Czytam

Sierpniowe lektury

Sierpień to tylko dwie książki, ale za to sporo pisania, więc tym razem mam prawdziwe usprawiedliwienie.

Najemnik, John Geddes

najemnik Książka okazała się zupełnie inna niż się spodziewałam. Może zmylił mnie trochę tytuł – „Najemnik” brzmi w końcu dosyć groźnie, choć w samej książce częściej – i trafniej – pada określenie „kontraktor”. Tytuł oryginału brzmi zaś „Highway to hell” i choć kojarzy się przede wszystkim z AC/DC, to jednak zdaje się najlepiej oddawać treść książki.

Autostrada do piekła to trasa prowadząca z Jordanii do Bagdadu przez Al-Falludżę i Ar-Ramadi, przechodząca obok irackiego międzynarodowego portu lotniczego. Wydawać by się mogło, że droga prowadząca z lotniska do miasta będzie w miarę bezpieczna, ale codziennie wybuchają tu zmontowane z byle czego ładunki. To na niej John Geddes, były komandos SAS, spędził długie miesiące, wożąc i ochraniając swoich klientów. Spodziewałam się po tej książce agresji i przechwałek, ale okazała się bardzo spokojna i stonowana. Powinna być pełna gonitw oraz strzelanin – zresztą od opisu ucieczki przed uzbrojonymi rebeliantami się zaczyna, opisu szalenie emocjonującego i plastycznego. Ale Geddes nie jest cowboyem, jest Brytyjczykiem. Jest też człowiekiem rozsądnym.

Dlatego w swojej książce nie pozwala, by zawładnęły nim emocje. Krytykuje i chwali wszystkich po równo – podziwia amerykańskich i brytyjskich kolegów próbujących naprawdę pomagać lokalnej ludności i wykonywać rzetelnie swoje obowiązki, ale też ostro krytykuje popełniane przez nich błędy i wytyka niezrozumienie różnic kulturowych; tak samo potrafi odróżnić sympatycznych Irakijczyków, ludzi chcących tylko w spokoju mieszkać we własnym kraju, od żądnych krwi rebeliantów; potrafi odróżnić ludzi religijnych od zaślepionych religijną indoktrynacją morderców. I choć czasem wyraża złość, czasem rozczarowanie, a czasem frustrację, to pozostaje obiektywny. To duża wartość tej książki – nie prezentuje jednego słusznego spojrzenia na sytuację w Iraku.

Geddes nie ogranicza się tylko do historii z pola bitwy, prezentacji używanych broni i niektórych przydatnych do przetrwania taktyk, ale stara się też szerzej przedstawić sytuacje w Iraku lat 2003-2005. Pisze nie tylko o ciężkiej pracy kontraktora, stresie, nieposłusznych klientach i sytuacjach, z których udało mu się wyjść żywym tylko dzięki szczęściu. Poświęca też sporo miejsca na wyjaśnienie różnicy między szyitami i sunnitami, powody dla których zaostrzają się antagonizmy, trudności życia codziennego w Iraku. Mówi też o kobietach-kontraktorach, a nawet przytacza niecodzienne historie miłosne.

Nie jest to więc książka o strzelaniu. Na całe szczęście.

Ogródek w doniczkach, Elizabeth Millard

ogrodekMoja pierwsza książka ogrodnicza, mająca mi pomóc w rozwinięciu pasji do uprawiania pomidorów na balkonie także na inne warzywa.

Dużym plusem jest ładne wydanie – przyjemny layout, sporo zdjęć. Po rozdziałach wprowadzających zaczynają się te poświęcone konkretnym warzywom i często pojawiają się w nich te same informacje (np. o przygotowaniu ziemi), co w pewnym sensie jest praktyczne, bo dzięki temu możemy przeczytać tylko ten rozdział, który nas interesuje, nie musimy szukać szczegółów w części ogólnej. Z drugiej strony – kurczę, szkoda miejsca, by dziesięć razy pisać dokładnie to samo. Gdy czyta się całą książkę na raz, zaczyna to irytować.

Ogólnie jednak jako wprowadzenie całkiem nieźle nadaje się do rozeznania co i jak można uprawiać, przy czym jest to książka o trzymaniu roślin w domu – kuchni, piwnicy, przedpokoju – nie na balkonie, co sprawia, że zawierała też trochę porad mi niepotrzebnych, np. o tym jakie wiatraki gdzie ustawić by zapewnić roślinom przewiew. Autorka jest też Amerykanką, co sprawia, że nie do końca ufam proponowanym przez nią odmianom – w Polsce popularniejsze mogą być akurat inne.

W sumie jednak jest to bardzo przyjemny w obcowaniu poradnik z podstawowymi radami, pewnie będę do niego zaglądać, by przypomnieć sobie, jak przygotować wywar z czosnku albo jakiego podłoża i wielkości doniczki użyć przy jakim warzywie.

Mogę też zdradzić, co czytam we wrześniu – „Amerykańskich bogów” (już zaczęłam) i „Co nas nie zabije”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *