Varga i roztocza
Dziś na stronie Gazety Wyborczej znajdziemy tekst Krzysztofa Vargi „Kocham roztocza, czyli książka musi pachnieć„, w którym autor rozwodzi się nad fizycznością książki papierowej. E-booki nie pachną, więc są przyszłością nieciekawą, nie wzbudzają wspomnień itp.
Ja się z Vargą zgadzam w paru punktach, to chcę podkreślić. Ale jednocześnie przypominam o pytaniu, które zadałam w tekście „Szpetne potworki” – o jakich książkach tu mowa i czym właściwie jest książka? Varga wspomina o książkach antykwarycznych, o których mi się zapomniało, ale nie oszukujmy się – w przypadku takich książek właśnie o ich starość chodzi, o ich śmierdzącą roztoczami, rozpadającą się fizyczność. Po raz kolejny mówię – tam gdzie fizyczność książki ma sens, tam książka pozostanie fizyczna.
Zwłaszcza że ludzie tacy jak Varga czy ja („Fetyszyści”) nie dadzą jej łatwo zginąć. Tylko że ja wolę obmacywać książki piękne i dobrze wydane – nie wiem jak Varga.
Kot śpi na szafie - pozytywny komentarz
Może Ci się spodobać

Czemu tak ciężko kochać księgarnie i książki jak ziemniaki, czyli parę słów o sentymentach
20 kwietnia 2015
Badania czytelnictwa 2016, czyli gorzki rant o smutnym świecie
24 kwietnia 2017