazwiska bez większych emocji. Było, wydarzyło się. A jeśli jakaś sprawa była niejasna, pytania dalej pozostały bez odpowiedzi. To była warta przeczytania lektura, ale jednak trochę nużąca.

Brak komentarzy

  • kgb

    Wreszcie ktoś oprócz mnie, zauważył te wszystkie 'złe rzeczy’ w powieściach Läckberg. 🙂 Już myślałem, że jestem jakiś dziwny, nie podzielając tych zachwytów książkami szwedzkiej królowej kiczu.

    • Ag

      Naprawdę myślę, że to kwestia oczekiwań. Książki Lackberg są po prostu powieściami obyczajowymi z wątkiem kryminalnym. Absolutnie nie powinny być sprzedawane jako kryminały. Ale jako czytadło mogą być.

      Natomiast kwestii warsztatowych nie da się wybaczyć – Lackerg tworzy słabe dialogi, bohaterów kreuje na idiotów i „usadza” fabułę (zakończenie tej książki było rozczarowujące, bo „niedopisane” – wątek robienia zdjęć był bardzo słabo przedstawiony i szczerze mówiąc nie do końca zrozumiałam, o co w ogóle w nim chodziło).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *