Małe licho
Czytam

Sprawozdanie z lektury: Małe Licho i tajemnica Niebożątka, Marta Kisiel

Kontynuuję czytanie wszystkich książek nominowanych w tym roku do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla w ramach akcji Zew Zajdla. Dziś przystanek: „Małe Licho i tajemnica Niebożątka” Marty Kisiel. To druga powieść tej autorki, która otrzymała w tym roku nominację – pierwszą była „Toń”.

„Małe Licho i tajemnica Niebożątka” to książka dla dzieci opowiadająca o Bożku, małym chłopcu, który mieszka w domku na uboczu drogi ze swoją mamą, dwoma wujkami, osobistym aniołem stróżem oraz… całą plejadą nadprzyrodzonych istot. Czas upływa mu na zabawach (a towarzyszy i wyobraźni mu nie brakuje), zaś nauczanie odbywa się w domu. Do czasu, aż dorośli dochodzą do wniosku, że pora przestać go izolować od świata i posłać do szkoły. Co dla Bożka okaże się wcale nie nową przygodą, a koszmarem, bo ani nie potrafi dogadać się z kolegami, ani nie rozumie odniesień kulturowych, ani nie ma takich zabawek jak wszyscy…

Historii towarzyszą ilustracje i wielka szkoda, że w ebooku muszą być czarno-białe, bo wyglądają na wyjątkowo interesujące, z licznymi szczegółami w tle. Takie, w które można się wpatrywać i doszukiwać różnych ciekawych drobiazgów po kątach. Niestety Kindle to literatury dziecięcej średnio się nadaje, zwłaszcza gdy coś zostało pięknie wydane na papierze.

O książce piszę z kronikarskiego obowiązku, co by się wszystko zgadzało, że jak najbardziej przeczytałam i w Zewie Zajdla nie oszukuję. Natomiast ciężko mi się wypowiadać , bo wybitnie nie czuję się grupą docelową. Jestem po prostu na tego typu książki za stara. Co gorsza, pewnie dzieckiem będąc również nie zaliczałam się do grupy docelowej, jako że wychowałam się na książkach Jamesa Oliwiera Curwooda, „Dzielnym małym tosterze” oraz mangach, co skutecznie zryło mi mózg i sprawiło, że „Małe Licho” jest dla mnie po prostu za urocze.

Bo to w istocie książeczka bardzo urocza, pełna niezwykłych potworów, widm, dżinów i innych niezwykłych, acz przyjaznych stworzeń. Plus poruszająca różne ważne kwestie w lekki sposób, jak chociażby potrzebę dziecka, by poznać swego nieobecnego ojca, problemy z odnalezieniem się w nowej szkole czy też zaakceptowanie swojej odmienności. Jak wspomina sama autorka, przetestowana przed wydaniem na gromadce dzieci z wynikiem pozytywnym, a to najważniejsze. Jak macie normalne dziecko, to im się na pewno spodoba.

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *