Rynek książki

Czytniki i tanie tablety nie dla dzieciaka

W serwisie WP.PL Tech rok temu pojawiła się lista pięciu najlepszych i najgorszych technologicznych gadżetów, które można sprezentować dziecku na komunię. Ponieważ temat aktualny jest co roku, przyjrzyjmy się temu zestawieniu. Jego twórcy nie mają złudzeń – dzieciarnia chce grać. Dlatego najlepiej wybrać wielofunkcyjnego iPada (gry, gry), konsolę z kontrolerem ruchowym (gry, gry), konsolę Nintendo (gry, gry) albo bajerancki smartphone (też da się grać, choć można tez na inne sposoby szpanować). Perełką wśród tych propozycji jest zestaw Lego Mindstorms NXT. Z klocków Lego nie wyrasta się nigdy, a w tym zestawie można zbudować jeżdżącego robota z ruchomymi ramionami, łapiącego piłeczki lub też strzelającego nimi. A skubany całkiem mocno umie tymi kuleczkami rzucać…

Dużo ciekawsza jednak, biorąc pod uwagę profil tego bloga, jest lista prezentów nieudanych. Nie należy kupować dziecku „tabletu z rezystywnym ekranem” – nie jestem pewna, co to znaczy, w każdym razie podejrzewam, że chodzi tu o tanie „produkty tabletopodobne”. W każdym razie ich główną wadą jest brak Android Marketu (tudzież Google Play). Można na nim film obejrzeć, na stronę WWW wejść, od biedy poczytać – ale gier nie ma 🙁 A dziecko czytać nie chce, tym bardziej nie będzie czytać na jakimśtam tablecie bez gier.

Nie będzie też czytać na czytniku z papierem elektronicznym, bo i ten trafił na listę „nie kupuj pod żadnym pozorem”. Niestety, autorzy nie uzasadnili dlaczego, stwierdzili tylko, że już lepiej wspólnie jakąś książkę poczytać. Choć podejrzewam, że nastawione na zabawę dzieciaki po prostu nie mają ochoty czytać w ogóle, a czytnik to przecież sprzęt dla tych, co kupują i czytają dużo, bo lubią. Smuci mnie tylko, że w dalszym ciągu książka to potrójna wręcz nuda. Nie wierzę oczywiście, że czytnik by to zmienił. Widać tak już jest, że tych ludzi, którzy w dzieciństwie zniechęcą się do książek za bardzo, nie da się już odratować. Ale część może jakoś czas lektur-koszmarków przetrwa i jak dorośnie, to sobie sama będzie lektury wybierać i formy czytania. W każdym razie gdybym miała dzieciakowi coś na komunie kupić, to nie wybrałabym czytnika. Taki prezent – czyli z kategorii praktycznych – powinno się raczej wspólnie przedyskutować, jeśli dziecko akurat wychowujemy na mola i rzeczywiście takie urządzenie chce. Choć w tym wieku to moim zdaniem papier wystarczy. Czytnik może zostawić na bierzmowanie.

Następnie przekreślony zostaje netbook, jako sprzęt do grania za słaby, oraz aparat fotograficzny – no chyba że nasze dziecię przejawia jakieś większe zainteresowanie tematem i rzeczywiście chce zdjęcia robić. Reszta poradzi sobie aparatem w komórce. Na sam koniec oberwało się Wii – dziwne, bo przecież spokojnie załapuje się do kategorii gier. Jak się jednak okazuje – „gier dla dzieci”. Więc dzieci w wieku komunijnym nim wzgardzą.

Zastanawia mnie, czy popularny jest jeszcze taki tradycyjny prezent z „moich czasów” jak rower. Podobno zastąpiły go quady.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *