Piszę

Startuje NaNoWriMo 2016!

Jeśli nie wiecie, z czym to się je, zapraszam do tego posta sprzed roku. Tutaj znajdziecie całą moją historię nanowania. Mówiąc zaś w skrócie – piszemy powieść na 50 tys. słów w 30 dni.

Miałam nie brać udziału w tym roku. Byłam zmęczona pisaniem i brakiem sukcesów, nie mogłam wybrać projektu, a ten który początkowo chciałam pisać, rzucał mi kłody pod nogi. Marzyło mi się machanie drutami i szydełkiem do końca roku (jeśli interesują was cuda, które potrafię wyczarować z włóczki, zapraszam na Włóczkostwory). Ale od NaNo ciężko uciec. Znajomi piszą i się tym chwalą. Plus NaNo wysyła ponaglające e-maile. Można by to wszystko zignorować. Ale okazało się, że w tym roku motywem przewodnim jest kosmos.

nanowrimo_2016_webbanner_participant

Nie żeby do czegokolwiek to zobowiązywało. To tylko zmiana logo, ozdobna grafika na bloga. Dwa lata temu motywem był smok, a ja pisałam o cyborgach; rok temu – biblioteka, a ja pisałam o smokach 😀 Ale kusił mnie ten kosmos. A jakby tak napisać coś małego? Nawet nie dobić do 50 tysięcy, ale coś dla przyjemności naskrobać? Zaczął mi ten kosmos wiercić dziurę w brzuchu. Potem doszła jeszcze informacja o wyróżnieniu w konkursie Creatio Fantastica, więc znów zachciało mi się pisać. Bo niepisanie to jednak ciężkie jest.

Dlatego piszę. 50 tys. słów, 30 dni, 11 sów, 1 powieść. Gotowa jestem jak zawsze w połowie. Główny bohater ucieka na Marsa przed narcystyczną i destrukcyjną matką, a w tle ludzkość podbija kosmos. Mam postaci, mam fabułę, mam nawet jakąś wizję świata przedstawionego i – co najważniejsze – mam nawet wstępną wizję zakończenia. Nie brakuje dziur, wciąż nie do końca wiem, co będzie się działo, a postaci przepychają się łokciami, pytając, czy bym jakiegoś wątku pobocznego dla nich nie wrzuciła. Wyjdzie więc pewnie trochę chaotycznie, ale nie ma to znaczenia, bo w tym roku piszę bez presji, raczej dla siebie, dla rozluźnienia się, dla zabawy. Nie chcę tego traktować tak poważnie jak innych projektów, chcę to po prostu przelać na klawiaturę. Ale jeśli nic z tego nie wyjdzie – nie szkodzi.

W każdym razie kciuki możecie za mnie trzymać, a i podsumowania będą się cotygodniowo ukazywać 🙂 Jeśli też piszecie – powodzenia!

PS. Na zdjęciu paczuszka od warszawskiego ML dla piszących – zestaw wzmacniający na trudniejsze dni. 🙂

 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *